Dublet Ronaldo i zwycięstwo Juventusu
Nie było niespodzianki w Turynie w ostatnim niedzielnym meczu Serie A. Juventus FC potwierdził swoją wyższość i pewnie pokonał Udinese Calcio (4:1).
Ronaldo z dubletem i asystą (fot. Reuters)
Po blamażu jakim był niewątpliwe mecz z Fiorentiną (0:3), w Turynie zdawali sobie sprawę z tego, że drużyna musi zmyć plamę na honorze i w kolejnym spotkaniu dopisać na swoje konto trzy punkty. Nie była to jedyna motywacja Starej Damy, ponieważ w obliczu zwycięstw Milanu i Interu, gracze Andrei Pirlo nie mogli już sobie pozwolić na kolejną wpadkę.
Przed pierwszym gwizdkiem Juventus miał na swoim koncie 24 punkty i tracił już odpowiednio 12 i 13 do wspomnianych Interu i Milanu. Mistrzostwo uciekało więc obrońcom tytułu, a coraz więcej wskazywało na to, że zamiast pierwszej lokaty przyjdzie im zacięcie walczyć o miejsce w czołowej „czwórce”.
Jak się okazało, gospodarze od początku prezentowali się bardzo przeciętnie i nie potrafili przejąć kontroli nad wydarzeniami na boisku. Juventus grał na bez pomysłu i chociaż piłkarskie argumenty przemawiały na jego korzyść, to niewiele z tego wynikało.
Jakby tego było mało, w 11. minucie Wojciecha Szczęsnego zdołał pokonać Rodrigo De Paul, jednak radość gości trwała bardzo krótko. Sędzia został bowiem poproszony przed monitor, by zobaczyć na własne oczy, że podczas bramkowej akcji Udinese doszło do zagrania ręką i dlatego gol musiał zostać anulowany.
Turyńczycy zdołali przetrwać kiepski okres bez strat po pół godzinie wyszli na prowadzenie. Akcję bramkową dla Juventusu rozpoczął Aaron Ramsey, a wszystko mocnym uderzeniem wykończył niezwodny Cristiano Ronaldo.
Po otwarciu rezultatu gospodarze nabrali pewności siebie, a kiedy tuż po przerwie drugiego gola dołożyć Federico Chiesa, którego fenomenalnym podanie obsłużył Ronaldo, można było postawić już tezę, że Stara Dama nie wypuści przeciwnika ze swoich szponów. Minęło kilkadziesiąt sekund, a Juventus miał już trzy bramki zapasu. Radość Aarona Ramseya z pokonania bramkarza nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ gol nie mógł zostać uznany z powodu zagrania piłki ręką przez Walijczyka.
Ramsey nie dał rady, ale kiedy swoją kolejną szansę miał Ronaldo, to nie było już wątpliwości. Po wypuszczeniu na pozycję przez Rodrigo Bentancura doświadczony Portugalczyk wpadł w pole karne i płaskim uderzeniem przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu.
Kiedy już wydawało się, że kolejnych bramek w Turynie nie zobaczymy, Udinese zdobyło gola na otarcie łez. W doliczonym czasie gry do odbitej przez Szczęsnego piłki dopadł Marvin Zeegelaar, który trafił do pustej bramki.
Podrażniony Juventus zdołał jeszcze dorzucić czwartego gola, a jego strzelcem był Paulo Dybala, który w ostatniej akcji meczu ustalił wynik na 4:1.
gar, PiłkaNożna.pl