Dlaczego Kapustka wypali w Legii?
Legia Warszawa oficjalnie potwierdziła, że Bartosz Kapustka związał się z mistrzami Polski na najbliższe dwa lata z opcją przedłużenia umowy o kolejny rok. 24-latek miał bardzo długą przerwę w oficjalnych występach i nie brakuje głosów, że nie poradzi sobie w Legii. Nam się jednak wydaje, że będzie inaczej. Dlaczego?
(fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com)
Po pierwsze: doświadczenie
Kapustka wraca do Polski jako zawodnik po przejściach. Odbił się od Premier League, w której nawet nie zadebiutował, zaliczył kilka występów w Bundeslidze, ale siedem meczów na cały rok to kropla w morzu, regularnie grywał tylko w drugiej lidze belgijskiej. Wylało się na niego mnóstwo litrów szamba, ale Kapi zbytnio się tym nie przejmował. Trenował, pracował i czekał na klub, w którym będzie mógł się odbić.
Czternastokrotny reprezentant Polski urósł mentalnie. Ostatnie poważne mecze rozegrał półtora roku temu w Belgii i złapał kontuzję, która wykluczyła go z udziału w Euro U-21. Właśnie ubiegłoroczne MME mogły być dla niego trampoliną, która pozwoli znowu się odbić. W kadrze Czesława Michniewicza miał pewne miejsce w eliminacjach i barażach, był mózgiem drugiej linii, ale w turnieju finałowym nie zagrał.
Do Italii jednak przyleciał, aby być z drużyną. Selekcjoner cenił jego doświadczenie z udziału w Euro 2016 i wiedział, że ma bardzo dobry wpływ na kolegów. Podpowiadał, wspierał, był dobrym duchem tej ekipy – doświadczenie zebrane zaprocentowało.
Po drugie: przygotowanie
W zachodnich klubach trenuje się znacznie intensywniej niż w polskich – banał, o którym wie każdy. Kapustka trenował z pierwszą drużyną Premier League, gdzie tempo rozgrywania akcji oraz samo przygotowanie fizyczne są pięć poziomów wyżej niż w PKO BP Ekstraklasie.
Regularne treningi wiosną 2020 roku powinny za chwilę zaprocentować. Przypomnijmy sobie, jak rok temu wyglądał Paweł Wszołek na tle naszych ligowców. Gość, który kilka miesięcy nie grał w piłkę, wszedł i pozamiatał. Kapustce brakuje jedynie rytmu meczowego, ale o przygotowanie fizyczne jesteśmy spokojni.
Po trzecie: na przekór
Komentarze krytykujące Kapustkę za zasiedzenie się w Leicester można liczyć w tysiącach albo i jeszcze grubiej. Ludzie pisali, że siedzi tam tylko dla pieniędzy, że nie ma ambicji itp. Teraz 24-latek będzie miał okazję wszystkim udowodnić, że nie liczą się dla niego pieniądze, a kolejne wejście na przyzwoity europejski poziom. Potencjał przecież ma, co udowadniał wielokrotnie (ostatnio w barażu o Euro U-21 z Portugalią dwa lata temu). A skoro ma potencjał i jest przygotowany pod względem fizycznym, to droga do odbudowy wcale nie jest taka stroma jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.
Po czwarte: przykłady z przeszłości
Pamiętacie, co się mówiło, kiedy Mariusz Stępiński wracał do Polski? Podobne głosy jak o Kapustce. Rok starszy od Kapiego napastnik wrócił, odbudował się w Wiśle Kraków i Ruchu Chorzów i znowu wypłynął na szerokie wody. Od czterech lat dobrze sobie radzi na zachodnich boiskach. Dlaczego z Kapustką miałoby być inaczej?
pgol, PilkaNozna.pl