Atalanta lepsza od Napoli
Atalanta Bergamo zwyciężyła na własnym stadionie w stosunku 2:0 w starciu z SSC Napoli w ramach dwudziestej dziewiątek kolejki włoskiej Serie A. Tym samym piłkarze prowadzeni przez Gian Piero Gasperiniego odnieśli siódmą z rzędu wygraną w ligowych zmaganiach.
Piłkarze Atalanty mają sporo powodów do radości. (fot. Reuters)
Starcie Atalanty Bergamo z SSC Napoli zapowiadało się ze wszech miar interesująco. Nic dziwnego. Zarówno goście, jak i gospodarze znajdowali się w imponującej formie. Dość powiedzieć, że gospodarze zanotowali sześć kolejnych zwycięstw w ramach włoskiej ekstraklasy, goście zaś wygrali pięć ligowych meczów z rzędu.
Jakie zatem były oczekiwania żywione przez piłkarskich obserwatorów wobec dzisiejszej rywalizacji? Oczywiście, że wysokie, co zresztą absolutnie nikogo dziwić nie mogło. Boiskowi aktorzy nie spełnili jednak pokładanych w nich nadziei. Zdecydowanie nie stworzyli piłkarskiego widowiska z całą paletą efektów specjalnych.
Szczególnie w pierwszej połowie. I jedni, i drudzy przyjęli wówczas postawę wyczekującą, prezentując zarazem futbolowe szachy w pełnym tego słowa znaczeniu. Na przestrzeni pierwszych czterdziestu pięciu minut obydwie drużyny nie zdołały skonstruować ani jednej stu procentowej okazji podbramkowej.
Ale w drugiej odsłonie meczu przebieg boiskowych wydarzeń uległ diametralnej zmianie. Atalanta tuż po zmianie stron przeprowadziła skuteczną szarżę na pole karne Napoli. Alejandro Gomez starannie dośrodkował na głową zupełnie niepilnowanego Mario Pasalica. Chorwat nie popełnił błędu i jako pierwszy wpisał się na listę strzelców.
Piłkarze prowadzeni przez Gian Piero Gasperiniego bynajmniej nie zamierzali zadowalać się jednobramkowym prowadzeniem. Po upływie niespełna dziewięciu minut od pierwszego gola padł drugi. Rafael Toloi przytomnie znalazł w obrębie szesnastego metra całkowicie niekrytego Robina Gosensa, który mocnym strzałem po ziemi pokonał rozpaczliwie interweniującego Alexa Mereta.
Obserwując co raz bardziej bezradną postawę prezentowaną przez swoich podopiecznych, Gennaro Gattuso postanowił dokonać personalnych zmian. Na placu gry pojawił się, między innymi, Arkadiusz Milik. Reprezentant Polski nie był jednak w stanie w pojedynkę pozytywnie wpłynąć na ofensywę neapolitańczyków.
Co prawda Milik skierował piłkę do siatki strzeżonej przez Pierluigiego Golliniego, który skądinąd popełnił dziecinnie prosty błąd, ale – na jego nieszczęście – nie dołożył ligowego trafiania numer jedenaście, bowiem znajdował się w momencie oddania strzału na pozycji spalonej.
Jeśli ktokolwiek w mieście pod wciąż aktywnym Wezuwiuszem łudził się, że finalnie Gattuso i spółka zameldują się na czwartej pozycji, która gwarantuje udział w rozgrywkach Champions League, jego optymistyczne nastawienie z pewnością należy do przeszłości. Atalantę od Napoli dzieli aktualnie aż piętnaście punktów we włoskiej ekstraklasie. Wiecznie spragnionym sukcesów „Azzurrim” pozostaje zatem definitywnie walka o grę w Lidze Europy.
Jan Broda, PilkaNozna.pl