Ciało obce, brak liderów i budowlana fuszerka
To miał być sezon Jose Mourinho i jego Manchesteru United. „Czerwone Diabły” miały powalczyć o powrót na tron w Premier League, a także wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w Champions League. Miały, ale już wiadomo, że marzenia o odzyskaniu prymatu na Starym Kontynencie trzeba będzie odłożyć przynajmniej o rok.
Co dalej z wielkim projektem Jose Mourinho? (fot. David Klein / Reuters)
Kiedy w ubiegłym sezonie Manchester triumfował w rozgrywkach Ligi Europy, nikt nie odważył się powiedzieć na Mourinho złego słowa. Widać było gołym okiem, że jego projekt nadal znajduje się w budowie, a po ewentualnych letnich korektach i dostawie nowego materiału ludzkiego na Old Trafford, transformacja drużyny powinna zostać ostatecznie zakończona.
Portugalczyk już tradycyjnie nie oszczędzał. Domagał się pieniędzy, a klub mu je dawał, wierząc w nieomylność menedżera, który przecież już nie raz i nie dwa udowodnił, że zna się na swojej robocie. Kiedy jednak nowe rozgrywki ruszyły i w klubie zaczęła się faza finalnych odbiorów projektu, na światło dzienne wyszły wszystkie niedoróbki oraz fuszerki Mourinho i jego ekipy.
W Premier League Manchester United grał w kratkę, te dobre mecze (jak choćby z Chelsea czy Liverpoolem) przeplatał bardzo słabymi (m.in. z Tottenhamem na Wembley), co sprawiło, że na osiem kolejek przed końcem kampanii traci do liderującego Manchesteru City aż szesnaście punktów, mogąc walczyć już wyłącznie o wicemistrzostwo.
Ciało obce
Zawodziły największe gwiazdy zespołu, ludzie, którzy mieli być jego motorami napędowymi. Paul Pogba od początku sezonu nie może znaleźć swojego miejsca na boisku, a jakby tego było mało, coraz głośniej mówi się o jego konflikcie z trenerem i prawdopodobnym transferze do innego klubu. Romelu Lukaku zaczął całkiem nieźle, jednak w tych kluczowych spotkaniach nie potrafił pokazać pełni swoich możliwości. Na huśtawce formy znajdowali się również Marcus Rashford i Jesse Lingard, w przypadku których nigdy nie można było być pewnym, czy zagrają na miarę swoich wielkich możliwości.
Poniżej pewnego poziomu nie schodzili Nemanja Matić, Antonio Valencia, Juan Mata i oczywiście David De Gea, bez którego – coraz częściej można odnieść takie właśnie wrażenie – mozolnie budowany przez Mourinho projekt runąłby niczym domek z kart przy pierwszym mocniejszym podmuchu.
Remedium na wszystkie problemy miał być zimowy transfer Alexisa Sancheza. Manchester United ubiegł swojego lokalnego rywala w walce o usługi Chilijczyka, a sam Mourinho wielokrotnie chełpił się tym, że takiej okazji po prostu nie mógł zmarnować. Jak się jednak okazało, były gwiazdor Arsenalu jest na Old Trafford cieniem samego siebie, praktycznie po każdym spotkaniu przyjmując na klatę potężną krytykę. Nie inaczej zresztą było po meczu z Sevillą, która wyrzuciła „Czerwone Diabły” za burtę Champions League. – On wygląda jak obce ciało w tym zespole – komentował Rio Ferdinand, ekspert „BT Sport”. – Nie może być tak, że przechodząc do nowej drużyny nagle tracisz cały swój talent, wszystkie umiejętności. Niestety, w przypadku Sancheza tak to właśnie wygląda – dodał.
Tymczasem oddany przez Mourinho do Arsenalu Henrik Mchitarjan, którego Portugalczyk nie widział w swoim składzie, spisuje się całkiem nieźle, pokazując swojemu byłemu menedżerowi, że skreślił go zbyt pochopnie, a lepszy interes w zimie ubili właśnie „Kanonierzy”.
Drużyna bez serca i… stylu
Brak liderów i osób, które potrafiłby w trudnych chwilach poprowadzić zespół było podczas środowego meczu z Sevillą widać jak na dłoni. Ostatnią osobą zdolną do wzięcia kierownicy w swoje dłonie był Wayne Rooney, ale jego już dawno nie ma na Old Trafford. Być może swoją charyzmą i doświadczeniem mógłby tu pewną rolę odegrać Zlatan Ibrahimović, jednak Szwed nadal walczy o powrót do zdrowia. – Niektórzy piłkarze po prostu chowali się na boisku – grzmiał po końcowym gwizdku Lukaku, który pracował za dwóch, ale tym razem nie miał należytego wsparcia ze strony kolegów.
Czyżby więc Jose Mourinho przy budowaniu swojej drużyny skupił się wyłącznie na jakości czysto sportowej? Tej wszakże Manchesterowi United odmówić się można. Ale co z duszą zespołu? Gdzie charakter i unikalny styl, który zawsze cechował ekipę z Teatru Marzeń? Coś co za kadencji sir Alexa Fergusona było znakiem rozpoznawczym „Red Devils”, dziś jest jedynie mglistym wspomnieniem. Pytanie, czy portugalski menedżer to dostrzega? Czy nadal w kontekście gry jego zespołu będzie się mówiło wyłącznie o tym, że United potrafią grać wyrachowany futbol (to określenie zarezerwowałby jednak dla Juventusu Massimiliano Allegriego)
Litości dla swojego kolegi po fachu nie miał Frank de Boer, którego Mourinho określił niedawno mianem najgorszego trenera w historii Premier League. – On powiedział, że jestem najgorszy, ale po meczu z Sevillą to on jest menedżerem, który w trakcie swojej kariery wydał blisko miliard funtów na transfery, a jego drużyny grają tak jak we wtorkowy wieczór – przyznał z nieukrywaną satysfakcją.
– Wszystko w piłce się zmienia i wszyscy wydają ogromne pieniądze. Czy nie mam racji? To naturalny proces, że kluby inwestują – stwierdził Mourinho, co można oznacza, że Manchester także w lecie wejdzie na rynek, by inwestować. Czy będzie to jednak kolejny etap budowy wielkiej drużyny, czy łatanie niedoróbek i próba zakrycia błędów konstrukcyjnych? Tego dowiem się dopiero w przyszłym sezonie.
Grzegorz Garbacik