Czy liga faktycznie będzie ciekawsza?
Nadzieje drużyn goniących w tabeli Legię spotęgowane zostały już w pierwszych minutach niedzielnego starcia przy Łazienkowskiej, kiedy z czerwoną kartką boisko opuścił Kante. To oznaczało dla gospodarzy nie tylko konieczność walki przez ponad 80 minut z mistrzem Polski w osłabieniu, ale i brak najlepszego napastnika w kolejnych spotkaniach.
Przewaga Legii nad peletonem stopniała do ośmiu punktów (fot. Piotr Kucza/400mm)
Piast wykorzystał sprzyjające okoliczności, passa ośmiu wygranych Legii na własnym boisku została przerwana. Końcowy wynik jest szczęśliwy i dla gliwiczan, i dla reszty ligowych rywali. Jeśli faktycznie mają zacząć Legię gonić, to lepszego momentu niż teraz, kiedy zbliżają się mecze z Lechem i Wisłą, a odpoczywać będzie najskuteczniejszy napastnik lidera (niepewna jest również sytuacja zdrowotna Pekharta), może już nie być. Nadzieja zatem dla peletonu się pojawiła, choć mimo wszystko dość płonna, bo przewaga wciąż jest duża i wynosi 8 punktów. Legia może się oczywiście jeszcze nie raz potknąć, ale co z tego, skoro zamiarujący ją gonić, do gonitwy chyba nie bardzo się nadają.
• • •
W najbliższej kolejce zatem hit: Lech – Legia. Kolejorz wiedział, że wygrywając na Reymonta, do meczu z liderem przystąpi jako… wicelider. To mu się nie udało, ale narzekać chyba specjalnie nie może, nawet jeśli uznać, że w Krakowie był bliżej wygranej, a zmarnowana setka będzie się pewnie długo śnić Jóźwiakowi. Ewentualna wygrana z Legią zniweluje dystans między nią a KKS do sześciu punktów, lecz i tak trudno uwierzyć, że ten dystans nagle zacznie topnieć jeszcze bardziej, bo Legia mimo wszystko jest zdecydowanie bardziej przewidywalna i regularna – w dobrym tego słowa znaczeniu. Ta uwaga nie tyczy się zresztą tylko Lecha, ale większości ligowych rywali piłkarzy Aleksandara Vukovicia. Wciąż bliżej nam do podpisania się pod scenariuszem zgodnie z którym najdalej w połowie siedmiokolejkowej dogrywki warszawianie świętować będą odzyskanie tytułu.
• • •
Dość solidna Cracovia, która po rundzie jesiennej traciła do Legii tylko dwa oczka, dziś, kiedy do kalendarzowej wiosny jeszcze daleko, już traci 9. W Zabrzu przegrała czwarty kolejny mecz. Przemeblowanie składu do znów niezłej gry wystarczyło, ale na świetnie dysponowanego Górnika było za mało. Gdyby zabrzanie choćby w połowie punktowali na wyjazdach tak dobrze jak na Roosevelta, goniliby Legię zamiast linię oddzielającą ósmą drużynę od dziewiątej. Z delegacji przywieźli pięć remisów, reszta meczów w plecy. W domu wygrali osiem spotkań, zdobyli 28 punktów. Pod tym względem skuteczniejsze są tylko dwie ekipy – Legia (zdecydowanie) i Piast (minimalnie). Z Cracovią KSG wygrał piąty raz z rzędu u siebie. Nie zdominował Pasów – statystyki strzałów były identyczne, ale kilka akcji, momentów gry było znakomitych: podania Jimeneza, strzał Jirki, a przede wszystkim debiut Vassilantonopoulosa.
• • •
Jeżeli w Zabrzu oglądaliśmy dobry mecz (a oglądaliśmy tak naprawdę bardzo dobry), to w Lubinie mieliśmy do czynienia wręcz z widowiskiem. Pięć punktów dzieliło w tabeli Lechię od Zagłębia, a mowa przecież o dwóch zespołach z apetytami i możliwościami na grę w górnej ósemce. Dlatego ten mecz był tak ważny dla jednych i drugich, zwłaszcza, że czas leci nieubłaganie – do końca sezonu zasadniczego pozostały już tylko cztery kolejki… Oba zespoły przystępowały do rywalizacji w kiepskich nastrojach – Zagłębie w środku tygodnia poległo w Łodzi, Lechia okazała się bezradna w starciu z Legią. Wynik 4:4 nieźle oddaje skalę emocji, choć przebiegu wydarzeń nie opisalibyśmy „cios za cios”. Do pewnego momentu może tak było, ale kiedy gospodarze poczuli krew i zaczęli odrabiać straty, całkowicie zdominowali Lechię. Na polu karnym Kuciaka kotłowało się co rusz (w strzałach 28:14 dla Zagłębia!) i mimo dwubramkowego prowadzenia goście z Gdańska mogli zejść z boiska nawet pokonani. Remis pewnie nie zadowolił żadnej ze stron, pięć punktów przewagi Lechia utrzymała, ale liczyła na więcej.
• • •
W innej kategorii „chodziły” mecze w Białymstoku i Bełchatowie. O nich zatem krótko – Pogoń nie była faworytem w meczu z Rakowem, ale coś jakby drgnęło w szeregach Portowców. W pierwszej części gry Raków miał okazje, by zdobyć bramkę, po przerwie Pogoń była mocniejsza, tyle że zabrakło konkretów. Warto odnotować dobry występ od pierwszej minuty Malca, który kierował defensywą gości. A zatem remis – po dwóch kolejnych porażkach Pogoni i dwóch kolejnych zwycięstwach Rakowa. Natomiast w słabiutkim meczu w Białymstoku trzy punkty zgarnęła Jagiellonia, z tym że jedenastka, która przesądziła o wyniku, była mocno dyskusyjna. W każdym razie jeśli faktycznie po 0:4 w Warszawie Iwajło Petew otrzymał jakiekolwiek (a takie pogłoski, być może jednak raczej plotki, do nas dochodziły), spisał się bardzo dobrze – remis z Lechem i dwie wygrane: z Pogonią i Śląskiem, w sumie 7 oczek z ligową czołówką.
• • •
Mocno skomplikowała swoją sytuację Arka. Mecz z Wisłą Płock miał podbudować zespół przed nadchodzącymi derbami z Lechią. Porażka przyniosła raczej efekt odwrotny. Arka nie zagrała złego meczu, tym bardziej, że walczyć musiała w osłabieniu, niemniej poniosła czwartą porażkę w tym roku i był to jej ostatni mecz pod kierunkiem Aleksandara Rogicia, który zrezygnował z posady (jeszcze przed tą kolejką nastąpiła roszada w Kielcach – Mirosława Smyłę zastąpił Maciej Bartoszek). Na jego nieudaną w efekcie misję złożyło się wiele czynników, natomiast faktem jest, że kiedy obejmował Arkę, ta miała 2 punkty straty do bezpiecznej lokaty, a dziś – 6. Dlaczego tak się stało, to szerszy temat. Na wyniki Arki składa się przecież nie tylko praca trenera.
– Poinformowałem o swojej decyzji 5 dni wcześniej, aby władze klubu miały czas przed derbami z Lechią. Po meczu z ŁKS powiedziałem, że jak w tym tygodniu nie zdobędę 3-4 punktów, to należy poszukać innego rozwiązania. Dlatego po spotkaniu z Wisłą poszedłem do trybun, aby podziękować kibicom za wsparcie dla drużyny, ale także dla siebie, bo je czułem przez te 5 miesięcy… Myślę, że byłem we właściwym miejscu, ale w złym czasie. Mogę podawać wiele powodów rezygnacji. Obiecałem, że będziemy grali dobrą piłkę, że będziemy mieli własny styl, a także otrzymałem cel wynikowy. Uznałem, że pełna runda, 15 meczów to dobry czas na podsumowanie. Nie jestem zadowolony z tego co osiągnąłem. Wiadomo, co się w tym czasie działo wokół klubu i drużyny, ale nie szukam żadnych wymówek. Uznałem, że musi spróbować ktoś inny… – cytował żegnającego się z klubem trenera portal sport.trojmiasto.pl., jednocześnie podejrzewając, że odejście Rogicia jest zwiastunem szerszych i poważniejszych zmian w klubie, mianowicie w akcjonariacie. Jak podał portal, według nieoficjalnych informacji pakiet 75 procent akcji jest do nabycia za około 6 milionów złotych i negocjacje w sprawie jego przejęcia trwają już jakiś czas.
Zbigniew Mucha