Czy Legia pozyska nowego snajpera?
Pytaniem, które od kilku tygodni nurtuje kibiców warszawskiej Legii jest to, czy do klubu jeszcze przed startem rundy wiosennej trafi nowy napastnik. Zdaniem prezesa Bogusława Leśnodorskiego, szanse na to wynoszą 50 procent, czyli… napastnik będzie lub nie.
Nowy napastnik? Może będzie, a może nie
Najlepiej w historii – KLIKNIJ!Legia ma obecnie
Władimira Dwaliszwilego i
Patryka Mikitę, a do zdrowia powoli wraca
Marek Sagnowski. Czy to jednak wystarczy na walkę o obronę tytułu mistrzowskiego i letnią batalię w europejskich pucharach? Można mieć spore wątpliwości.
– Było dwóch napastników, do których byliśmy przekonani. Janek Urban i Henning Berg też. Ale doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy kogoś innego – powiedział Leśnodorski podczas rozmowy z „Polska The Times”.
– Procedura transferowa zaczyna się od pomysłu. Wydział skautingu ogląda tych ludzi, rozmawia z nimi. Później spotykamy się w szerszym gronie. Jeśli dochodzimy do wniosku, że mamy do czynienia z odpowiednią osobą, to próbujemy się dogadać. Podam przykład Marco Paixao, którego chcieliśmy. Uważaliśmy, że to sensowny napastnik na ekstraklasę, do tego ma inną charakterystykę niż Wladimer Dwaliszwili. Z drugiej strony, nikt nie uważał, że zbawi on Legię i dzięki niemu zrobimy niewiarygodny skok. Nasze zainteresowanie wynikało raczej z kontuzji Marka Saganowskiego – dodał prezes Legii.
No to będzie ten nowy napastnik, czy nie przy Łazienkowskiej? – Nie da się odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno do końca okienka będziemy się bacznie rozglądać. Nie powiem, że napastnik na 100 czy 99 proc. będzie jeszcze zimą. Szanse oceniam raczej na 50 proc. Ze strony Legii i trenera po prostu nie ma wielkiej determinacji, żeby ściągnąć kogoś nowego. I tak mamy szeroką kadrę – zakończył Leśnodorski.
GG, PilkaNożna.pl
foto: Łukasz Skwiot