DOGRYWKA Z RAFAŁEM GÓRAKIEM
Na ławce katowickiego beniaminka zasiada człowiek szczęśliwy. Urzeczywistnił marzenie o Ekstraklasie, i to w stu procentach, bo wkraczając do niej ze swoją drużyną. Inspirującej historii Rafała Góraka dopełnia fakt, że dokonał tego w barwach GKS – klubu, z którym łączy go szczególna więź.
Konrad Witkowski
Nie lubię powiedzenia, że cel uświęca środki
Trwa najintensywniejsze lato w pana szkoleniowej karierze?
Mocne lato, trzeba przyznać – podkreśla Górak. – Wszystkiego jest trochę więcej. W budynku klubowym nie przebywam dłużej niż dotychczas, natomiast poza nim dalej pracuję. Bardzo często używam telefonu, jesteśmy w stałym kontakcie z dyrektorem sportowym, Dawidem Dubasem. On może być tą osobą, która od jakiegoś czasu niemal nie opuszcza klubu. Żeby być maksymalnie skoncentrowany w trakcie pracy z drużyną, muszę dawać sobie chwilę wytchnienia. Próbuję zachowywać równowagę.
Czy będąc trenerem GKS od tak dawna, jest pan w stanie wybrać się na spokojny spacer ulicami Katowic?
Dzisiaj nie przejdę nierozpoznany przez najbardziej uczęszczane miejsca. Ludzie podchodzą, zadają pytania. Nie narzekam na to, ale odczuwam, że zainteresowanie, nawet moją osobą, wzrosło w ostatnim czasie. Nasze dokonania odbiły się szerokim echem. Mieszkam 15 kilometrów od Katowic, mam swoją oazę; mogę odpocząć, kiedy wracam do domu. Uwielbiam to, zawsze bardzo ceniłem sobie prywatność.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 47/2024