Przejdź do treści
Dalsze kroki królów strzelców

Polska Ekstraklasa

Dalsze kroki królów strzelców

Sięgnięcie po koronę króla strzelców, a następnie szukanie szczęścia w innym klubie – zazwyczaj taką ścieżkę pokonują w ostatnich latach najlepsi snajperzy Ekstraklasy. W trend wpisał się również Christian Gytkjaer.

Od 2010 roku czterech zawodników sięgało po koronę króla strzelców Ekstraklasy w barwach Lecha Poznań. Christian Gytkjaer poszedł w ślady Lewandowskiego, Rudnevsa oraz Robaka (foto: T. Browarczyk/400mm.pl) 


Autor 24 bramek w zakończonym niedawno sezonie mógł przebierać w ofertach. Jak sam przyznał w rozmowie w duńskimi mediami, odrzucił kilka znacznie bardziej intratnych propozycji, decydując się na AC Monza. Wybór byłego napastnika Lecha Poznań wielu w Polsce zdziwił: jak to, taki snajper, a idzie tylko do beniaminka drugiej ligi włoskiej? Otóż decyzja Gytkjaera broni się pod wieloma względami. Trafił do klubu, którego ambicją jest błyskawiczny awans do Serie A. Właściciel Monzy to Silvio Berlusconi, funkcję dyrektora generalnego sprawuje tam Adriano Galliani, a trenerem jest Cristian Brocchi – to nazwiska, które działają na wyobraźnie. A pod względem finansowym Duńczyk także nie będzie pokrzywdzony.

Biorąc pod uwagę 11 ostatnich sezonów, Gytkjaer jest siódmym królem strzelców Ekstraklasy, który tuż po wywalczeniu tego tytułu zdecydował się na zmianę otoczenia. Dekadę temu podobny krok wykonał Robert Lewandowski – tej historii nikomu nie trzeba przypominać, a o tym, czy były zawodnik Lecha wybrał odpowiedni kierunek, świadczy jego pozycja w światowej piłce. Dwa lata później miała miejsce pod pewnymi względami bliźniacza sytuacja: Artjoms Rudnevs również został królem strzelców w barwach Kolejorza i tak samo, jak obecny kapitan reprezentacji Polski, postanowił wyjechać do Niemiec. W pierwszym sezonie w HSV Łotysz zdobył 12 bramek w Bundeslidze. To były jednak ostatnie tak udane rozgrywki w jego karierze. Rudnevs występował w lidze niemieckiej względnie regularnie, lecz w kolejnych sezonach stać go było tylko na kilka goli w barwach klubu z Hamburga, Hannoveru 96 oraz FC Koeln.

Snajperski sukces w Ekstraklasie postanowił natychmiast wykorzystać Robert Demjan. W lipcu 2013 roku Słowak bez mrugnięcia okiem przyjął propozycję Waasland-Beveren, gdzie kariery jednak nie zrobił. Liga belgijska zweryfikowała napastnika, który potrafił w niej zdobyć ledwie dwie bramki. Demjan z podkulonym ogonem wrócił do Podbeskidzia Bielsko-Biała, gdzie strzelił jeszcze 11 goli – w ciągu dwóch sezonów. Kolejne lata, spędzone w niższych ligach, a także na Słowacji i w Czechach (obecnie trzecioligowy klub SC Znojmo), udowodniły, że Demjan był najbardziej przypadkowym królem strzelców Ekstraklasy w XXI wieku.

20 goli strzelonych dla Piasta Gliwice zapewniło Kamilowi Wilczkowi miano najlepszego snajpera ligi w sezonie 2014-15

Zły kierunek wybrał w 2015 roku Kamil Wilczek. Najlepszy snajper polskiej ligi w koszulce Piasta Gliwice ruszył na podbój Serie A, co wyszło mu beznadziejnie. Bez gola i z zaledwie trzema meczami rozegranymi w lidze już po pół roku wyjeżdżał z Włoch jak niepyszny. Swoje miejsce odnalazł za to w Broendby, gdzie w ciągu czterech lat nastrzelał w sumie ponad 90 goli.

Marcin Robak dwukrotnie był królem strzelców Ekstraklasy. Raz dokonał tego jako gracz Kolejorza (foto: Ł. Skwiot)

Zdarzali się tacy królowie strzelców, którzy decydowali się na transfer wewnątrz Ekstraklasy. Marcin Robak w glorii najlepszego snajpera ligi, za to w nie najlepszej atmosferze, pożegnał się z Lechem i po sezonie 2016-17 przeniósł się do Śląska. We Wrocławiu nadal strzelał jak na zawołanie, lecz kolejno 19 i 18 bramek kolejnej korony mu nie zapewniło. W sezonie 2017-18 Robak musiał uznać wyższość Carlitosa. Hiszpana, który triumfował w klasyfikacji strzelców jako zawodnik Wisły Kraków, skusiła warszawska Legia. Także przy Łazienkowskiej Carlitos był skuteczny (16 trafień w samej Ekstraklasie), ale szybko musiał odejść, gdyż nie pasował do koncepcji trenera Aleksandara Vukovicia.

Rzadziej po wywalczeniu tytułu króla strzelców Ekstraklasy zawodnik zostaje w klubie. W omawianym okresie miało miejsce pięć takich przypadków, z czego jeden był wyjątkowy. Tomasz Frankowski w sezonie 2010-11 był już po drugiej stronie rzeki, miał za sobą zagraniczne wojaże, jednak 37 lat na karku nie przeszkodziło mu w pokazaniu pleców ligowej konkurencji. Inna sprawa, że wówczas do tytułu króla wystarczyło ledwie 14 trafień. W kolejnych rozgrywkach Frankowski strzelił dla Jagiellonii Białystok nawet o jednego gola więcej, ale tym razem miał godnego rywala w osobie Rudnevsa.

Nemanja Nikolić dał się zapamiętać jako snajper wyborowy. Przez półtora roku zdobył w Ekstraklasie 40 bramek (foto: Ł. Skwiot)

Wspomniany Robak po wywalczeniu pierwszego tytułu króla strzelców Ekstraklasy został jeszcze na sezon w Pogoni Szczecin, a potem przeprowadził się do Poznania. Inni decydowali się na wyjazd z Polski. Nemanja Nikolić został najlepszym snajperem ligi z imponującą liczbą 28 bramek (do dziś nikt nie wyrównał tego osiągnięcia); prawdopodobnie powtórzyłby sukces w sezonie 2016-17, jednak w połowie rozgrywek zdecydował się na transfer. Przez trzy lata seryjnie zdobywał bramki dla Chicago Fire (łącznie aż 56 w 104 meczach), zaś od pół roku jest zawodnikiem węgierskiego MOL Fehervar FC.

Zarówno Marco Paixao, jak i Igor Angulo, po sięgnięciu po koronę króla strzelców Ekstraklasy zostawali jeszcze na rok w swoich klubach. Później wybierali bardziej (Indie w przypadku Angulo) lub mniej (druga liga turecka Paixao) egzotyczne kierunki wyjazdów.

Konrad Witkowski

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024