Atletico nie zbacza ze zwycięskiego szlaku
Atletico Madryt pokonało 2:1 Granadę w meczu dwudziestej trzeciej kolejki La Liga. Dzięki kolejnemu już zwycięstwu podopieczni Diego Simeone umocnili się na pozycji lidera hiszpańskiej ekstraklasy.
(fot. Reuters)
W sobotnie popołudnie Diego Simeone i spółka zanotowali już siedemnaste zwycięstwo w bieżącym sezonie na poziomie La Liga. Co więcej, przedłużyli oni swoją imponującą serię ligowych meczów z rzędu bez porażki do aż dziesięciu kolejnych spotkań. Tym razem ich ofiarą padła Granada.
Choć Atletico niewątpliwie zdominowało podopiecznych Diego Martineza, przynajmniej w sferze optyczno-statystycznej, to zarazem nie było w stanie zmaterializować przewagi w postaci gola, gdyż formacja defensywna gospodarzy przez dłuższy czas funkcjonowała bez zarzutu.
Na pierwsze trafienie, jakie padło na Estadio Nuevo Los Carmenes, trzeba było zatem czekać dość długo, bo do sześćdziesiątej trzeciej minuty. Właśnie wtedy Marcos Llorente oddał lewą nogą strzał po ziemi tuż przed linii pola karnego. Piłka po jego uderzeniu – mimo starań bramkarza – zatrzepotała w siatce.
Odpowiedź ze strony piłkarzy Granady nadeszła wręcz błyskawicznie. Dość powiedzieć, że doprowadzenie do rezultatu remisowego zajęło im raptem trzy minuty. Yangel Herrera najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym po zagraniu z rzutu rożnego i oddał strzał, który za sprawą rykoszetu, uniemożliwił Janowi Oblakowi skuteczną interwencję.
Ostatnie słowo należało jednak do madrytczyków. Była siedemdziesiąta piąta minuta, kiedy to Angel Correa zdecydował się na uderzenie z obrębu pola karnego. Argentyńczykowi sprzyjała mu duża doza szczęścia, ponieważ futbolówka po drodze odbiła się od nogi jednego z przeciwników, i dzięki temu znalazła się między słupkami.
Osiem. Właśnie tyle punktów przewagi pierwsze w tabeli Atletico Madryt posiada nad drugim Realem. Ta różnica jawi się jako tym bardziej zdumiewająca, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że „Los Blancos” rozegrali o jeden mecz więcej. Wszystko więc wskazuje na to, że ekipa Simeone bynajmniej nie rezygnuje z mistrzowskich aspiracji i konsekwentnie je realizuje.
jbro, PilkaNozna.pl