DOWOZIĆ LICZBY
Maciej Rosołek po dziewięciu latach definitywnie opuścił Legię Warszawa. 23-latek przeniósł się do Piasta Gliwice, gdzie spotkał szkoleniowca, który wprowadzał go do ekstraklasowego futbolu, czyli Aleksandara Vukovicia. – Jego osoba była niewątpliwie kluczowa przy podejmowaniu tej decyzji – mówi napastnik.
Paweł Gołaszewski
Jak się odnalazłeś w nowej rzeczywistości po dziewięciu latach spędzonych w Legii?
Szybko się zaaklimatyzowałem, wszystko jest w porządku, w zasadzie tak jak sobie wyobrażałem w momencie, kiedy podjąłem decyzję o odejściu z Legii – odpowiada Rosołek. – Zależy mi na regularnych występach, zbieraniu minut, więc uważam, że wybrałem właściwe miejsce do dalszego rozwoju. Piast to dobry zespół, który ma potencjał i przede wszystkim pracuje tu trener, który na mnie już kiedyś postawił i cały czas we mnie wierzy, a ja potrafię odwdzięczyć mu się za to zaufanie. Osoba trenera Aleksandara Vukovicia była niewątpliwie kluczowa przy podejmowaniu decyzji o przeprowadzce. Nigdy tego nie ukrywałem. Z Piastem byłem zaznajomiony od dawna. Był temat mojego wypożyczenia w trakcie ostatniej przerwy zimowej, ale ostatecznie do tego ruchu nie doszło. Poznawałem jednak ten zespół, patrzyłem jak gra, jacy są piłkarze, więc byłem w stu procentach przygotowany do tego transferu. Znałem kilku chłopaków, między innymi Michaela Ameyawa, Ariela Mosóra, Miłosza Szczepańskiego, Filipa Karbowego czy Arkadiusza Pyrkę, więc wejście do drużyny miałem dość łatwe. Proces adaptacji mam już dawno za sobą.
Akurat z Ameyawem i Mosórem musiałeś się szybko pożegnać.
Graliśmy razem tak naprawdę tylko kilka tygodni, ponieważ obaj zdecydowali się na zmianę klubu, ale i tak pomogli mi w aklimatyzacji.
Możemy nazwać trenera Vukovicia twoim piłkarskim ojcem?
Żartobliwie tak możemy powiedzieć, ale mówiąc poważnie trener Vuković ufa mi od samego początku, więc ta relacja jest naprawdę bardzo dobra. Wyciągnął do mnie pomocną dłoń, wiedział, że tego potrzebuję i muszę złapać oddech.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 47/2024