Co Gołębiewski musi poprawić w Legii?
Marek Gołębiewski został ogłoszony wczoraj nowym trenerem Legii Warszawa. Dotychczasowy szkoleniowiec rezerw stołecznego klubu zajął miejsce Czesława Michniewicza, który wczoraj pożegnał się z zespołem mistrza Polski. Co musi poprawić w warszawskiej maszynie, aby ta zaczęła punktować w lidze?
Mistrzowie Polski za kadencji Czesława Michniewicza z reguły wygrywali, ale w poprzednim sezonie. W obecnych rozgrywkach PKO Bank Polski Ekstraklasy warszawianie mają tylko trzy zwycięstwa na dziesięć spotkań. Mówi się, że legioniści nie umieją pogodzić występów w Lidze Europy z tymi na krajowym podwórku. To prawda, ale nawet kiedy nie było europejskich pucharów, warszawianie z reguły wygrywali mało przekonująco.
– To jest Legia. Tu kibic przychodzi nie tylko dla wyniku, ale także dla stylu. Ta drużyna ma dawać rozrywkę – to stwierdzenie jest często powtarzane w stolicy. Czy Legia Michniewicza dawała rozrywkę? W Europie na pewno, warszawianie walczyli jak równy z równym z topowymi zagranicznymi markami, więc o defensywną taktykę, w której Michniewicz jest wybitnym specjalistą, nikt nie miał pretensji.
Problem się zaczynał na krajowym podwórku. Legia niby w teorii dominowała, ale niewiele z tego wynikało. Na 55 wszystkie mecze pod wodzą Michniewicza, mistrzowie Polski wygrali 31, 9 zremisowali i 15 przegrali. Gole 87-64, czyli średnio na mecz 1,58-1,16. W samej PKO Bank Polski Ekstraklasie statystyki są następujące: 36 spotkań, 20 wygranych, 7 remisów i 9 porażek, bramki 54-35.
Czy 54 gole w 36 spotkaniach to dużo? Przyzwoicie. W tym czasie w PKO Bank Polski Ekstraklasie więcej goli strzeliły cztery drużyny: Raków (60), Lech (59), Piast (57) i Lechia (55). Inna sprawa, że Legia ma o dwa spotkania mniej rozegrane od trzech ostatnich z wymienionych zespołów, a od Rakowa o jeden mecz mniej. W dodatku tylko w 11 z 55 spotkań warszawianie wygrywali większą różnicą goli niż jeden…
Kiedy słyszy się o kolejnych historiach pozasportowymi z udziałem piłkarzy Legii, można się tylko łapać za głowę. Drużyna jest podzielona, każdy ciągnie sznurek w swoją stronę. Zadaniem trenera Gołębiewskiego jest ponownie zjednoczyć zespół.
O ile piłkarze, którzy dużo grali u Michniewicza, nie mają poczucia niedocenienia, to już zawodnicy, którzy rzadziej pojawiali się na murawie w spotkaniach o stawkę, mogą czuć się delikatnie pokrzywdzeni. Teraz będą mieli białą kartę, wszystkie wybryki mogą ujść na sucho i można zapracować na poważniejszą szansę u nowego trenera.
Czasu na integrację nie ma, o czym trener Gołębiewski mówił wczoraj. Dobrą atmosferę mają zbudować wyniki, a te są katastrofalne. Wydaje się, że gorzej być nie może, ale prawdziwym gwoździem do trumny byłaby klęska w Fortuna Pucharze Polski ze Świtem Skolwin. Jednak przełamanie, nawet z tak słabym rywalem, może spowodować, że warszawska maszyna rozpocznie proces naprawczy.
pgol, PilkaNozna.pl