AC Milan wraca na fotel lidera Serie A
AC Milan wrócił na fotel lidera Serie A. Rossonerich pokonali w delegacji Benevento (2:0), mimo tego, że przez godzinę musieli grać w liczebnym osłabieniu.
Rossonerich potwierdzili swoje mistrzowskie aspiracje (fot. Reuters)
Po tym jak swój mecz – i to w efektownym stylu – wygrał Inter, Stefano Pioli i jego piłkarze wiedzieli, że także muszą dopisać na swoje konto trzy punkty, jeśli chcą wrócić na pierwsze miejsce w tabeli ligi włoskiej.
Milan był oczywiście zdecydowanym faworytem niedzielnego starcia z Benevento i minęło zaledwie piętnaście minut, by goście wyszli na prowadzenie. Alessandro Tuia sfaulował rywala we własnym polu karnym i sędzia wskazał na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Franck Kessie, który pewnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie.
Wydawało się, że Rossonerich pójdą za ciosem i przy odrobinie szczęścia jeszcze przed przerwą podwyższą wynik, ale po pół godzinie gry na boisku stało się coś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć. W 32. minucie Sandro Tonali niebezpiecznie zaatakował przeciwnika i musiał opuścić murawę z czerwoną kartką.
Gospodarze poczuli krew i rozumiejąc, że otworzyła się przed nimi wielka szansa, ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. Milan grał jednak twardo w defensywie i miał w bramce broniącego jak w transie Gianluigiego Donnarummę.
Jeśli planem miejscowych piłkarzy na drugą połowę było rzucenie się rywalom do gardeł, to runął on niczym domek z kart w 49. minucie. To właśnie wtedy Rafael Leao dostrzegł wysuniętego nieco za daleko bramkarza Benevento i mierzonym uderzeniem lobem podwyższył na 2:0.
Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w 61. minucie Gianluca Caprari wykorzystał karnego podyktowanego za faul Rade Krunica. Piłkarz Benevento nie dał się jednak Donnarummie wykazać, ponieważ nie zdołał z jedenastu metrów trafić w światło bramki.
Wynik zmianie się już ostatecznie nie zmienił i po ostatnim gwizdku to gracze Milanu mogli się cieszyć z trzech punktów. 90 minut na boisku spędził reprezentant Polski, Kamil Glik.
gar, PiłkaNożna.pl