Przed 18. kolejką Śląsk pozostawał jedyną drużyną w Lotto Ekstraklasie, która w obecnym sezonie nie wygrała jeszcze ani jednego meczu na wyjeździe! Zespół prowadzony przez trenera Jana Urbana przyjechał do Gdańska z nadzieją na przerwanie tej niekorzystnej serii.
Po niespełna kwadransie gry blisko wyjścia na prowadzenie byli gospodarze. Sławomir Peszko precyzyjnie dośrodkował z lewego skrzydła, a w polu karnym Śląska dobrze uderzył głową Marco Paixao. Bramkarz Jakub Słowik zdołał jednak chwycić piłkę po tym strzale.
Goście z Wrocławia w 19. minucie mieli jeszcze lepszą okazję do objęcia prowadzenia. Po zagraniu piłki ręką w polu karnym przez Jakuba Wawrzyniaka sędzia Szymon Marciniak bez wahania podyktował jedenastkę dla Śląska. Do piłki podszedł niezawodny w ostatnim czasie Marcin Robak, jednak Dusan Kuciak znakomicie wyczuł intencje doświadczonego napastnika.
W końcówce pierwszej połowy kibice w Gdańsku zobaczyli pierwszego gola. W 40. minucie zmagań Peszko dokładnie dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, zaś Marco Paixao precyzyjnym uderzeniem głową pokonał Słowika. Dla portugalskiego napastnika Lechii to już 12. bramka zdobyta w Lotto Ekstraklasie w tym sezonie.
Przed przerwą wynik meczu nie uległ już zmianie. W efekcie drużyna trenera Adama Owena zakończyła pierwszą odsłonę z prowadzeniem 1:0.
Druga połowa spotkania w Gdańsku rozpoczęła się od przewagi gospodarzy. Szybko znalazło to potwierdzenie w wyniku rywalizacji, bowiem od 56. minuty Lechia prowadziła już 2:0. Arbiter Marciniak podjął decyzję o przyznaniu rzutu karnego za dotknięcie piłki ręką przez Piotra Celebana w obrębie szesnastki Śląska. Flavio Paixao wykorzystał jedenastkę, mocno posyłając piłkę w środek bramki.
Śląsk kiepsko prezentował się po przerwie, ale w 71. minucie był bliski zdobycia kontaktowej bramki. Jakub Kosecki na lewym skrzydle efektownie minął Mato Milosa, po czym podał w pole karne. Piłka trafiła do niepilnowanego Sito Riery, ale mocny strzał Hiszpana zatrzymał się na poprzeczce.
Jeśli zespół trenera Urbana miał jakiekolwiek nadzieje na zwycięstwo w Gdańsku, to musiał się z nimi pożegnać w 81. minucie gry. Wtedy Kamil Vacek stracił piłkę na własnej połowie, co okazało się dla Śląska fatalne w skutkach. Flavio Paixao wpadł z piłką w pole karne, po czym przytomnie podał ją do swojego brata. Marco Paixao nie zmarnował doskonałej sytuacji i po raz drugi tego wieczoru pokonał Jakuba Słowika.
Gości z Wrocławia stać było na honorowe trafienie. W 83. minucie gry na listę strzelców wpisał się rezerwowy Łukasz Madej. Doświadczony pomocnik zdobył bramkę zaledwie 120 sekund po wejściu na murawę.
Więcej emocji w Trójmieście już nie było. Ostatecznie gospodarze zainkasowali komplet punktów, zaliczając dopiero trzecie w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością.
Dzięki tej wygranej Lechia zrównała się punktami ze swoim piątkowym rywalem. Aktualnie drużyna trenera Owena zajmuje dziewiąte miejsce w ligowej tabeli, natomiast Śląsk jest dziesiąty.
kwit,
PiłkaNożna.pl