Przejdź do treści
90 minut z Rafałem Gikiewiczem. Transfer u fryzjera

Ligi w Europie Bundesliga

90 minut z Rafałem Gikiewiczem. Transfer u fryzjera

Jest jedynym nowym Polakiem w tym sezonie niemieckiej Bundesligi. Świetna gra w II-ligowym Eintrachcie Brunszwik zaowocowała transferem do zespołu tegorocznego beniaminka – SC Freiburg.

ROZMAWIAŁ JERZY CHWAŁEK

Spełniło się moje marzenie, jakim była gra w Bundeslidze, a kolejnym jest powołanie do reprezentacji Polski – mówi „PN” Rafał Gikiewicz (na zdjęciu), który w inauguracyjnym meczu przeciwko Hercie był rezerwowym, ale wierzy, że niebawem stanie między słupkami.

Transfer do Freiburga był o tyle niespodziewany, że ten klub zgłosił się po pana na początku sierpnia, gdy szykowaliście się do inauguracyjnego meczu w 2. Bundeslidze…

Zgadza się, oferta pojawiła się późno. A same okoliczności w jakich dowiedziałem się o niej, były bardzo zaskakujące. Myślałem, że koledzy z Eintrachtu robią sobie ze mnie jaja.

Co zrobili?

Ostatecznie nic, ale myślałem, że to był ich żart. Pierwsze informacje o transferze dostałem, gdy siedziałem na fotelu u fryzjera – wiem to słowo w Polsce różnie się kojarzy (śmiech). Byłem u fryzjera, bo szykowaliśmy się do sesji zdjęciowej przed nowym sezonem i wtedy zadzwonił mój telefon. Wyświetlił się niemiecki numer i ktoś zaczął mówić o transferze. Myślałem, że któryś z kolegów żartuje, bo w szatni często mówiłem, że marzę o grze w Bundeslidze. Przez pierwsze kilkadziesiąt sekund rozmowy słowa wpadały mi jednym uchem, a drugim szybko wypadały. Aż zorientowałem się, że sprawa jest poważna, i dzwoni do mnie trener bramkarzy Freiburga, Andreas Kronenberg. Powiedział, że jestem numerem jeden na liście ich życzeń na tej pozycji, i chcą żebym do nich trafił.

(…)

Z językiem niemieckim ma pan jakieś problemy?

Nie. Cztery miesiące przed wyjazdem do Eintrachtu, po podpisaniu kontraktu, wziąłem się za niemiecki. Wymagania trenerów były takie, żebym od razu miał podstawy języka. Wykorzystałem ten czas na prywatne korepetycje. Po przyjeździe do Brunszwiku miałem spory zasób słów potrzebnych piłkarzowi – w prawo, w lewo, uważaj. Później pracowałem pod okiem nauczycielki 2-3 razy w tygodniu i dało to efekty. Nie twierdzę, że mówię płynnie, bo gramatyka niemieckiego nie jest łatwa, ale z komunikowaniem się nie mam żadnych problemów. Myślę, że wspomniany telefon, który wykonał do mnie trener Kronenberg, też miał na celu sprawdzić moją znajomość języka. Tutaj nikt podczas treningów nie będzie tłumaczył z niemieckiego na polski czy angielski. Jeśli ktoś nie opanuje niemieckiego w ciągu maksimum dwóch lat, to nie ma czego tutaj szukać.

Kto jest najlepszym bramkarzem Bundesligi?

Przychylam się do opinii większości, że Manuel Neuer. Ale za nim jest grupa siedmiu, ośmiu bramkarzy na bardzo wysokim poziomie. Choć tak naprawdę, to dopiero teraz będę śledził mecze i poszczególnych piłkarzy Bundesligi. Właśnie wykupiłem kanał sportowy Sky – którego w Brunszwiku nie miałem – żeby móc oglądać i podpatrywać rywali. Dla bramkarza jest ważne, kto i jak wykonuje rzuty wolne czy rożne, albo jak napastnik zachowuje się w sytuacji sam na sam. To moja praca i mój chleb, więc muszę śledzić wszystkie szczegóły. Piłkarzem jest się w zasadzie 24 godziny na dobę, a nie tylko w czasie meczu i treningu. Mam na myśli również sposób odżywiania. Poza tym jest tutaj mnóstwo odpraw taktycznych pod kątem najbliższego rywala.

(…)

Czy pana brat Łukasz, zazdrości takiego awansu sportowego jak przejście do Bundesligi?

Pewnie trochę zazdrości. W Polsce on miał trochę łatwiej i zaliczył w ekstraklasie więcej meczów ode mnie. Często miałem trudnych rywali: Kelemena, Szamotulskiego, Sandomierskiego, czy Lecha, ale wiele od każdego z nich skorzystałem. Teraz jako dorośli ludzie, sami decydujemy z bratem o naszych karierach. Ale jak patrzę gdzie on przebywa – Kazachstan, Bułgaria czy Tajlandia – to ja mu trochę zazdroszczę. Gdy w Niemczech było -20 stopni, to on przez cały rok miał 30-40 na plusie. Ciepełko, zapewne fajne krajobrazy, przecież normalny śmiertelnik lata do Tajlandii tylko na wakacje, a on ma tak przez cały rok. Cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy i zawsze wspieramy.

(…)

CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024