Cóż to był za mecz! Wymiana ciosów we Florencji
Taką twarz calcio chcielibyśmy oglądać podczas każdego weekendu. Po niesamowitym meczu, wymianie ciosów i emocjach do samego końca, Napoli pokonała w delegacji Fiorentinę (4:3).
Kibice we Florencji obejrzeli znakomite spotkanie (fot. Reuters)
Gdyby Arkadiusz Milik był zdrowy, to zapewne na Artemio Franchi zobaczylibyśmy w akcji aż trzech Polaków. Napastnik Napoli zmaga się jednak z kontuzją mięśniową i dlatego nie pojechał wraz z kolegami do Florencji. Na boisku od początku znalazło się ostatecznie miejsce tylko dla Piotra Zielińskiego w ekipie gości i Bartłomieja Drągowskiego, który wywalczył sobie bluzę z nr 1 w bramce Fiorentiny. Na ławce rezerwowych Violi zasiadł z kolei Szymon Żurkowski.
Gospodarze przystępowali do nowych rozgrywek z wielkimi oczekiwaniami i jak się okazało, od pierwszych minut sezonu było widać, że we Florencji nie rzucano słów na wiatr. Podopieczni Vincenzo Montelli bardzo szybko zdobyli bowiem przewagę na boisku, co przy biernej połowie piłkarzy Napoli bardzo szybko mogło się zakończyć golem dla Violi.
Jak się okazało, do otwarcia wyniku Fiorentina potrzebowała zaledwie dziewięciu minut. To właśnie wtedy piłka odbiła się od ręki Piotra Zielińskiego, który interweniował we własnym polu karnym i sędzia przy wsparciu systemu VAR zdecydował się wskazać na „wapno”. Pewnym egzekutorem karnego okazał się Erick Pulgar, jednak Viola się tym nie zadowoliła i chciała jak najszybciej podwyższyć prowadzenie.
Napoli długimi momentami nie istniało na boisku i Carlo Ancelotti mógł się jedynie wściekać za linią końcową boiska. Goście mieli problem z wyprowadzeniem choćby jednej skutecznej akcji i przez pierwsze pół godziny Drągowski nie miał żadnej okazji do tego, by wykazać się swoimi umiejętnościami.
Kiedy nic na to nie wskazywało, Neapol nagle się obudził. W 38. minucie znakomicie z dystansu przymierzył Dries Mertens i chociaż uderzył bardzo dobrze, to wydaje się, że Drągowski powinien zachować się nieco lepiej. Kilka chwil później na boisku doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji, ponieważ arbiter podyktował karnego za domniemany faul na Mertensie.
„Jedenastkę” wykorzystał Lorenzo Insignie, ale powtórki – których notabene sędzia nie raczył sprawdzić – wykazały, że o żadnym faulu w polu karnym Fiorentiny nie było mowy, co z kolei oznacza, że gospodarze zostali mocno skrzywdzeni.
Pierwsza połowa mocno rozbudziła apetyty kibiców i w drugiej piłkarze obu zespołów nie zamierzali zwalniać tempa. Tuż po zmianie stron do wyrównania doprowadził Nikola Milenković i trybuny Artemio Franchi ponownie rozgrzały się do czerwoności. Bardzo szybko kubeł zimnej wody na głowy rozochoconych gospodarzy wylał jednak Jose Callejon, który świetnie przymierzył w kierunku dalszego słupka i Drągowski nie zdołał sięgnąć piłki.
W 64. minucie we Florencji ponownie mieliśmy remis, a tym razem w roli głównej wystąpił Kevin-Prince Boateng, który kilka chwil po wejściu na boisko z ławki rezerwowych znakomicie przymierzył z dystansu, a piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Cóż za mecz.
Mało? W 68. minucie został wyprowadzony kolejny cios, a zadali go goście. Szybki wypad, Mertens dograł do Callejona, a ten odegrał piłkę do ustawionego przed bramką Insignie, któremu pozostało już tylko dostawić głowę.
Obraz tego znakomitego spotkania dopełniło wejście na boisko Franka Ribery’ego. Francuz kilka dni wcześniej związał się z Fiorentiną i już w pierwszym meczu sezonu otrzymał możliwość przywitania się z kibicami.
Rezultat już do samego końca nie uległ zmianie i to Napoli rozpoczęło sezon od zwycięstwa. Viola pozostała z niczym, jednak swoją postawą na pewno wstydu nie przyniosła.
gar, PiłkaNożna.pl