Czechosłowacki wrzesień Jana i Stanislava
W
niedzielne popołudnie, konkretnie o godzinie 15.30 na stadionie przy ulicy
Cichej w Chorzowie zespół Ruchu podejmie ekipę wrocławskiego Śląska. Dla gospodarzy
ósma kolejka rozgrywek ekstraklasy ma być punktem zwrotnym sezonu, który dotychczas
nie był dla nich zbyt udany.
Przypomnijmy, że Niebiescy
ostatni raz wygrali w lidze 10 sierpnia, pokonując u siebie warszawską Legię
2:1. W międzyczasie polegli w Gdyni w pucharowym starciu z pierwszoligową Arką (2:3
pd.), zremisowali w Zabrzu w Wielkim Derby Śląska 2:2, po czym ponieśli dwie porażki – 0:2 u siebie z Zagłębiem Lubin i 0:6 z Jagiellonią. Blamaż piłkarzy
Ruchu w Białymstoku poskutkował zmianą szkoleniowca, dlatego od minionego czwartku,
dokładnie od 18 września 2013 roku opiekunem pierwszego zespołu Niebieskich jest już
Jan Kocian. Co ciekawe debiut słowackiego trenera w polskiej ekstraklasie przypadnie
na mecz z zespołem prowadzonym przez…czeskiego szkoleniowca, który od 3
września 2012 roku pozostaje opiekunem piłkarzy Śląska.
–
Graliśmy z Janem w pierwszej reprezentacji i w czechosłowackiej drużynie olimpijskiej
– mówi Stanislav Levy. – Wspominam go jako dobrego piłkarza i świetnego kolegę.
W późniejszych latach utrzymywaliśmy kontakt w trakcie naszej pracy
szkoleniowej w Niemczech. Wiem, w jakich klubach pracował, wiem, że prowadził
reprezentację Słowacji i Austrii, ale o jego obecnych umiejętnościach trenerskich nie
mogę się wypowiadać. W futbolu zdarzają się różne śmieszne przypadki, które
trudno przewidzieć, bo ani ja, ani Jan nie spodziewaliśmy się, że nasze drogi ponownie
zejdą się akurat w Polsce.
Kocian,
jak zapewnia Levy, nie kontaktował się jeszcze z byłym partnerem z
reprezentacji Czechosłowacji, kolegą z ławki trenerskiej, od roku poznającym realia polskiego futbolu klubowego.
– Domyślam
się, że zbyt mało miał czasu – śmieje się Levy. – Wiem, że w czwartek
poprowadził pierwszy trening na Cichej i w trakcie trzech minionych dni zapoznawał
się z drużyną Ruchu. Niestety, do słowacko-czeskiej rywalizacji szkoleniowców w
Chorzowie jednak nie dojdzie, ponieważ mecz Ruchu ze Śląskiem będę oglądał z
wysokości trybun. To konsekwencja kary, jaką nałożyła na mnie komisja
dyscyplinarna. Porozmawiamy i wypijemy kawkę z Janem zapewne dopiero po niedzielnym
meczu.
PiWo
fot. Łukasz Skwiot