Przejdź do treści
Drugi najskuteczniejszy duet w La Liga

Ligi w Europie La Liga

Drugi najskuteczniejszy duet w La Liga

Nikt by nie zgadł, kto w Primera Division ma drugi najskuteczniejszy duet napastników, oczywiście po niezrównanej parze Barcelony: Leo Messi – Luis Suarez. Otóż jest to Deportivo Alaves, w którym mnóstwo goli strzelają Joselu i Lucas Perez, sprowadzeni do Vitorii z Anglii za dwie czapki śliwek. 




W pierwszych osiemnastu kolejkach La Liga Argentyńczyk i Urugwajczyk z Camp Nou strzelili razem 23 gole (Messi 13, Suarez 10), natomiast dwóch Galisyjczyków z Mendizorroza – 15 (Perez 8, Joselu 7). Kolejne pary można odnaleźć w zamieszczonej poniżej tabelce. Każda z nich składa się z zawodników o wiele bardziej renomowanych niż atakujący Alaves. Skąd więc tak znakomite dokonania tychże?

Komplementarni przyjaciele

Stanowią duet idealny, bo kontrastowy. Świetnie do siebie pasują i znakomicie się razem czują na boisku, ponieważ są całkowicie różni. 29-letni Joselu to typowy środkowy ataku, rosły chłop (192 cm), który świetnie gra głową oraz tyłem do bramki. O dwa lata starszy Lucas Perez też nie jest ułomkiem (180 cm), natomiast uwielbia biegać z piłką, atakować z głębi pola, dryblować, kończyć akcje strzałem z dystansu.

Tego pierwszego niedawno komplementował sam Jorge Valdano, środkowy ataku mistrzów świata z 1986 roku. Argentyńczyk zaczynał hiszpański rozdział kariery właśnie w Vitorii, darzy ten klub sentymentem i do dziś śledzi jego spotkania. – Joselu ma wszystko, czego wymaga się od zawodnika grającego na tej pozycji. Jest mocny fizycznie i świetny technicznie, a jego gigantycznym atutem jest umiejętność zachowania spokoju na boisku. Dzięki piłkarskiej inteligencji bierze udział w wielu groźnych atakach zespołu, które swymi zagraniami ulepsza – powiedział. Można zaryzykować tezę, że Valdano widzi w Joselu kopię samego siebie z dawnych lat – oczywiście nie dorównującą oryginałowi, ale jednak. Valdano ma rację

Joselu sporo strzela, ale tylko 30 procent uderzeń zamienia na gole. Natomiast Lucas Perez jest w tym sezonie zimnokrwistym kilerem. Do meczu z Osasuną w 12. kolejce miał nieprawdopodobną statystykę: siedem strzałów i sześć bramek! Ze skutecznością 87 procent był najefektywniejszym snajperem Europy! Dopiero potem zaczęły mu się przydarzać uderzenia nie kończące się golami. Clarence Seedorf, pracujący z nim w Deportivo, powiedział kiedyś, że ma wielkie umiejętności i takąż chęć do pracy, w związku z czym trudno wyjaśnić, czemu nie jest gwiazdą na skalę światową. Kwestia ta pozostaje cały czas otwarta.


Lucas strzelał gole w siedmiu kolejnych meczach zespołu, między siódmą a trzynastą kolejką. Pobił oczywiście klubowy rekord Alaves należący dotychczas do Wilsona Alfreda Jamesa Rodrigueza, który w sezonie 1953-54 trafiał pięć razy z rzędu. Nie udało się mu natomiast pobić samego siebie, gdyż grając w Deportivo La Coruna również miał identyczną passę (rekord tego klubu współdzielony z Bebeto). Dlatego też gdy w starciu czternastej kolejki z Eibar, przy stanie 0:0, trener Garitano zdejmował go z boiska (zresztą całkowicie słusznie, tego dnia grał fatalnie), Lucas miał kwaśną minę. W jego miejsce wszedł… Joselu, który błyskawicznie strzelił dwa gole i zapewnił drużynie zwycięstwo. – Może i Lucas był niezadowolony schodząc z boiska, ale w szatni cieszył się z wygranej jak wszyscy – mówił po meczu Garitano.

Angielskie traumy

Skoro są tacy świetni, dlaczego nie zrobili kariery w ligach zagranicznych? Lucas Perez to prawdziwy obieżyświat, który nie poniósł bynajmniej klęski w Anglii. Sezon 2016-17 spędził w Arsenalu, a jego dorobek: 21 meczów i 6 goli jest przyzwoity, zwłaszcza że tylko dziewięciokrotnie znajdował się w wyjściowym składzie. Jednak z jakiegoś powodu nie potrafił sobie wywalczyć miejsca w jedenastce. W kampanii 2018-19, po bardzo udanym sezonie w Deportivo, grał w West Ham United, gdzie wystąpił w 19 meczach (sześć razy od pierwszej minuty) i strzelił sześć goli. Znów więc skuteczność była zadowalająca, tylko minut za mało. – W Anglii nie czułem się nigdy dobrze. Nie cieszyłem się ani grą, ani życiem. No i trenerzy mnie nie wystawiali – wspomina. Resztę można sobie dopowiedzieć: Lucas należy do tej grupy Hiszpanów, którzy nie potrafią zrozumieć, że Anglia nigdy nie będzie drugą Hiszpanią i trzeba się mentalnie zresetować, by tam triumfować.

TYGODNIK „PIŁKA NOŻNA” DOSTĘPNY TAKŻE W FORMIE E-WYDAŃ. POBIERZ TUTAJ (link działa tylko na smartfonach i tabletach)


Kariera Joselu jest równie powikłana jak kolegi. W pewnym momencie, po finałach ME U-19, w których strzelił dwa gole (Perez nigdy nie zagrał w żadnej hiszpańskiej drużynie juniorskiej) był uważany za najzdolniejszego środkowego napastnika Hiszpanii. Sięgnął wtedy po niego Real Madryt, ale przez dwa sezony w tym klubie zagrał raptem dwa spotkania w pierwszym zespole, w których zresztą strzelił dwa gole, a poza tym brylował w Castilli (33 bramki!). Z Madrytu wywiózł dziewczynę, a potem żonę, modelkę Melanie Canizares, a także przyjaźń z Danim Carvajalem. Melanie ma siostrę bliźniaczkę Daphne, z którą Carvajal zaczął się jakiś czas temu spotykać, a teraz planuje poślubić. Tak więc niebawem Joselu zostanie szwagrem prawego obrońcy Los Blancos.

Zostawmy jednak sprawy prywatne. Dorobek Joselu w Newcastle kontrastuje z angielskimi osiągnięciami Lucasa. Siedem goli w 52 meczach (28 w jedenastce) pokazuje, że on akurat szansę regularnej gry dostawał, lecz nie potrafił jej wykorzystać. Mimo swych warunków fizycznych nie odnajdywał się w tamtejszej lidze, zapewne dlatego, że zamiast po prostu strzelać, gdy otrzymał piłkę w polu karnym, czego odeń oczekiwano, starał się ją przyjmować, podawać, kombinować. A poza tym bardzo nie odpowiadała mu angielska kuchnia, absolutnie nie był w stanie przyzwyczaić się do tamtejszej diety.

Galisyjskie smaki

Wspomniane wyżej świetne relacje między Joselu i Lucasem (potwierdzone przez tego drugiego) zapewne wynikają także ze wspólnych, galisyjskich korzeni. O ile jednak Lucas jest Galisyjczykiem stuprocentowym, bo urodził się i dojrzewał w mieście La Coruna, wychowywany zresztą przez dziadków, o tyle Joselu przyszedł na świat i spędził pierwsze cztery lata życia w niemieckim Stuttgarcie, gdzie zarobkowali akurat rodzice. Potem zamieszkał w miasteczku Silleda, zaś jego pierwszym poważnym klubem była Celta Vigo, do której jednak nie ma szczególnie silnego emocjonalnego stosunku; grał potem w Deportivo, gdzie rozminął się z obecnym kolegą.

Lucas, który zaczynał granie w piłkę jako bramkarz w zespole halowym, przyznaje, że jego idolem zawsze był legendarny zawodnik Deportivo i kapitan zespołu w najlepszych dla niego latach – Fran. Zakochany w swym mieście zauważa wszakże, że ma bardzo nietypowe gusta kulinarne, mianowicie nie znosi owoców morza. – Kiedy spotykam się ze starymi znajomymi, zamawiają całe półmiski tego czegoś, a ja biorę porządnego kotleta i wszyscy się świetnie razem bawimy – opowiada. Inaczej Joselu. On wyznał w chwili szczerości, że jest wręcz uzależniony od pąkli. Te morskie żyjątka, (jeśli ktoś chciałby skosztować, winien wiedzieć, iż są to obojnaki zdolne do fakultatywnego zapłodnienia), pozostają całkowicie nieodstępne w Anglii, natomiast można je bez kłopotu dostać w restauracjach nie tylko w Galicji, ale i w Kraju Basków.

Transferowy hit

– Chciałbym wreszcie zaznać w karierze trochę stabilizacji – powiedział niedawno Joselu. Perez ma podobne pragnienia. – Dopiero w drugim sezonie zobaczycie prawdziwego, najlepszego Lucasa – mówi. Obaj są przekonani, że właśnie w Vitorii znajdą przystań na dłużej. To możliwe, bo do Deportivo Alaves nie są wypożyczeni, lecz klub ten ich wykupił. Lucas Perez kosztował 2,3 miliona euro, a Joselu 2,24! Za drugi najlepszy duet snajperów La Liga dyrektor sportowy Sergio Fernandez zapłacił niecałe pięć milionów euro! Tak tanie sprowadzenie z Anglii tej pary zasługuje na miano największego transferowego majstersztyku letniego okna!

Z takimi zawodnikami Alaves może marzyć nie tylko o utrzymaniu w lidze, ale i o czymś więcej. Jednak czy Asier Garitano, trener miłujący przede wszystkim defensywę, jest właściwym człowiekiem, by takie ambitne plany zrealizować? Patrząc na taktykę obraną na niedawny mecz z Realem, można ocenić, iż umie docenić skarb, jaki mu się trafił. Obaj zagrali bowiem od początku (Lucas strzelił gola z karnego wypracowanego przez Joselu), po bokach mając klasycznych skrzydłowych. Alaves było zaś o krok od wywalczenia remisu z zespołem, który kilka dni wcześniej zdominował Paris SG.



Najlepsze pary napastników w La Liga po 18 kolejkach

Barcelona – 23: Messi 13 i Suarez 10
Alaves – 15: Perez 8 i Joselu 7
Betis – 14: Loren 8, Joaquin 6
Sociedad – 14: W. Jose 7 i Oyarzabal 7
Villarreal – 14: Gerard 8, Ekambi 6

Piętnaście goli ma razem dwóch najlepszych strzelców Realu Madryt, jednak Karima Benzemę (12) i Sergio Ramosa (3) w żaden sposób nie da się uznać za parę napastników.

LESZEK ORŁOWSKI

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 50/2019)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024