Arka wypuściła z rąk kolejne zwycięstwo
Podziałem punktów zakończył się pierwszy mecz 31. kolejki Lotto Ekstraklasy. Arka Gdynia zremisowała na swoim terenie z Piastem Gliwice (1:1).
Arka wypuściła z rąk kolejne zwycięstwo (fot. Łukasz Skwiot)
Przed spotkaniem bardzo dużo mówiło się o stanie murawy na stadionie w Gdyni, która pozostawiała wiele do życzenia. Boisko prezentowało się tak źle, że podopieczni Leszka Ojrzyńskiego musieli na kilka dni wyprowadzić się poza miasto, do Mostów, by tam odbywać swoje treningi.
Bez względu na stan murawy, piątkowy mecz miał bardzo duże znaczenie. Obie drużyny są bowiem zamieszane w walkę o utrzymanie i każdy wywalczony w rundzie finałowej punkt może się na końcu wszystkich rachunków okazać na wagę złota.
Spotkanie było rozgrywane na terenie Arki, jednak to wcale nie oznaczało, że jego zdecydowanym faworytem byli gospodarze. Można było bowiem zakładać, że gracze Ojrzyńskiego będą już myślami przy zbliżającym się finale Pucharu Polski, w którym zmierzą się z Lechem Poznań. Dla gdynian jest to okazja do powtórzenia największego do tej pory sukcesu w historii klubu, który triumfował już w rozgrywkach pucharowych w 1979 roku.
Mecz od początku był dość wyrównany, chociaż optyczną przewagę mieli goście z Gliwic. Cóż jednak z tego, skoro zdecydowanie bardziej konkretna w swoich poczynaniach była Arka, która otworzyła wynik już w dziewiątej minucie. Ręką we własnym polu karnym zagrał Hebert i sędzia Krzysztof Jakub podyktował rzut karny. Jego pewnym egzekutorem okazał się Mateusz Szwoch.
Drugą połowę z ogromnym animuszem rozpoczęli piłkarze Dariusza Wdowczyka, którzy byli częściej przy piłce, zaczęli sobie stwarzać okazje, ale nie przekładało się to na konkrety w postaci goli.
Jeśli „Piastunki” liczyły na to, że uda się im dogonić rywala, to wydawało się, że marzenia gości pękły niczym bańka mydlana w 73. minucie, kiedy to z boiska wyrzucony został Aleksandar Sedlar, który w ciągu zaledwie 70 sekund został ukarany dwoma żółtymi, a w konsekwencji czerwoną kartką.
Arka zyskała po tym wydarzeniu wiatr w żagle i stworzyła sobie kilka okazji na podwyższenie rezultatu. Nie zdołała żadnej z nich wykorzystać, co w końcówce się zemściło. W 88. minucie w piłkę w polu karnym gospodarzy otrzymał bowiem Maciej Jankowski, który bardzo ładnie się z nią odwrócił i sprytnym uderzeniem pokonał bramkarza.
Więcej goli już w Gdyni nie zobaczyliśmy i wszystko zakończyło się podziałem punktów, a więc wynikiem, który nie zadowala żadnej ze stron.
gar, PiłkaNożna.pl