A jednak Szczecin leży nad morzem
Chociaż Szczecin od morza dzieli około sto kilometrów, piłkarze tamtejszej Pogoni są żartobliwie zwani „plażowiczami”. Wszystko przez ich coroczną piłkarską postawę w zmaganiach grupy mistrzowskiej PKO BP Ekstraklasy.
Pogoń Szczecin, jak na ligowego średniaka z aspiracjami o grę w europejskich pucharach przystało, niemal zawsze kwalifikuje się do grupy mistrzowskiej. Niemal, ponieważ szczecinian w pierwszej ósemce zabrakło jedynie w sezonie 2017/18. Tylko Legia Warszawa i Lech Poznań nigdy nie musiały rywalizować na szczeblu grupy spadkowej.
Nie oznacza to jednocześnie, że „Duma Pomorza” po zakończeniu sezonu zasadniczego prezentuje równie wysoki poziom piłkarskich umiejętności, co we wcześniejszych trzydziestu kolejkach. Wprost przeciwnie. Ekipa ze stolicy województwa zachodniopomorskiego dorobiła się bowiem, skądinąd w pełni słusznie, łatki „plażowiczów”.
A najlepiej świadczą o tym suche liczby. Łącznie w trzydziestu pięciu rozegranych dotychczas starciach w ramach w grupy mistrzowskiej piłkarze Pogoni zanotowali raptem pięć zwycięstw, dziewięć remisów i aż dwadzieścia jeden porażek. Daje to oszałamiające 0,68 punktu na mecz. Powiedzieć, że są to fatalne statystki, to tak naprawdę nic nie powiedzieć.
Nie inaczej jest w bieżącej kampanii. Zawodnicy prowadzeni przez Kostę Runjaicia dwukrotnie musieli uznać wyższość przeciwników i raz udało im się doprowadzić do podziału punktów. I wcale nie widać kreślących się na horyzoncie choćby niewielkich perspektyw na jakąkolwiek poprawę ponadprzeciętnie słabej dyspozycji.
„Musimy zdobywać bramki. O tym rozmawiamy każdego dnia. W ostatnich meczach mieliśmy sporo akcji i strzałów. Jeżeli są sytuacje, a nie zdobywa się goli, to znaczy, że brakuje jakości. Oczywiście, czasami także szczęścia. Jeśli to wróci, to będziemy zdobywać gole i wygrywać” – przyznał otwarcie Runjaić.
I trudno odmówić racji szkoleniowcowi „Portowców”. Odkąd Adam Buksa odszedł w zimie do New England Revolution, odtąd Pogoń zmaga się z problemem strzeleckim impotencji. Dość powiedzieć, że były młodzieżowy reprezentant Polski nadal jest najskuteczniejszym w lidze graczem szczecinian (siedem goli).
Przesadnego optymizmu nie może również wzbudzać fakt, że w starciu z Jagiellonią Białystok, mowa zatem o ich dzisiejszym adwersarzu, na własnym stadionie nie wygrali od czterech meczów z rzędu. Po raz ostatni ta sztuka udała im 28 września 2015 roku. Wówczas po trafieniach Jakuba Czerwińskiego i Takafumiego Akahoshiego ograli białostoczan w stosunku 2:1. Teraz liczą na podobne rozstrzygnięcie.
Jan Broda, PilkaNozna.pl