A więc wojna: Messi kontra Barcelona
Lionel Messi poinformował klub, że nie pojawi się ani na dzisiejszych testach dla wszystkich członków pierwszej drużyny pod kątem obecności koronawirusa, ani na jutrzejszym treningu prowadzonym przez nowego szkoleniowca – Ronalda Koemana – poinformowała „MARCA”.
Dni Messiego w stolicy Katalonii są policzone. (fot. Reuters)
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wieloletni związek Leo Messiego z FC Barceloną dobiega końca na naszych oczach. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że rozstanie legendarnego piłkarza z legendarnym klubem będzie miało tak mało dżentelmeński charakter.
We wtorek Messi za pośrednictwem faxu powiadomił klub o jednostronnym rozwiązaniu kontraktu powołując się na tzw. klauzulę lojalnościową. Sęk w tym, że sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki miał na to czas do 10 czerwca, zatem decydenci „Dumy Katalonii” utrzymują, że jest on nadal zawodnikiem ich drużyny.
Inaczej tę kwestię interpretuje sam zainteresowany. Zdaniem kapitana reprezentacji Argentyny w związku z nieoczekiwanym wydłużeniem sezonu spowodowanym wybuchem pandemii koronawirusa okres umożliwiający mu wypowiedzenie umowy automatycznie uległ wydłużeniu do tygodnia po rozegraniu finału Ligi Mistrzów.
Ale konflikt natury prawnej to nie wszystko. Messi, trzymając się wcześniej ustalonej argumentacji, postanowił zachowywać się jakby nie był już związany z klubem żadnym kontraktem.
Z tego właśnie powodu w sobotnie popołudnie zapowiedział, że nie pojawi się na dzisiejszych testach dla wszystkich członków pierwszej drużyny pod kątem obecności koronawirusa. Co więcej, również na jutrzejszym treningu prowadzonym przez nowego szkoleniowca FCB – Ronalda Koemana – próżno będzie szukać Messiego.
Swoją buntowniczą postawą Messi chce wymusić na władzach ekipy ze stolicy Katalonii odejście za porozumieniem stron. Póki co klub na czele z jego prezydentem, Josepem Marią Bartomeu, nie kwapi się, aby zasiąść do negocjacyjnego stołu, twierdząc, że opuszczenie szeregów „Blaugrany” przez Argentyńczyka jest możliwe wyłącznie za sprawą aktywowania klauzuli odstępnego opiewającej na 700 milionów euro.
Jan Broda