Lech Poznań zameldował się w 1/8 finału Totolotek Pucharu Polski. Kolejorz pokonał w delegacji Stal Stalowa Wola (2:0), a najlepszym piłkarzem w drużynie gości był… bramkarz
Mickey van der Hart.
Najlepszy piłkarz meczu w Boguchwale (fot. Maciej Figielek / 400mm.pl)
Starciu Stali z Lechem już od losowania par 1/8 finału towarzyszyło spore kontrowersje. Wiadomo było bowiem, że gospodarze nie będą mogli zagrać z Kolejorzem na własnym stadionie, który przechodzi modernizację i jest wyłączony z użytkowania już do końca roku. Stal zaproponowała, że mecz może odbyć się w Boguchwale, jednak opcja ta została przyjęta w Poznaniu dość chłodno.
Nie trzeba było być zbyt domyślny, by przewidzieć, że rozgrywanie spotkania na stadionie, który nie ma podgrzewanej płyty może w grudniu sprawić sporo problemów. Lech próbował więc przekonać Stal do przeniesienia zawodów do Poznania, oferują pokrycie kosztów ewentualnej podróży, ale drugoligowiec się na to nie zgodził i chociaż stan boiska wołał o pomstę do nieba, to sędzia do spółki z delegatem PZPN uznali, że mecz może się rozpocząć.
Jak się okazało, całość zaczęła się dla Lecha w najlepszy z możliwych sposobów. Już bowiem w drugiej minucie piłkę na boku pola karnego dostał Tymoteusz Puchacz, który – tak się przynajmniej wydawało – chciał dośrodkować przed bramkę, jednak uderzył w taki sposób, że futbolówka trafiła idealnie pod poprzeczkę, całkowicie zaskakując golkipera Stali.
Wydawało się, że po szybkim napoczęciu rywala Kolejorz pójdzie za ciosem, jednak im dalej w mecz, tym coraz bardziej rosła przewaga gospodarzy. Stal wyprowadzała atak za atakiem, ale bardzo dobrze dysponowany tego dnia był Mickey van der Hart, który ratował skórę swoim kolegom raz za razem.
Tylko w pierwszej połowie groźnie na bramkę Lecha strzelali Michał Fidziukiewicz, Krzysztof Kiercz, Bartłomiej Ciepiela oraz Robert Dadok, ale bramkarz gości był niczym ściana i za każdym razem wychodził obronną ręką z tych pojedynków. Napór Stali rósł jednak z minuty na minutę i kibice mogli zacząć się zastanawiać, który z obserwowanych zespołów gra w ekstraklasie, a który walczy o utrzymanie na poziomie II ligi.
Jak głosi stare piłkarskie porzekadło: niewykorzystane okazje lubią się mścić. Dokładnie tak było w tym przypadku, ponieważ Stal zmarnowała mnóstwo sytuacji i za swoją nieskuteczność została ukarana. W 69. minucie swoimi umiejętnościami technicznymi popisał się Pedro Tiba, który w polu karnym gospodarzy z dziecinną łatwością minął jednego z obrońców, a następnie wyłożył piłkę do Tomasza Dejewskiego. Ten musiał jedynie dołożyć nogę i z najbliższej odległości dopełnił formalności.
Stal po takim ciosie już się nie podniosła i to Lech awansował do ćwierćfinału. Dariusz Żuraw ma jednak o czym myśleć, gdyż jego podopieczni rozegrali w Boguchwale mierne zawody i gdyby nie wyśmienita postawa van der Harta, to Kolejorz na pewno nie miałby powodów do zadowolenia.
gar, PiłkaNożna.pl