Jeszcze we wtorek cieszył się z wygranej w Chaves z Portugalią w barażach o finały młodzieżowego Euro, która dała Polsce awans, a w sobotę przyszło mu przełknąć gorzką pigułkę z Górnikiem Zabrze po porażce w Ekstraklasie z Koroną Kielce 2:4.
Trudno się przestawić z Chaves na Kielce?
Chcę wygrywać na wszystkich frontach – mówi Żurkowski. – Mecz w Kielcach pokazał, że mam jeszcze sporo do poprawy, bo klasowy zawodnik powinien ustabilizować formę. Nie zamierzam się niczym tłumaczyć, także zmęczeniem – przeciwko Koronie zagrałem słabo. Miałem pomóc Górnikowi, a popełniłem za wiele błędów, a najgorsze jest to, że wracamy do Zabrza bez punktu.
Bardzo przeżywasz nieudane spotkania?
Mam do siebie pretensje za mecz z Koroną, ale wiem, co mam poprawić w najbliższych dniach na treningach. Zamierzam się błyskawicznie zrehabilitować. Już myślę o kolejnym ligowym meczu, trzeba koniecznie zdobyć punkty.
Dużo wysiłku kosztowały cię baraże z Portugalią?
Tyle samo co innych kolegów, którzy wzięli w nich udział. Psychicznie podniosłem się, bo w końcu wygrałem jakiś mecz, ale po Chaves nie popadam w stan euforii, nagle też nie uważam, że stałem się superpiłkarzem. Futbol potrafi szybko sprowadzać na ziemię, sam tego doświadczyłem w Kielcach.
Dociera do ciebie, że zrobiliście z kadrą Czesława Michniewicza wspaniały wynik?
Długo czekałem na zwycięstwo na murawie, sam nie pamiętam już ile, więc bardzo się cieszyłem. Zdaję sobie sprawę, że wywalczyliśmy historyczny awans, ale żeby długo kibice o tym pamiętali, potrzebujemy udanego startu na Euro. Najważniejsze, że udowodniliśmy, że warto wierzyć w zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza. Dysponujemy sporym potencjałem.
Po porażce 0:1 w Zabrzu mówiono, że jesteście na straconej pozycji. Jak odbieraliście takie głosy?
Jeżeli zapieprzasz czy w barwach klubowych, czy w reprezentacji na maksa, to sam oczekujesz szacunku. Nie zawsze ta codzienna praca przekłada się na wyniki, nie każdy jednak rozumie, że zawodowy piłkarz chce wszystko zrobić jak najlepiej. Oczekiwaliśmy poparcia, bo nie przestaliśmy wierzyć w awans. Pierwsze spotkanie z Portugalią dało nam materiał do analizy. W drugiej odsłonie potrafiliśmy zepchnąć silnych rywali do obrony, były okazje do strzelenia goli, nie dopisała skuteczność. Piłkarz swoją klasę, wartość ma pokazywać na boisku i my to sobie wzięliśmy do serca.
Jesteście tak mocni, jak pokazaliście w Chaves przed przerwą?
Przycisnęliśmy gospodarzy, strzeliliśmy stosunkowo szybko trzy gole. To na pewno nie było dziełem przypadku. W Zabrzu szybko straciliśmy bramkę, mecz nie ułożył się po naszej myśli, ale czuliśmy, że Portugalia jest do pokonania. Wiedzieliśmy, na co nas stać, w Chaves była tylko próbka możliwości młodzieżowej reprezentacji Polski. Żałuję tylko, że nie podtrzymałem dobrej dyspozycji w meczu z Koroną – chcę na dobrym poziomie grać co trzy, cztery dni.
Z czego wynikają wahania formy młodzieżówki Czesława Michniewicza? W eliminacjach pokonaliście Danię, dwukrotnie zremisowaliście z Wyspami Owczymi, w barażach z Portugalią pokazaliście różne oblicza.
Czasami nie wychodziliśmy na boisko tak pewni siebie jak w pierwszym starciu z Portugalią. Za dużo się nasłuchaliśmy o Portugalczykach, że grają w Lidze Mistrzów, Premier League, a tym nie powinniśmy się kompletnie przejmować. W Zabrzu było za dużo respektu z naszej strony, zupełnie niepotrzebnie, ale ocknęliśmy się. To oni powinni byli się nas bać.
Może za dużo pisano o wartości młodych Portugalczyków, ich przynależności klubowej?
Na boisku nie ma znaczenia, na ile cię ktoś wycenia. Nie ma się co przejmować, ile kto jest wart, bo i tak o wszystkim decyduje boisko. Niby banał, ale tak wspaniale wycenianych Portugalczyków zabraknie na przyszłorocznym młodzieżowym Euro we Włoszech i San Marino, a zobaczymy tam reprezentację Polski.
Jak oceniasz wyniki losowania włoskiego turnieju?
Lepiej być nie mogło.
Mierzycie wysoko?
Jeśli wyjdziemy z grupy, trudniej już nie będzie. Każdy z zespołów, które zagrają w Italii, celuje w igrzyska, my nie jesteśmy wyjątkiem. Spokojnie, jeszcze dużo czasu do tej imprezy. Na razie trzeba się wykaraskać z Górnikiem z kłopotów.
Czujesz się na siłach, by grać w kadrze Polski seniorów u Jerzego Brzęczka?
Nie uważam, że tracę czas, występując w młodzieżówce, a takie głosy nasiliły się po 0:1 z Portugalią w Zabrzu. Widziałem nawet jakiegoś tweeta na ten temat, lecz nie ma sensu tego komentować. Świetnie czuję się w zespole Czesława Michniewicza. Awansowaliśmy na Euro, zrealizowaliśmy pewien cel i gdzieś tam przeczytałem, że dobrze, że zostawiono nas w młodzieżówce. Co osoba, to opinia, normalne, ja wykonuję swoją pracę. Zawsze z radością pojawiam się na zgrupowaniach kadry U-21, to moja pierwsza kadra, szanuję wszystko, co dostaję.
Z perspektywy czasu, co ci dało zgrupowanie w Arłamowie z pierwszą reprezentacją?
Mogłem trenować z najlepszymi polskimi zawodnikami, z mocnych klubów zagranicznych. Jestem wdzięczny trenerowi Adamowi Nawałce za to powołanie, bo pobyt na zgrupowaniu dał mi wiele. Poznałem piłkarzy, w zasadzie panów piłkarzy, i wiele na tym skorzystałem. Coś tam u każdego podpatrzyłem, zaobserwowałem pewne zachowania, na pewno to zaprocentuje w przyszłości.
Chciałbyś mieć dylemat w marcu 2019 roku – eliminacje Euro seniorów czy towarzyskie spotkania kadry młodzieżowej?
Wpływ mam jedynie na to, jak ja gram, i muszę się skupiać na kwestiach związanych ze sportem, muszę się rozwijać. Nikt na ładne oczy mnie do reprezentacji Polski seniorów nie weźmie.
Rozwinąłeś się piłkarsko w ciągu ostatniego półrocza?
Pewne aspekty w grze poprawiłem, ale jak było widać w Kielcach, to wciąż za mało. Nie bryluję w każdym meczu, choć może i dobrze, bo mam świadomość, co mnie czeka, co należy korygować. Na pewno uderzenie wody sodowej mi nie grozi, pozostałem sobą, chłopakiem, który wie, jak wyboista i pełna pułapek jest droga do tego, by zostać klasowym futbolistą.
Nie męczy cię, że co włączasz telewizor, otwierasz gazetę, a nawet lodówkę, to tam wszędzie Żurkowski?
Bez przesady, czasami trzeba się odcinać od zamieszania związanego z moją osobą. Zajmuję się przede wszystkim treningami, meczami, a nie pobocznymi kwestiami. Wierzę, że niektóre osoby, też dziennikarze, potrafią zrozumieć, że nie zawsze mogę odebrać telefon. Wyłączam też swoje media społecznościowe, po to by skupiać się na futbolu. To jest najistotniejsze, bo na razie nie jestem zadowolony ze swojej postawy na boisku.
Gdzie będziesz grał wiosną?
Jestem zawodnikiem Górnika Zabrze, a w tym roku pozostało do rozegrania kilka spotkań w Ekstraklasie. Pozostałe kwestie pozostawiam mojemu menedżerowi. On ma zaufanie do mnie, ja do niego, w Zabrzu też wiedzą, co robić. Powtórzę się – chcę grać jak najlepiej w piłkę.
Czyli bierzesz pod uwagę opcję pozostania w Górniku na wiosnę?
W tej chwili zapewniam, że pragnę wygrywać z Górnikiem, a co przyniesie los, zobaczymy. Niejeden piłkarz sparzył się na deklaracjach, bo w życiu sytuacja może się zmienić nagle. Mam półtora roku kontraktu w Zabrzu, nie wszystko zależy ode mnie, więc nie pozostaje mi nic innego, tylko treningi i granie.
Było coś na rzeczy z Hamburger SV?
Trzeba się zapytać lepiej poinformowanych.
A liga włoska?
Wierzę, że zagram, i to dobrze, we Włoszech podczas młodzieżowego Euro. To będzie mój pierwszy wielki turniej i jak koledzy marzę o sukcesie na nim. Piłkarz powinien się skupiać na piłce, a nie plotkach transferowych i ja taką linię obrałem.
Rozmawiał JAROMIR KRUK
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”