Czy Vuković mógł odmówić Legii?
Minął już ponad tydzień, kiedy Legia Warszawa oficjalnie ogłosiła, że Aleksandar Vuković poprowadzi drużynę do końca sezonu. Powrót Serba na Łazienkowską jest jednym z najbardziej niespodziewanych ruchów w 2021 roku w polskiej piłce.
Powrót Vukovicia wywołał wielkie emocje i lawinę komentarzy. Pojawiły się nawet plotki, że szkoleniowiec nie mógł odmówić ponownej pracy w Legii, ponieważ ma ważny kontrakt z klubem, więc został po prostu wezwany do ponownego wykonywania obowiązków. Jaka jest prawda?
– Nie było czegoś takiego, że miałem obowiązek do czegokolwiek. Kontrakt, który miałem podpisany i był ważny przez określony czas, został przerwany przez klub. Nie było aspektu, który mógłby mnie na siłę przywrócić i sprawić, że będę zobowiązany do czegokolwiek. To tak nie funkcjonuje i nie jest prawdą, że wszystko inne, oprócz mojej zgody, byłoby brane pod uwagę. Dla mnie to jest oczywiste i w ten sposób prowadziłem rozmowy z ludźmi z klubu. One też nie wyglądały na zasadzie takiej, że zostałem zmuszony, aby stawić się w klubie. Zostałem zapytany, czy jestem chętny i gotowy, aby wrócić i pomóc Legii. Tak się do mnie zwrócono i myślę, że to najlepiej pokazuje, jak to wyglądało w świetle zapisów i prawa – powiedział nowy-stary trener Legii w rozmowie #LegiaTalk.
Vuković jednak zdawał sobie sprawę, że Legia chce ściągnąć Marka Papszuna i to najlepiej już w zimowym oknie transferowym. Gdyby udało się go ściągnąć z Częstochowy w najbliższych dniach, wówczas drużynę w dwóch ostatnich spotkaniach w 2021 roku poprowadziłby duet Przemysław Małecki i Inaki Astiz. Temat pozyskania Papszuna jednak upadł i dlatego postanowiono zatrudnić trenera, który zna zespół i wyciągnie go z kryzysu. Kandydatura Leszka Ojrzyńskiego była rozważana bardzo poważnie, podjęto nawet rozmowy, ale ostatecznie uznano, że LO będzie potrzebował czasu na poznanie drużyny, a Vuković zna kilkunastu piłkarzy z obecnej kadry. Jak Serb zabezpieczył się na ewentualne ponowne zwolnienie?
– Mam stosowne zapisy w razie zmiany zdania w styczniu czy na początku roku. Chodzi o pewną kwotę, która byłaby mi wypłacona na zasadzie odszkodowania, jeśli byłbym trenerem tylko na dwa mecze. Zabezpieczyłem się, aby być poważnie traktowanym do końca sezonu. To było absolutne minimum, które musiałem wywalczyć – dodał Vuko.
Wczoraj szkoleniowiec odbył spotkanie z Radosławem Kucharskim w sprawie kształtu kadry na rundę wiosenną. Wiadomo tylko jedno – Legia musi kogoś sprzedać, aby kogoś pozyskać. Na liście życzeń znajduje się Patryk Szysz, o czym pisaliśmy wczoraj.
pgol, PilkaNozna.pl