Dwaj przyjaciele z boiska wspólnie w Miami
David Beckham przechodzi na ręczne sterowanie w Interze Miami. Jego pierwszym posunięciem było zatrudnienie przyjaciela
Phila Neville’a. Czy dobrzy znajomi ze złotej dekady Manchesteru United osiągną wspólnie sukces również po drugiej stronie oceanu?
MARCIN HARASIMOWICZ
STANY ZJEDNOCZONE
Pierwszy sezon Interu w Major League Soccer nie okazał się niewypałem – Diego Alonso poprowadził zespół absolutnego beniaminka do play-offów, gdzie jednak odpadł już w I rundzie, przegrywając z kretesem z innym nuworyszem Nashville SC. To nie spodobało się firmującemu ten projekt swoim nazwiskiem Beckhamowi, który nie ukrywa mocarstwowych ambicji. Dlatego los Alonso, byłego reprezentanta Urugwaju, pracował także z sukcesami w CF Monterrey (zdobył mistrzostwo Meksyku), wydawał się przesądzony. Tym bardziej że w jego koncepcji zupełnie nie mógł się odnaleźć najdroższy (i chyba też najsłynniejszy) obecnie piłkarz MLS, Gonzalo Higuain – roczne zarobki w wysokości ponad siedmiu milionów dolarów i zaledwie jeden gol w dziewięciu występach.
Wspólne DNA
Posadę stracił zresztą nie tylko on, ale również dyrektor sportowy Paul McDonough. Becks przestał kierować klubem z tylnego siedzenia – przesiadł się do przodu i wziął sprawy w swoje ręce. Z Seattle Sounders – czyli najlepiej zarządzanego futbolowego przedsiębiorstwa w Ameryce, czego potwierdzeniem są cztery występy w MLS Cup w ostatnich pięciu sezonach – wyciągnął bardzo szanowanego w środowisku Chrisa Hendersona, a z kobiecej reprezentacji Anglii Phila Neville’a. Kibice na całym świecie pamiętają efekty współpracy tego duetu na boisku, więc nominacja wzbudziła dużo emocji.
Zwolennicy spiskowych teorii dziejów uwielbiają opowieści o tajemnych stowarzyszeniach na prestiżowych uczelniach, późniejszych układach pomiędzy słynnymi absolwentami, przekładającymi się na najwyższe sfery polityki i biznesu. Często są to jednak przyjaźnie nieprzeciętnie utalentowanych jednostek, które spotkały się na tym samym roku studiów albo wspólnie wspinały się na drodze zawodowej kariery. W futbolu przykładem takiej wyjątkowej grupy jest „Class of 1992″, o której powstał nawet znakomity film dokumentalny. Fanatycy angielskiej piłki wiedzą dokładnie o kogo chodzi – sześciu wspaniałych, którzy wspólnie przebili się do pierwszego składu Manchesteru United i zapisali w nim wspaniałą kartę, a konkretnie: Beckham, Paul Scholes, Ryan Giggs, Nicky Butt, Gary Neville i Phil Neville. Becks, który może nie był najlepszym piłkarzem z tego grona, zrobił zdecydowanie największą karierę i zarobił najwięcej pieniędzy, zwłaszcza poza boiskiem. Sam mówił jednak kiedyś, że „ma w życiu tylko trzech prawdziwych przyjaciół”, a tym najlepszym pozostaje od wielu lat Gary Neville, z którym mieszkał w jednym pokoju na wszystkich zgrupowaniach i meczach wyjazdowych. O ile jednak Gary został po zakończeniu kariery cenionym ekspertem angielskiej telewizji, o tyle jego brat Phil postanowił zająć się trenerką. Tam jednak start miał zdecydowanie trudniejszy niż w Manchesterze United, z którym sześciokrotnie wygrał Premier League, trzykrotnie FA Cup oraz Ligę Mistrzów. Siedem lat temu Neville był przymierzany do stanowiska selekcjonera angielskiej kadry U-21 oraz do funkcji menedżera Evertonu, ale wybór padł na Roberto Martineza. Później pracował jako asystent Nuno Espirito Santo, obecnie charyzmatycznego szkoleniowca Wolverhampton Wanderers, a wreszcie w 2018 roku został opiekunem kobiecej reprezentacji kraju. Poradził sobie nie najgorzej – czwarte miejsce na mistrzostwach świata i awans do igrzysk olimpijskich w Tokio, gdzie miał prowadzić zjednoczoną drużynę Wielkiej Brytanii, to nie najgorszy bilans dla w sumie mało doświadczonego trenera. Neville chciał jednak wrócić do ligowej piłki i właśnie nadarzyła się znakomita okazja. Jego kumpel postanowił dokonać zmian w autorskim projekcie na słonecznej Florydzie.
– Znam Phila od czasów, gdy wspólnie wychowywaliśmy się w akademii Manchesteru United i uczyliśmy się od najwybitniejszych fachowców w świecie futbolu. Wyznajemy podobne wartości oraz to samo piłkarskie DNA – skomentował Beckham. – Pracował ze znakomitymi trenerami, ma doświadczenie, a do tego jest lojalnym i uczciwym człowiekiem. Każdy, kto z nim pracował wie, że to urodzony przywódca.
– Inter Miami to młody klub ze wspaniałymi perspektywami – stwierdził Neville. – Będę stawiał ambitne cele przed sobą, zawodnikami oraz wszystkimi osobami, z którymi przyjdzie mi pracować. To miasto zasługuje na mocny zespół o mentalności zwycięzców.
Nowe rozdanie
Perspektywy rzeczywiście są ciekawe, gdyż MLS – w przeciwieństwie do najsilniejszych lig europejskich – jest co roku otwartą kartą. Żadna, nawet najbardziej prestiżowa organizacja nie ma patentu na ciągłe wygrywanie, o czym w ostatnich latach boleśnie przekonali się Los Angeles Galaxy, czyli pierwszy klub Beckhama w Ameryce. Neville dostanie w spadku po Alonso ciekawy zespół, który zapewne i tak zostanie wzmocniony. Już jednak ma do dyspozycji byłego mistrza świata Blaise’a Matuidiego, wspomnianego Higuaina, cenionego meksykańskiego rozgrywającego Rodolfo Pizarro, czy też znanego z występów w Celtiku Glasgow Lewisa Morgana. Nie brakuje plotek o zakusach na Luisa Suareza, Garetha Bale’a, czy nawet samego Leo Messiego, ale niewykluczone, że Neville oraz Becks ściągną jednego ze swoich rodaków, kogoś z piłkarskim nazwiskiem, jak na przykład Danny Rose albo Jesse Lingard? – Możemy zbudować coś wyjątkowego na skalę amerykańską. A może nawet większą – ocenia Neville. Mocne słowa. Dwaj przyjaciele z boiska już raz jednak udowodnili, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Pora na nowe rozdanie.