Czy składająca się z osiemnastu zespołów ekstraklasa będzie lekiem na miałkość polskiej piłki klubowej? Czy dzięki planowanej reformie rozgrywek nasze drużyny będą w stanie rywalizować w europejskich pucharach nieco dłużej niż do sierpnia? Zdaniem wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Marka Koźmińskiego, to realny scenariusz.
Czas na kolejne przestawienie wajchy (fot. Grzegorz Radtke / 400mm.pl)
Kilkanaście ostatnich lat w polskim futbolu stało pod znakiem kolejny zmian formatu rozgrywek ekstraklasy. Podział na grupy, dzielenie punktów, osiemnaście zespołów, szesnaście zespołów, więcej meczów, mniej meczów i tak można wymieniać w kółko. Każda z reform miała być tą, która już na pewno pomoże naszym klubom we wzniesieniu się na wyższy poziom, że już za chwilę będą pukać one do bram Champions League.
Sztuki tej udało się dokonać Legii Warszawa, jednak był to po prostu miły wyjątek i w niczym nie zmieniło to faktu, że nasza liga pogrążona jest w przeciętności. Dobitnie pokazały to ostatnie sezony, kiedy to nasze drużyny kończyły swoje międzynarodowe przygody już na etapie eliminacji, kiedy poważny futbol na kontynencie dopiero budził się do życia.
Skoro więc jest źle, a ostatni drenaż ekstraklasy z więcej niż przyzwoitych piłkarzy (Buksa, Klimala, Jevtić czy Niezgoda) potwierdza, że lepiej raczej nie będzie, to zawiadujący naszym futbolem doszli do wniosku, że czas na kolejne przestawienie wajchy.
Wspomniany Marek Koźmiński przekonywał, że powiększenie ekstraklasy i wprowadzenie normalnego systemu rozgrywek, który zakłada mecz i rewanż, to jest właśnie to, co pomoże naszej piłce. – W profesjonalnej lidze mistrzem Polski powinien być klub, który okaże się najlepszy podczas całego sezonu, a nie ten, który zachowa najwięcej świeżości na finiszu, rozgrywając w trakcie 28 dni kumulację 8 meczów, licząc także finał Totolotek Pucharu Polski. Wtedy może rządzić przypadek, a nie o to przecież chodzi – stwierdził, cytowany przez „Łączy nas piłka”.
– Budowanie emocji poprzez różnego rodzaju działania i zabiegi poza piłkarskie jest sztuczne. Liga nie wygeneruje zainteresowania kumulacją spotkań, małą różnicą punktów między drużynami, podziałem na dwie grupy. Ponadto kluby narzekają, że nagromadzenie meczów w okresie kwiecień/maj nie pozwala należycie przygotować się do eliminacji do europejskich pucharów. Termin zakończenia ligi jest późniejszy niż optymalny, a to duży błąd. Celem nadrzędnym dla polskich klubów powinien być bowiem awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. To okno wystawowe dla polskiej piłki i wartości ligi. System rozgrywek powinien wspierać kluby w jego osiągnięciu. Uważam, że pomoże w tym Ekstraklasa, która będzie liczyła 18 klubów – dodał.
Wiceprezes PZPN jest zdania, że konkretny odpoczynek sprawi, że nasze zespoły będą miały możliwość lepszego przygotowania się do pucharów i w miesiącach letnich, kiedy to zaczynają się eliminacje, nie będę odstawać od rywali. – Gdybyśmy zakończyli obecny sezon nawet 15-17 maja, spokojnie zachowalibyśmy taki okres 7-8 tygodni łącznie na odpoczynek i przygotowania. Moim zdaniem to jest niezbędne, aby zbudować nowy system i zacząć tak funkcjonować. Obecnie jest bowiem tak, że w europejskich pucharach reprezentują nas kluby, które często do ostatnich kolejek ligowych muszą walczyć o swoje. I marne efekty tego oglądamy później na boiskach Europy. Przez sztuczność ligi – zakończył.
Wszystko wskazuje na to, że klamka ostatecznie zapadła i powiększenie ekstraklasy o dwa kolejne zespoły nie jest kwestią dywagacji, ale konkretnym planem, który w najbliższym czasie zostanie wprowadzony w życie.
Grzegorz Garbacik