Przejdź do treści
Bundesligowe reminiscencje

Ligi w Europie Bundesliga

Bundesligowe reminiscencje

20 maja poznaliśmy najważniejsze rozstrzygnięcia w Bundeslidze. Wiemy, kto spadł, wiemy, kto zagra jesienią w europejskich pucharach, nie wiemy jeszcze tylko, czy VfL Wolfsburg obroni się przed spadkiem w derbowym dwumeczu z Eintrachtem Brunszwik. Tak czy inaczej, „Kicker” zaczął już publikować tradycyjne rankingi, a zatem sezon podsumowań, plebiscytów i wszelkiego rodzaju analiz można uznać za otwarty. A skoro tak, zapraszamy na subiektywne podsumowanie tego, co w ostatnich miesiącach działo się na boiskach Bundesligi.

TOMASZ URBAN

Zawodnik sezonu

3. Emil Forsberg

RB Lipsk miało kilka koni pociągowych w tym sezonie. Fantastyczny był Naby Keita w środku pola, rewelacyjny Timo Werner w ataku, ale nie można nie docenić Emila Forsberga. Szwed wykręcił nieprawdopodobne wręcz liczby. Zagrał w 29 meczach, w których strzelił 8 goli i zaliczył aż 22 asysty, wyrównując rekord ustanowiony dwa lata temu przez Kevina De Bruyne’a. Doskonała technika, świetny przegląd pola, precyzyjne uderzenie z dystansu i stałe fragmenty bite z chirurgiczną wręcz precyzją – to jego znaki rozpoznawcze. Potrafi też dryblować, nie unika gry w defensywie i chętnie podejmuje pojedynki. W Niemczech pisało się o zainteresowaniu Emilem ze strony Liverpoolu i Arsenalu, trudno jednak przypuszczać, by Lipsk oddał komukolwiek tak ważnego gracza w przeddzień debiutu w Lidze Mistrzów. 


2. Timo Werner

Dużo korzysta na grze u boku Yussufa Poulsena, który gra najczęściej tyłem do bramki i wykonuje za niego całą niewdzięczną robotę napastnika. Także dzięki temu Timo rozbłysnął w minionych rozgrywkach. 21 goli i 8 asyst w 31 meczach to znakomity bilans, a Werner wciąż może być tylko lepszy. Jego rozwój przypomina nieco drogę, jaką w Borussii Dortmund przeszedł Pierre-Emerick Aubameyang, który ze skrzydłowego stał się piekielnie skuteczną dziewiątką. Czyżby Niemcy doczekali się wreszcie napastnika z prawdziwego zdarzenia?

1. Robert Lewandowski

Armatka od „Kickera” za tytuł króla strzelców uciekła na ostatniej prostej, ale w niczym nie zmienia to faktu, że to najważniejsza postać w Bayernie, jeśli chodzi o ofensywę. Niezastąpiony. Po raz drugi z rzędu osiągnął próg 30 goli, co udało się wcześniej tylko Gerdowi Muellerowi (dwukrotnie). O Lewym powiedziano i napisano już absolutnie wszystko. Gwiazda pierwszej wielkości i tyle.

Trener sezonu

3. Christian Streich


Doprowadzenie beniaminka z Freiburga do siódmej lokaty na koniec sezonu – a być może także i do Ligi Europy – to ogromny sukces charyzmatycznego nauczyciela futbolu ze Szwarcwaldu. Dokonał tego z kadrą pełną anonimów i piłkarzy niechcianych w innych klubach. Wypromował kilku arcyciekawych zawodników, takich jak Vincenzo Grifo, Maximilian Philipp, Caglar Soyuncu czy Alexander Schwolow. Prawdziwe wyzwanie dopiero jednak przed nim. Pogodzenie występów w Europie z wymaganiami Bundesligi bywa karkołomnym wyzwaniem, o czym przekonywały się już znacznie większe i bogatsze kluby niż Freiburg. 

2. Ralph Hasenhuettl

Lipsk wiedział, kogo do siebie bierze. Nie przez przypadek wyselekcjonowano właśnie Austriaka. Futbol, jaki pod jego wodzą proponował w sezonie 2015-16 FC Ingolstadt, dokładnie odpowiadał wyobrażeniom Ralfa Rangnicka. Wysoki i agresywny pressing, jak najszybsze przedostanie się na przedpole bramki rywala oraz duże umiejętności piłkarskie poszczególnych piłkarzy RB sprawiły, że w Bundeslidze ożyły wspomnienia z lat 2010-12, kiedy to podobną piłkę propagowała pod wodzą Juergena Kloppa Borussia Dortmund.

1. Julian Nagelsmann

W Hoffenheim nie mieli do dyspozycji takich kwot jak w Lipsku. Na sześciu nowych zawodników wydano przed sezonem 23 miliony euro. Trafiono jednak w dziesiątkę, bo pięciu z nich stanowi dziś o sile drużyny, która po raz pierwszy w historii zagra w europejskich pucharach. To Nagelsmann wymyślił oryginalne ustawienie, w którym kiedy trzeba, znajdzie miejsce albo dla trzech klasycznych dziewiątek (Wagner, Kramarić, Szalai), albo dla dwóch dziesiątek (Demirbay, Amiri). To on z przeciętnego defensywnego pomocnika Kevina Vogta zrobił jednego z lepszych środkowych obrońców. Na grę Hoffenheim patrzy się z wielką przyjemnością. Widać polot, świeżość i pomysł. Nic dziwnego, że nazwisko Nagelsmanna coraz częściej wymieniane jest w kontekście największych niemieckich klubów.

Odkrycie sezonu

3. Christian Pulisic

Odrobinę naciągane odkrycie, bo Amerykanin pokazał się już w ubiegłym sezonie w kilku meczach z dobrej strony, ale tak po prawdzie dopiero teraz rozbłysnął pełnym blaskiem. Nie jest jeszcze pierwszoplanowym graczem BVB, ale to chyba tylko kwestia czasu. Rakietowa dynamika i świetne panowanie nad piłką to główne zalety młodego skrzydłowego, na którego parol zagięły już najpotężniejsze kluby w Europie. Na razie jednak BVB jest panem sytuacji, bo kontrakt Pulisica będzie obowiązywał jeszcze przez trzy lata. 

2. Kerem Demirbay

Nie poznali się na nim w Hamburgu, skąd najpierw wypożyczono go do drugoligowej Fortuny Duesseldorf, a potem oddano za psi grosz do Hoffenheim. Inna sprawa, że sam Kerem chciał stamtąd czym prędzej uciec. Trafił najlepiej jak mógł, bo w Hoffenheim mieli na niego pomysł i z miejsca stał się podstawowym graczem rewelacji sezonu. Znakomicie bije stałe fragmenty. Jego ostre i precyzyjne rogale dokręcane do bramki lewą nogą sieją popłoch w szeregach obronnych rywali. Do tego przyjemnie się patrzy na jego wyszkolenie techniczne i kreatywność. 6 goli i 10 asyst w 28 meczach to naprawdę bardzo dobry bilans jak na pierwszoroczniaka.

1. Naby Keita

Przychodził rok temu z Salzburga, gdzie notował znakomite statystyki i z dużą łatwością przełożył je na niemiecką Bundesligę. Reżyser poczynań RB Lipsk. Doskonale drybluje, jest niezwykle dynamiczny, ma pomysł i celne oko, do tego umie strzelić gola… Zalety można mnożyć. Doskonały piłkarz, który stylem gry do złudzenia przypomina Thiago Alcantarę. Już teraz interesują się nim kluby z Wysp Brytyjskich, ale nie zanosi się, by komukolwiek udało się tego lata wyrwać go z Lipska. Za to za rok powinno się komuś udać, bo w życie wejdzie klauzula odstępnego opiewająca według informacji niemieckiej prasy na 45 milionów euro. Za takiego gracza to wcale nie jest wygórowana cena. 

Największy postęp

3. Leon Goretzka

Przychodził z Bochum z łatką ogromnego, ale i niezdefiniowanego talentu. Tak naprawdę trudno było określić jego pozycję. Rok temu pozostawał w cieniu innej młodej gwiazdki z Schalke – Maksa Meyera, ale w minionych rozgrywkach jego talent eksplodował. Jeśli do kogoś nie można było mieć w Schalke pretensji, to właśnie do niego. W wielu meczach ciągnął zespół. Umie przymierzyć z dystansu, potrafi przebiec z piłką przy nodze na wysokim tempie kilkadziesiąt metrów, jest silny, potrafi zagrać kombinacyjnie i jest wszechstronny. Wydaje się, że najlepiej czuje się na pozycji numer 8, grywał jednak bardzo często także jako 10, a i na 6 daje sobie spokojnie radę. Nic dziwnego, że sieci na młodego Niemca zarzucają najsilniejsze kluby w Europie. – Bayern Monachium interesuje się ciekawymi zawodnikami, a Leon Goretzka taki właśnie jest – potwierdził chęć jego pozyskania Carlo Ancelotti.

2. Anthony Modeste

Grał sezon życia. Kolonia nie miała takiego snajpera od czasów legendarnego Toniego Polstera. To głównie dzięki niemu Kozły wracają do Europy. Potrafił strzelać gole z niczego, kiedy drużyna nie potrafiła wymyślić niczego konstruktywnego. Silny, szybki, dobrze grający głową, czatujący na linii spalonego. Ciężko go zatrzymać.

1. Timo Werner

Przychodził rok temu ze zdegradowanego Stuttgartu z łatką supertalentu, który zatrzymał się w rozwoju. W Lipsku jednak znowu wskoczył na właściwe tory. Zmężniał i dojrzał. W Stuttgarcie biegał przede wszystkim szybko, teraz zaś biega mądrze. I jest piekielnie skuteczny, o czym mowa była wcześniej.


Największy zjazd

3. Max Meyer

Do niedawna była to prawdziwa perła w królewsko-niebieskiej koronie. Wydawało się, że albo będzie liderem zespołu na długie lata, albo wyciągnie go z Gelsenkirchen ktoś możny. Tymczasem za Meyerem taki sezon, że ani Schalke nie kwapi się do przedłużenia kończącej się za rok umowy, ani nikt mocniejszy nie zgłasza na razie zainteresowania. Na grę Meyera patrzy się z ogromną przyjemnością. Kiedy prowadzi piłkę, ma się wrażenie, że ma ją przyklejoną do buta. Zbyt często jednak w tym sezonie ów klej trzymał aż za mocno… 

2. Yunus Malli

Jego odejście z Mainz zaszkodziło wszystkim – Moguncji, która przez długi okres nie mogła się odnaleźć bez swojej dziesiątki, Wolfsburgowi, który wydał solidne pieniądze na Mallego, a któremu piłkarz w żaden sposób nie pomógł, i wreszcie samemu piłkarzowi, który bardzo szybko stracił kredyt zaufania, a potem miejsce w składzie. 

1. Thomas Mueller

32 bramki i kongenialny duet z Lewandowskim w sezonie 2015-16, 9 goli i najczęściej ławka rezerwowych w minionych rozgrywkach. To nie był rok Muellera. Van Gaalowe hasło „Mueller spielt immer” (Mueller gra zawsze) straciło na aktualności, bo Mueller grywa już tylko od czasu do czasu. Do gry na skrzydle i na szpicy nie ma predyspozycji, a za plecami Lewandowskiego w najważniejszych meczach operuje najczęściej Thiago. 

Jedenastka sezonu

W bramce tradycyjnie Manuel Neuer (Bayern). Nie miał poważnego konkurenta. Lewa strona obrony to nowy nabytek Arsenalu – Sead Kolasinac (Schalke). Do bardzo solidnej postawy w defensywie dołożył jeszcze 3 gole i 5 asyst. Środek to Mats Hummels (Bayern), który był najrówniej i najpewniej grającym obrońcą Bayernu, i Willi Orban (RB Lipsk), który znakomicie dyrygował ryglem obronnym Lipska. I wreszcie Pavel Kaderabek (Hoffenheim) na prawej stronie. Był znakomity w pierwszej części sezonu, potem zastopowała go kontuzja, ale i tak nikogo lepszego od niego nie było. Hoffenheim może się wkrótce zrobić dla niego za ciasne. W drugiej linii po lewej stronie Emil Forsberg, a w środku Naby Keita (obaj RB Lipsk) wraz z Thiago Alcantarą (Bayern), który rozegrał chyba najlepszy sezon w Niemczech. Może dlatego, że wreszcie omijały go kontuzje. Prawe skrzydło, z braku miejsca w ataku, to Timo Werner (RB Lipsk). Ofensywa zaś to duet najskuteczniejszych zawodników w lidze – Robert Lewandowski (Bayern) i Pierre-Emerick Aubameyang (Borussia D.). Uzasadniać chyba nie trzeba. Liczby mówią wszystko.

Jedenastka rozczarowań

W bramce Diego Benaglio (Wolfsburg), do niedawna kapitan Wilków. Ale ten sezon bardzo kiepski. Nie przebił się do składu ani u Ismaela, ani u Jonkera. Po lewej stronie ma klubowego kolegę – Ricardo Rodrigueza (Wolfsburg). Z najlepszego niegdyś lewego obrońcy ligi pozostało już tylko wspomnienie. Inna sprawa, że z konieczności często grywał jako środkowy obrońca. Obok niego w środku Matthias Ginter (Borussia Dortmund), dla którego BVB to chyba jednak za wysokie progi, przynajmniej na pozycji środkowego obrońcy. Dalej Aleksandar Dragović (Bayer Leverkusen). Kosztował Bayer ogromne pieniądze, a grał absolutnie beznadziejnie i zawinił przy wielu golach dla rywali. Na prawej stronie nasz akcent, czyli Paweł Olkowski (1. FC Koeln), który stracił miejsce nie tyle w składzie, co w kadrze Kozłów. Latem możliwy transfer, bo na ten moment jest w najlepszym przypadku zawodnikiem numer 4 na swoją pozycję. Druga linia to od lewej strony wspomniany już Yunus Malli (Wolfsburg), a jako defensywny pomocnik kompletnie bezproduktywny Benjamin Stambouli (Schalke). Przed nim Max Meyer (Schalke), a na prawym skrzydle Andre Hahn (Borussia M.), który zwłaszcza w końcówce sezonu raził nieporadnością i nieskutecznością i wiele wskazuje na to, że latem odejdzie z klubu. W ataku, obok Thomasa Muellera (Bayern), Kevin Volland (Bayer Leverkusen). Przychodził tam jako złoty strzał. Kosztował niemało, bo 17 milionów euro. W całym sezonie jednak, mimo słabszej dyspozycji Chicharito, zdołał w Bundeslidze ustrzelić raptem 6 goli. 

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ RÓWNIEŻ W NAJNOWSZYM WYDANIU (21/2017) TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024