Przejdź do treści
Czy Spurs są wreszcie kompletni?

Ligi w Europie Premier League

Czy Spurs są wreszcie kompletni?

To było wydarzenie w angielskim futbolu, choć zwykle najważniejsze rzeczy dzieją się w weekend i, z całym szacunkiem, nie przeciwko Crystal Palace. A jednak mecz Tottenhamu z zespołem Roya Hodgsona urósł do rangi symbolu: dla Mauricio Pochettino, dla Daniela Levy’ego, dla całej społeczności fanów Spurs. Wreszcie nie będzie wymówek.

MICHAŁ ZACHODNY


Mauricio Pochettino jest wierzący. – Czy wierzę w Boga? Tak, ponieważ rodzice mnie ochrzcili, a później przyjąłem pierwszą komunię. Jednak przede wszystkim wierzę, że jest zewnętrzna siła, która różni się od boga, o którym naucza kościół katolicki. Często mówię swoim synom: marzcie, budujcie wyobrażenie przed snem i rzućcie ideę w przestrzeń. Wierzcie w gwiazdy. Śpijcie i relaksujcie się. Sam odkąd byłem chłopcem wierzyłem, że wszechświat funkcjonuje tak, by pomóc mi w spełnieniu swoich marzeń. Czuję, że to źródło energii jest ze mną. Decyzje, relacje międzyludzkie i absolutnie wszystko inne to kwestia tej energii. Dobre czy złe, małe czy duże – pisze w swoim dzienniku „Brave New World”, spisanym przez dziennikarza Guillema Balague’a.

Sądząc po tytule, książka na rynku pojawiła się dwa lata przedwcześnie. W niej autor słowami menedżera Tottenhamu opisuje sezon 2016-17, ostatni rozgrywany na starym stadionie White Hart Lane. To, co działo się wtedy nie było „Nowym Światem”, ale przepowiadało okres tymczasowości. Przemieszczenie się klubu na Wembley, nerwówkę związaną z kończeniem budowy i wreszcie ograniczenia przez nią spowodowane na rynku transferowym. Finanse to jedno, ale wstrzemięźliwość Pochettino działającego z Levy’m w zatrudnianiu nowych piłkarzy była i jest widoczna.

(…)

Z Tottenhamem jest trochę tak, jak to mówił Pochettino przed meczem z Crystal Palace. – Nie można sobie pozwolić na zbyt wiele radości, bo tak trzeba być skupionym na zadaniu – mówił Argentyńczyk. – Jak zawsze powtórzę piłkarzom: chodzi o nas. Chodzi tylko o to, jak my podejdziemy do tego meczu, jak się skoncentrujemy. Wyłącznie od naszej postawy zależy to, co wydarzy się w ciągu 90 minut. To jest najważniejsze – tłumaczył.

I tak było. Ponad 60 tys. kibiców oglądających mecz w luksusowych warunkach czekało na pierwszego gola do drugiej połowy. Nie, Tottenham nie grał źle, ale znów – nie było tej energii, której tak pragnie Pochettino. Trafienie Son Hueng-mina zdecydowanie pomogło, lecz nieskuteczność oraz nerwowość w końcowej fazie ataków momentami mogła wprawiać w zdumienie. Mogła, ale nie musiała – takie okazje w życiu każdego piłkarza nie zdarzają się często, a przecież związek emocjonalny piłkarzy z Tottenhamem jest z racji filozofii klubu oraz tego, jak drużyną zarządza Pochettino jednak mocniejszy, niż wielu się wydaje. Wspomniana na wstępie książka jest jednym z wielu tego zjawiska dowodów.

Dla Tottenhamu w ubiegłym tygodniu skończył się okres dojrzewania. Dosłownie: cały projekt budowy nowego stadionu trwał 18 lat. – Było to monumentalne wyzwanie dla nas, czasami – nie boję się tego przyznać – wydawało się, że ponad nasze możliwości. Przygotowania finansowe, operacyjne, logistyczne odbyły się na ogromną skalę. Jest powód, dla którego takie inwestycje są rzadko realizowane przez prywatnych inwestorów, zwłaszcza o tak skromnych możliwościach jak nasze – pisał prezes Tottenhamu w swoim liście do kibiców. Spurs może i należą do dwudziestu najbogatszych klubów piłkarskich na świecie, ale to nadal nie są pieniądze, którymi dysponują największe korporacje, czy najbogatsi ludzie. 

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (15/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024