Arka i Wisła toną, Śląsk i Pogoń na czele
Pogoń Szczecin i Śląsk Wrocław są w tym sezonie praktycznie bezbłędne. Obie ekipy z dorobkiem 13 punktów przodują w tabeli Ekstraklasy. Na zupełnie przeciwnym biegunie są dzisiaj Wisła Płock i Arka Gdynia.
– Jestem bardzo dumny z drużyny, ponieważ pokazała mentalność zwycięzców – powiedział po kolejnym ligowym triumfie Vietzslav Lavicka. Jego Śląsk Wrocław pokonał Cracovię i po raz kolejny na grę WKS patrzyło się z przyjemnością. Szkoleniowiec wprowadził spokój i porządek w poczynania wrocławskiej ekipy, co błyskawicznie przełożyło się na zdobycz punktową i… frekwencję na trybunach. Czech od początku sezonu podkreśla duży wkład fanów w wyniki jego drużyny, a kibice odwdzięczają się wypełnionymi krzesełkami. Tak dobrze z frekwencją na stadionie we Wrocławiu nie było już dawno. Bohaterem był Matus Putnocky, który dwoił się i troił, aby zatrzymać Cracovię i udało mu się to bezbłędnie. Przy golu dla Pasów był bez szans, a w kilku sytuacjach uratował skórę kolegom.
Skoro jesteśmy przy bramkarzach to nie wypada pominąć znakomitej formy Pavelsa Steinborsa z Arki Gdynia. Żółto-niebiescy cudem uratowali remis z Lechem Poznań i jest to zasługa tylko i wyłącznie łotewskiego golkipera, który praktycznie w pojedynkę zatrzymał Pedro Tibę i spółkę, a kiedy już on nie dawał rady, to z pomocą przychodziło obramowanie bramki. W ofensywie gra kulała, ale to właśnie gospodarze mieli piłkę meczową w doliczonym czasie gry, którą popisowo zmarnował Kamil Antonik, który już minął bramkarza, ale zdążył go dogonić jeden z obrońców. – Gdyby nie ta ostatnia sytuacja, taki wynik brałbym w ciemno, ale po zmarnowanej okazji mamy prawo odczuwać mały niedosyt – celnie podsumował Jacek Zieliński. Jego drużyna ma olbrzymie problemy z kreowaniem gry ofensywnej, brakuje lidera, który pociągnąłby odpowiednio za sznurki i napędził kolejne trybiki w maszynie. Efekt jest taki, że arkowcy po pięciu kolejkach mają tylko jedną bramkę zdobytą i aż osiem straconych, a w dorobku dwa punkty.
Cztery mecze czekali na drugie zwycięstwo w Ekstraklasie piłkarze Jagiellonii Białystok. Pszczółki nie zachwyciły, ale były zabójczo skuteczne i pokonały Górnika Zabrze 3:1. Obie drużyny stworzyły niezłe widowisko jak na standardy naszej ligi. Znowu błysnęli młodzieżowcy – Patryk Klimala i Bartosz Bida pokazali, że trener Ireneusz Mamrot nie musi żonglować pomiędzy piłkarzami, którzy spełniają jeden z punktów regulaminu rozgrywek i w zasadzie obaj mogą przebywać na boisku w tym samym czasie. Tym bardziej, że Martin Kostal nie potrafi odzyskać formy z czasów gry Wisły Kraków, a kontuzji doznał Ognjen Mudrinski.
Paweł Gołaszewski