Beniaminek lepszy od mistrza Polski
Jeśli Raków Częstochowa gra u „siebie”, to przeważnie nie przegrywa. Jeżeli Piast Gliwice występuje na wyjazdach to z reguły traci punkty. A skoro w tym sezonie jest to już pewna reguła, to zwycięstwo beniaminka z mistrzem Polski (2:0) na inaugurację 24. kolejki PKO Ekstraklasy nie może dziwić.
Raków pewnie uporał się z mistrzem Polski (fot. Tomasz Zasiński / 400mm.pl)
Obie drużyny przystąpiły do piątkowego meczu w zgoła odmiennych nastrojach, mimo tego, że obie walczą o ten sam cel, a więc awans do grupy mistrzowskiej. Piast Gliwice pokonał w hicie Ekstraklasy Cracovią i zbliżył się do ścisłej czołówki, natomiast Raków przez kilkadziesiąt minut deklasował na wyjeździe Arkę, ale mimo dwóch goli zaliczki wyjechał z Gdyni bez choćby jednego punktu. Podopieczni Marka Papszuna zapowiadali więc, że w starciu z aktualnym mistrzem Polski będzie chciał się zrehabilitować.
Kibice beniaminka liczyli na to, że ten potwierdzi dobrą formę na „swoim” terenie. Grający w Bełchatowie Raków w pięciu ostatnich meczach rozgrywanych przed własną publicznością odniósł cztery zwycięstwa i raz zremisował, co stało w sporym kontraście do tego, jak w delegacjach spisuje się Piast. Gliwiczanie na pięć ostatnich prób wyjazdowych doznali aż czterech porażek i zdołali raz zremisować. Miało to jednak miejsce na początku listopada ubiegłego roku.
Jak się okazało, dobra dyspozycja Rakowa na swoim terenie i kiepska forma wyjazdowa Piasta bardzo szybko znalazły przełożenie w tym, co działo się na boisku. Mistrz Polski grał bowiem ospale i bez pomysłu, natomiast gospodarze byli zdecydowanie szybsi i przewyższa rywala kulturą gry.
Przewaga Rakowa została udokumentowana gola już po kwadransie gry, a na listę strzelców wpisał się Daniel Bartl. Zawodnik beniaminka przejął piłkę przed polem karnym po stracie Bartosza Rymaniaka, minął sprytnym zwodem kolejnego obrońce i zdecydował się na uderzenie. Odległość była spora, ale Bartl przymierzył idealnie i chociaż Frantisek Plach wyciągnął się jak długi, to nie zdołał sięgnąć futbolówki.
W 37. minucie powinno być już 2:0. Znakomicie w polu karnym znalazł się Jarosław Jach, który wyłożył piłkę przed bramkę do Bartla. Wystarczyło, by pomocnik Rakowa dołożył stopę, jednak mimo tego, że stał metr od pustej bramki, to nie zdołał celnie uderzyć. Nieprawdopodobna sytuacja.
Po zmianie stron Piast nadal nie mógł wskoczyć na właściwe obroty i po godzinie gry mógł zostać za to ukarany. Tym razem w roli głównej wystąpił Miłosz Szczepański, który przejął piłkę na połowie rywala i popędził z nią na bramkę Placha. Nieatakowany przez nikogo piłkarz zdołał oddać mocny strzał i tylko fenomenalnej interwencji bramkarza goście zawdzięczali to, że nie przegrywali już różnicą dwóch goli.
Waldemar Fornalik musiał spoglądać na swój zespół i nie do końca wierzyć w to co widzi. Mistrz Polski po raz kolejny na boisku przeciwnika miał bowiem problem z zaprezentowanie tych wszystkich atutów ofensywnych, które zazwyczaj pokazuje, kiedy rozgrywa mecze na swoim terenie.
Mimo tej mizerii w grze Piasta, ten mógł odpowiedzieć, ale z odległości zaledwie kilku metrów Patryk Sokołowski nie był w stanie skierować piłki do siatki. Kolejne okrutne pudło podczas tego spotkania. Mało? No to kilka minut później jeszcze lepszą okazję zmarnował Sebastian Milewski, który również mógł zapytać bramkarza, w który róg strzelić, a uderzył najgorzej jak tylko było można, czyli wysoko ponad poprzeczką.
Skoro więc Piast nie mógł i nie potrafił, to swoje zrobił Raków. Pod koniec zawodów beniaminek wyprowadził szybki atak, Frank Tudor dograł znakomitą piłkę przed bramkę do Felicio Browna-Forbesa, a temu nie pozostało już nic innego, jak dostawić stopę i trafić do siatki z najbliższej odległości.
Gliwiczanie nie zrezygnowali z walki i do samego końca próbowali zdobyć gola, ale przy dobrze zorganizowanym rywalu nie było im dane strzelić chociażby bramki honorowej. Raków w pełni zrehabilitował się za porażkę w Gdyni, natomiast Piast ma o czym myśleć, bo przy takiej grze będzie mu trudno przywieźć z kolejnych wyjazdów jakiekolwiek punkty.
gar, PiłkaNożna.pl