Raków grał słabo, a w dodatku od siedemdziesiątej piątej minuty miał na boisku o jednego piłkarza mniej, jednak Cracovia nie zdołała tego wykorzystać, wobec czego padł bezbramkowy remis.
Dla Papszuna i spółki to trzeci w tym sezonie ligowym wynik 0:0. (fot. 400mm.pl)
Raków zasłynął ze strzelania goli. W bieżącym sezonie ligowym częstochowianie wpisali się na listę strzelców równo trzydzieści razy. Spośród całej stawki tylko piłkarze Legii Warszawa częściej znajdowali drogę do bramki przeciwników (trzydzieści trzy trafienia na koncie).
Jednak w sobotni wieczór w Bełchatowie dla podopiecznych Marka Papszuna największy atut paradoksalnie stał się największą bolączką. Z niewiadomych powodów bez zarzutu przeważnie funkcjonująca formacja ofensywna Rakowa po prostu przestała działać.
Liczby mówią same za siebie. W pierwszej połowie ekipa spod Jasnej Góry nie oddała jakiegokolwiek strzału, a jej najgroźniejszą sytuacją strzelecką było wgranie piłki wzdłuż pola karnego przez Frana Tudora, której minimalnie nie sięgnął stojący tuż przed bramką Vladislavs Gutkovskis.
Nieco lepiej było w drugiej odsłonie, gdyż Papszun i spółka zdołali pięciokrotnie spróbował swoich sił strzeleckich, lecz tylko jedno uderzenie leciało w światło bramki. W pięćdziesiątej siódmej minucie Ivi Lopez oddał bezpośredni strzał z rzutu różnego, ale Karol Niemczycki skutecznie interweniował. No, łagodnie mówiąc, szału nie było.
Nad wyraz przeciętnej dyspozycji nie zdołała jednak wykorzystać Cracovia. Nieoczekiwanie to właśnie gracze pod wodzą Michała Probierza mieli przewagę na boisku, jednak zarazem nie byli oni w stanie jej przekuć na bramkową zdobycz. Nie udało się nawet w ostatnim kwadransie, gdy Raków musiał grać w dziesiątkę, po tym jak czerwoną kartką został ukarany Zoran Arsenić.
Bezbramkowy remis z oczywistych względów nie może satysfakcjonować obu drużyn. Raków może czuć spory niedosyt, ponieważ stracił dwa punkty w rywalizacji z zespołem walczącym o utrzymanie, przez co przynajmniej do następnej kolejki nie awansuje w tabeli wyżej niż na trzecie miejsce.
Więcej powodów do zadowolenia ma naturalnie skazywana na porażkę Cracovia, jednak biorąc pod uwagę, że potrafiła momentami dominować, a w dodatku przez ponad piętnaście minut grała z przewagą jednego piłkarza, bezbramkowego remisu nie można uznać za sukces.
jbro, PilkaNozna.pl