Reprezentacja Polski kobiet ma za sobą dwa mecze o stawkę w sezonie 2020. Biało-czerwone plan wykonały w stu procentach, zdobyły sześć punktów, strzeliły dziesięć goli i zostały liderem swojej grupy eliminacyjnej Euro 2021. Drużyna selekcjonera Miłosza Stępińskiego stawia kolejne kroki w drodze po upragniony awans na turniej finałowy, a także ma zadanie, aby… pozyskać kolejnych kibiców dla kobiecej piłki w Polsce.
Ewa Pajor ma poprowadzić biało-czerwone do historycznego suckesu
(fot. Marcin Szymczyk/400mm)
W Anglii zainteresowanie piłką kobiecą jest tak duże wśród dziewczynek, że związek szuka wolontariuszy i zachęca do robienia kursów trenerskich, aby zapewnić młodym zawodniczkom właściwą opiekę. Anglicy wprowadzają nowe rozwiązania technologiczne, aby profesjonalnie opakować ligową piłkę. FA zdaje sobie sprawę, że kibice żeńskiego futbolu rozrastają się w niesamowitym tempie, o czym świadczą chociażby frekwencje na spotkaniach ligowych, a szczególnie reprezentacyjnych. Taka sama tendencja jest we wszystkich dużych krajach w Eurpie: Włochy, Hiszpania, Francja…
Gianni Infantino, prezydent FIFA, wielokrotnie powtarza, że wielką rolę w kobiecym futbolu odegrał zeszłoroczny mundial, który był bardzo dobrze opakowany i wzbudzał zainteresowanie na całym świecie. Francuskie trybuny nie świeciły pustkami – wręcz przeciwnie: na niektóre mecze trudno było zdobyć bilety. W Italii w trakcie turnieju włoska prasa niejednokrotnie poświęcała więcej miejsca mundialowi niż odbywającym się w tym samym czasie Euro U-21. Inna sprawa, że Włoszki grały jak z nut, czego nie można powiedzieć o włoskiej młodzieżówce, która wszystkich zawiodła, szczególnie porażką z Orlętami Czesława Michniewicza. A przecież w Italii wszyscy kochają sukcesy i nikt nie lubi przyznawać się do porażek. Z drugiej strony nikt w Polsce nie byłby zdziwiony, gdyby paniom poświęcono zaledwie kilka zdań, poinformowano o wyniku, opublikowano składy i przytoczono terminarz kolejnych spotkań.
Sukces jednak napędza zainteresowanie, o czym mogła przekonać się właśnie kadra Michniewicza. Przed turniejem nikt na nią nie stawiał, a nagle po dwóch spotkaniach Dawid Kownacki i spółka zostali okrzyknięci narodowymi bohaterami, a zainteresowanie kadrą wzrosło o kilkaset procent.
W Polsce mistrzostwa świata pań oglądały się lepiej niż Copa America, a przecież Marek Szkolnikowski – dyrektor TVP Sport – musiał odbyć setki dyskusji na portalach społecznościowych, aby wytłumaczyć, dlaczego bardziej opłacało się Telewizji Publicznej kupić kobiecy mundial niż męskie mistrzostwa Ameryki Południowej. Statystyki jednak pokazały, że zainteresowanie kobiecą piłką w Polsce zaczyna robić się coraz większe i kwestią czasu jest, kiedy Polacy pokochają piłkarki. Dlaczego?
Szkolenie zawodniczek i organizacja w naszym kraju jest na coraz wyższym poziomie. Coraz więcej piłkarek wyjeżdża do zagranicznych klubów, gdzie się rozwijają i podnoszą poziom reprezentacji. Ewa Pajor już dzisiaj jest stawiana w gronie 20-30 najlepszych zawodniczek na świecie. Napastniczka Wolfsburga jest postacią wybitną, kimś na wzór Roberta Lewandowskiego w męskiej kadrze. Kimś kogo znają przeciętni kibice, bo przecież to nasz „Messi w spódnicy”, królowa strzelczyń Bundesligi, najlepsza młoda piłkarka w 2013 roku i w końcu dwukrotna triumfatorka plebiscytu „PN”. Przez kilka lat rolę ambasadorki kobiecego polskiego futbolu pełniła Katarzyna Kiedrzynek, która robiła furorę w PSG, a jej niewykorzystany karny z finału Ligi Mistrzyń widziało pewnie pół Polski. Teraz do tego grona dołączają kolejne. Aleksandra Sikora buduje swoją markę w Juventusie, wprowadza nowe projekty i staje się idolką dla kolejnych tysięcy młodych zawodniczek. Paulina Dudek wyrasta na kluczową obrończynię PSG i jest jedną z twarzy Pucharu Tymbarku „Z podwórka na stadion”. Emilia Zdunek ma coraz silniejszą pozycję w Sevilli, o strzeleckich popisach Eweliny Kamczyk w polskiej lidze mówi się od kilku lat, a do tego coraz szerszego grona za chwilę będą dołączały kolejne, które będą twarzami polskiej piłki.
Sukces jest zatem kwestią czasu. Eliminacyjne mecze biało-czerwonych są transmitowane w Telewizji Publicznej, spotkania ligowe wziął na swoje barki PZPN, więc dostępność do oglądania kobiecej piłki jest coraz większa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem sztabu reprezentacji, to za chwilę nasza kadra po raz pierwszy awansuje na wielką imprezę. Udział w mistrzostwach Europy z pewnością odbija się szerokim echem i dostarczy kolejnych kibiców kobiecej piłce, a dobry wynik na Euro zwiększy skalę o kilkaset procent. Do tego Ewa Pajor za chwilę wejdzie do 10 najlepszych zawodniczek na świecie, a – zakładając czysto teoretycznie – zdobycie przez nią Złotej Piłki (co wcale nie jest scenariuszem science-fiction w perspektywie 10 lat) na sto procent wypchnie kobiecy futbol w Polsce o kilka pięter w górę.
Ostatni mecz reprezentacji Polski kobiet oglądało średnio aż 250 tysięcy widzów, a w szczytowym momencie niemal 400 tysięcy. A przecież była to sobota, godzina 18, kiedy oferta telewizyjna, a przede wszystkim meczowa, na innych kanałach jest bardzo atrakcyjna. Kibice ligi angielskiej mieli w tym czasie spotkanie Tottenhamu, w polskiej Ekstraklasie Zagłębie Lubin mierzyło się z Lechią Gdańsk, Barcelona podejmowała Real Sociedad, a w Bundeslidze przeciwko sobie stanęły Borussie z Dortmundu i Moenchengladbach. Konkurencja była zatem dosyć spora.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI