Cywka dla PN: Kadra? Podstawą regularna gra. Majewski mocno mnie zmobilizował!
– Widziałem jak Radkowi ostatnio szło
i to mnie strasznie zmobilizowało. Wiem, że jak będę grał i
dołożę do tego kilka bramek, to będę mógł zgłaszać
swoje aspiracje do kadry. Tak to powinno właśnie wyglądać –
powiedział podczas rozmowy z PilkaNożna.pl Tomasz Cywka,
który coraz głośniej puka do bram zespołu narodowego.
PilkaNożna.pl: – Tak się akurat
złożyło, że rozmawiamy kilkadziesiąt godzin po klęsce Barnsley
w Pucharze Anglii. Przegraliście z Manchesterem City aż 0:5, ale
mimo tego i tak chyba będziesz ciepło wspominał przygodę z tymi
rozgrywkami. Ćwierćfinał to raczej niezłe osiągnięcie.
Tomasz
Cywka: – Jasna sprawa. Ja osobiście jeszcze nigdy tak daleko w
Pucharze Anglii nie doszedłem i traktuje to wszystko jako naprawdę
fajną przygodę. Los chciał, że trafiliśmy na jedną z
najlepszych drużyn w Anglii i całej Europie. Walczyliśmy, ale mecz
się skończył tak jak wszyscy widzieli.
– Jechaliście na Etihad Stadium z
wiarą w wyeliminowanie Manchesteru? Czy jednak wiedzieliście, że
może to być taki rywal, którego już nie przeskoczycie?
–
Nie, nic z tych rzeczy. Naprawdę wierzyliśmy w to, że możemy
awansować. Wszyscy w zespole dobrze wiedzieliśmy, co w Capital One
Cup zrobili piłkarze Bradford, którzy wyeliminowali kilka
mocniejszych zespołów i doszli aż do finału. Jeśli więc
im się udało, to wiedzieliśmy, że także nas stać na dobry wynik
i awans. Boisko pokazało jednak, że jeszcze sporo nam brakuje.
Manchester zagrał praktycznie najmocniejszym składem, podszedł do
sprawy bardzo poważnie i szybko strzelił bramkę. Potem było już
tylko ciężej.
– Czasu na lizanie ran nie macie
jednak zbyt dużo, bo już we wtorek (dzisiaj – red.) gracie ważny
mecz ligowy z Brighton. Dla Ciebie osobiście będzie to okazja do
zmierzenie się z Tomkiem Kuszczakiem, który także zbiera
ostatnio bardzo pozytywne laurki.
– Tak naprawdę
przygotowania do meczu z Brighton zaczęliśmy jeszcze w
Manchesterze. Już w szatni zamknęliśmy temat Pucharu Anglii i
skupiliśmy się na lidze, bo to jest nasz główny
cel. Wiadomo, że walczymy o utrzymanie i dlatego bardzo szybko
przeszliśmy do kolejnego wyzwania. Mieliśmy na temat rywala
konkretną odprawę i skupiamy się już tylko i wyłącznie na nim.
Musimy zbierać punkty, bardzo ich potrzebujemy, a to zapowiada
naprawdę emocjonujące spotkanie.
– Tak jak powiedziałeś, Barnsley
walczy o zachowanie ligowego bytu. Różnice w stawce nie są
duże, ale wasz terminarz nie wygląda za ciekawie. Brighton,
Watford, Leicester, Crystal Palace i Cardif… o punkty łatwo nie
będzie.
– Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, ale
to jest właśnie ta specyfika Championship. Tak naprawdę nie ma
większego znaczenia, czy gramy z rywalem z górnej piątki,
czy z dolnej piątki. Powiem więcej, spotkania z przeciwnikami z
górnej części tabeli i na papierze i w praktyce mogą być
dużo łatwiejsze niż starcia z ekipami z dolnych rejonów,
gdzie dochodzi już do bezpośredniej rywalizacji o utrzymanie.
Myślę, że będzie dobrze, tym bardziej, że ostatnio mieliśmy
naprawdę dobrą passę.
– Ty spisujesz się w tym sezonie
więcej niż nieźle, ale Barnsley nie może ustabilizować formy. Na
papierze macie naprawdę dobry skład, ale ewidentnie coś nie
funkcjonuje. Zdradź trochę sekretów szatni zespołu.Dlaczego gracie tak nierówno?
– Mieliśmy dobry
początek, a potem przyszło załamanie formy. Kilka przegranych
sprawiło, że w zespole zrobiła się bardzo gorąca atmosfera,
szczególnie wokół naszego trenera. On wiedział, że
jeśli nie zdobędzie szybko kilku punktów, to straci pracę.
Widać było, że szuka jakiejś recepty, dużo mieszał składem,
kombinował z taktyką, ale niestety się nie udało.
– Ale po jego zwolnieniu nagle
Barnsley zaczęło prezentować się lepiej.
– Tak, zespół
objął jego asystent i praktycznie od tego czasu wszystko zaczęło
się układać. Pierwsze dziesięć spotkań pod jego wodzą, to był
jeden remis i dziewięć wygranych. Później zdarzyły się
oczywiście porażki, ale chcemy wrócić na właściwe tory i
znowu zanotować passę kilku wygranych z rzędu.
– OK, zostawmy już Barnsley i
skupmy się na twoich indywidualnych osiągnięciach. 25 spotkań i 5
goli to dorobek, który cię zadowala, czy jednak liczyłeś na
więcej?
– Zawsze może być lepiej, tak pod względem ilości
występów, jak i strzelonych bramek, czy asyst. Jest duża
szansa, że uda mi się poprawić moje najlepsze statystyki, bo w
pierwszym sezonie w Derby County także miałem pięć goli. Wszystko
jest do poprawienia. Mamy jeszcze jedenaście spotkań w lidze i
wierzę w to, że uda mi się dołożyć jeszcze kilka trafień i
asyst na swoje konto.
– Twoja dobra forma i strzelone
bramki zbiegły się w czasie z „wystrzałem” Radka Majewskiego,
który w Nottingham Forest gra obecnie najlepszy futbol od
miesięcy. On w nagrodę za swoje występy dostał powołanie do
reprezentacji, ty nie. Jest rozczarowanie, żal?
– Podstawą
do rozmawiania o czymkolwiek jest regularna gra. Początek sezonu
miałem bardzo dobry, bo zaliczyłem 17 meczów z rzędu w
pierwszym składzie, ale potem przyszły tygodnie, gdy wchodziłem na
boisko z ławki. Teraz wszystko jednak wróciło do normy i
jeśli to się utrzyma, to będę myślał o reprezentacji. Tym
bardziej, że widziałem jak Radkowi ostatnio szło i to mnie
strasznie zmobilizowało. Wiem, że jak będę grał i dołożę do
tego kilka bramek, to będę mógł zgłaszać swoje aspiracje
do kadry. Tak to powinno właśnie wyglądać.
– Jakieś sygnały ze sztabu
reprezentacji miałeś? Waldemar Fornalik zamierza oglądać
wszystkich, których forma predestynuje do gry w kadrze, wiec
niewykluczone, że niedługo zajrzy także do Barnsley.
– Nie,
na razie nikt się ze mną nie kontaktował.
– Do końca sezonu na pewno będziesz
grał w Barnsley, a co potem? Twoja umowa obowiązuje tylko do końca
czerwca. Odbyłeś już jakieś rozmowy z włodarzami klubu? Dostałeś
od nich jakiś sygnał, że chcą cię zatrzymać?
– Dużo
zależy od tego jak będzie wyglądała sytuacja zespołu pod koniec
sezonu. Mam sygnały od trenera, że chciałby żeby został, ale on
też ma świadomość, że mnie nie interesuje gra w League One.
Jeżeli się utrzymamy w lidze, to jak najbardziej będziemy mogli
rozmawiać o przedłużeniu umowy. Niczego jednak nie chcę
deklarować, bo nie wiadomo jak będzie z innymi ofertami.
Wystarczyło bowiem, że wróciłem do składu, strzeliłem
kilka bramek i od razu pojawiło się zainteresowanie z innych
klubów. Najpierw utrzymajmy się w lidze, a potem zbiorę to
wszystko do kupy i będę się zastanawiał co robić dalej.
– Jest coś konkretnego na rzeczy?
Jakieś kierunki ewentualnego transferu?
– Nie chcę zdradzać
szczegółów, ale mogę powiedzieć, że na ten moment
jest kilka tematów z Championship. Do końca rozgrywek jest
jednak jeszcze kilka miesięcy, więc tak naprawdę wszystko się
może wydarzyć.
– Grałeś już w Wigan, Derby i
Reading. Barnsley to twój kolejny klub w Anglii. Pojawiły się
takie głosy, że to już twoja ostatnia szansa na zaistnienie na
Wyspach. Zgadzasz się z takimi opiniami?
– W tym Reading, to
tak konkretnie jednak nie pograłem. Byłem tam zaledwie kilka
miesięcy. Z kolei w Derby udało mi się rozegrać trochę spotkań,
strzeliłem kilka bramek, ale niestety musiałem odejść, bo trener
dość niespodziewanie mnie w pewnym momencie skreślił. Tak
naprawdę do dzisiaj nie wiem, dlaczego przestał na mnie stawiać.
Teraz jestem w Barnsley i mam okazję do polepszenia swoich
statystyk. Moim celem cały czas jest gra w ustabilizowanym klubie,
gdzie miałbym okazję do występów każdego tygodnia. Czy to
jednak moja ostatnia szansa żeby się wybić i zaistnieć w
Championship? Myślę, że minione tygodnie pokazują, że wszystko
idzie ku dobremu, że będę grał i strzelał.
– Swego czasu miałeś oferty z
Polski, szczególnie temat Śląska Wrocław był z kategorii
tych poważniejszych. Z perspektywy kilkunastu miesięcy żałujesz,
że nie wróciłeś do kraju?
– W Śląsku byłem już
praktycznie jedną nogą , ale nagle pojawiła się oferta z Reading
i uznałem, że warto spróbować. Czy żałuje? Powiem tak,
jeżeli w pewnym momencie byłem bardzo blisko powrotu do Polski, a w
minioną sobotę miałem przyjemność zagrać na Manchesterze City
przy pełnych trybunach…
– … to odpowiedź nasuwa się
sama.
– Dokładnie. Grałem przeciwko bardzo mocnej drużynie
i nie żałuje, że zostałem w Anglii. OK, przegraliśmy z
Manchesterem, ale zabraliśmy bardzo duże doświadczenie. To właśnie
w grze z tak znakomitymi piłkarzami można nauczyć się najwięcej.
– A gdyby w lecie pojawiła się
propozycja z jednego z polskich klubów? Może się przecież
zdarzyć tak, że będziesz wolnym agentem, a pozyskanie za darmo
zawodnika ogranego w Anglii, z bagażem doświadczeń i o określonych
umiejętnościach na pewno będzie łakomym kąskiem dla kilku
naszych zespołów.
– Jeśli taka oferta wpłynie, to na
pewno będzie rozważona, bez dwóch zdań. Jeśli taka
propozycja się pojawi, a ja będą wolnym zawodnikiem, to na sto
procent się nad nią pochylę.
– Jeszcze jedna kwestia – z punktu
widzenia kibiców, ale także nas dziennikarzy. Myślałeś o
założeniu konta na Twitterze? Pytam, bo coraz więcej polskich
piłkarzy zaczyna się aktywnie udzielać na tej platformie.
–
Jestem tego świadomy, ale jeśli mam być szczery, to nigdy jeszcze
nie korzystałem z Twittera. Już nawet w Anglii mnie o tym pytali,
ale ja nie jestem aż tak medialną i otwartą na świat osobą,
dlatego nie wiem, czy czułbym się z tym wszystkim w stu procentach
komfortowo. Mam świadomość, że to fajna sprawa dla kibiców
i dziennikarzy, dlatego nie mówię stanowczo „nie”, ale
muszę, to jeszcze sobie przemyśleć.
rozmawiał Grzegorz
GARBACIK
PilkaNożna.pl