Dogrywka z Radosławem Janukiewiczem. „Pierwsza wypłata przed terminem”
W 2014 roku otrzymał nominację do tytułu Bramkarza Sezonu w naszej ekstraklasie, a na zgrupowanie reprezentacji Polski powołał go selekcjoner Adam Nawałka. 12 miesięcy później dowiedział się, że Pogoń Szczecin wystawia go na listę transferową i więcej już w jej pierwszej drużynie nie zagrał. Zresztą w ogóle ostatni mecz na poziomie ekstraklasy zaliczył w marcu 2016 roku, w trakcie wypożyczenia do Górnika Zabrze. A nieco ponad miesiąc temu nieoczekiwanie trafił do norweskiej Tippeligaen… i regularnie gra.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW PAWLAK
(…)
– W końcu jednak wylądował pan w Norwegii. – Tydzień przed zamknięciem okna transferowego pojawiła się oferta. Udało się porozumieć co do warunków kontraktu, udało się ustalić też wszystko z klubem ze Szczecina. Wypracowaliśmy dobre rozwiązanie dla wszystkich, ja mogłem zmienić otoczenie i zacząć grać, natomiast Pogoń nie musi mi wypłacać pełnego uposażenia. Mówię pełnego, bo na pewną kwotę się z klubem umówiłem, natomiast w Norwegii otrzymuję również miesięczną pensję i w sumie na tym wyszedłem do przodu. W pierwszym meczu Stromsgodset nie wystąpiłem, później szkoleniowiec zauważył, że na treningach wygląda to obiecująco i warto dać mi szansę. Na razie bronię. Z sześciu meczów zagrałem w pięciu.
– Zabrał pan ze sobą rodzinę? – Została w Szczecinie. Żona prowadzi małą firmę, dziecko chodzi do przedszkola, nie chciałem im rozwalać życia. Na razie kontrakt w Norwegii mam krótki, więc nie było sensu przeprowadzać się całą rodziną. W zeszłym tygodniu przylecieli do mnie na dłuższe odwiedziny, zobaczyć jak tu się żyje.
– I jak się żyje? – Znakomicie. Mam mieszkanie, które opłaca klub, blisko siedziby, spacerem 15-20 minut, samochód więc też mógł zostać w Polsce. Chyba wszyscy mówią po angielsku, co dla mnie istotne, gdyż mogę swobodnie się komunikować. Norweskiego nie uczę się na razie, trudno mi powiedzieć czy jest trudny. Ceny w sklepach są horrendalne, chleb kosztuje około 15 złotych… Zarobki są jednak na zupełnie innym poziomie, dlatego przeciętna rodzina nie musi żyć od pierwszego do pierwszego, jak w Polsce. W każdym razie, a spotkałem się z tym po raz pierwszy w karierze, w planie tygodniowym przygotowywanym przez klub mamy śniadania i obiady, martwię się więc tylko o kolację. Krótko mówiąc – jest drogo, ale ja tego nie odczuwam. A w klubie pełen profesjonalizm.
– To znaczy? – Dla przykładu, pierwszy raz w życiu dostałem wypłatę przed czasem. Poziom rozgrywek trudno mi porównać z ekstraklasą, są mecze, w których piłka fruwa nad głowami, a dośrodkowania są dla bramkarza trudniejsze do przecięcia niż w Polsce. Jest jednak kilka drużyn, które potrafią naprawdę dobrze grać. W samym treningu w Norwegii widzę większą jakość. Inna sprawa, że boiska są równe jak stół i dlatego może to tak dobrze wyglądać, piłka po prostu nie skacze, nie utrudnia zadania zawodnikom. Drużyny są też świetnie przygotowane pod względem fizycznym, nawet jak mecz jest zwyczajnie słaby, do końca jest walka i bieganie, nikt nie siada w 60. minucie.
(…)
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (19/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”