Zimą opuścił Jagiellonię i zdecydował się na transfer do PAOK Saloniki. Dziś może pochwalić się dobrymi statystykami w Grecji, mimo niewielkiej liczby rozegranych minut ma już na koncie sześć goli w nowym klubie. W dodatku wywalczył pierwsze poważne trofea w karierze.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Nie ukrywam, naprawdę cieszę się, że w końcu coś zdobyłem – odpowiada Świderski (na zdjęciu). – Kilka razy było blisko, ale teraz udało się dopiąć wszystko do końca. Od razu przyszedł dublet, bo z PAOK wygrałem nie tylko ligę, ale także wywalczyłem Puchar Grecji. Dodatkowo będzie możliwość sprawdzenia się w Lidze Mistrzów. Po to gra się w piłkę, aby zdobywać trofea. Cieszę się, że w kilka miesięcy udało mi się zapisać w historii klubu. Medal zabrałem już do Polski i obecnie jest u narzeczonej. Cała rodzina już widziała, sesje fotograficzne musiałem odbyć. Zresztą, mam taką małą tradycję, że zawsze kiedy wrócę do domu z jakąś nagrodą, to pokazuję ją wszystkim i robimy sobie wspólne zdjęcia na pamiątkę.
– Autografy też rozdajesz? – No pewnie. Sąsiedzi często o nie proszą, niektórzy chcą jakieś gadżety do szkół.
(…)
– Łatwiej się zdobywa bramki w Grecji? – Poziom piłkarski w Grecji jest wyższy i nie ma co tego ukrywać. Mamy fantastycznych zawodników. Nie mówię, że w Jadze było inaczej, ale w PAOK jakość piłkarzy jest naprawdę wysoka. Praktycznie przez cały sezon gramy atakiem pozycyjnym i w każdym spotkaniu stwarzamy wiele sytuacji do strzelenia gola. Nie ma długich piłek, trener nakazuje nam utrzymywać się przy piłce. Dla napastnika jest to lepsze rozwiązanie. Nie musisz ciągle przepychać się z dwoma czy trzema defensorami, gonić za każdą piłką.
– Jak wygląda klubowa baza? – Trenujemy 30 kilometrów za miastem. Ośrodek jest trochę wyżej położony niż Saloniki. W wakacje temperatura różni się o cztery stopnie Celsjusza. Latem trudno wytrzymać w ciągu dnia na słońcu, więc każdy stopień temperatury w dół jest na wagę złota. Mamy do dyspozycji dwa boiska. Czasami na jedno z nich wchodzi zespół U-19 lub drużyna kobiet, ale generalnie są przeznaczone tylko dla pierwszego zespołu. Drużyny młodzieżowe mają do dyspozycji kilka innych boisk treningowych, a wszystkie murawy są naturalne. Na każdym treningu pierwszej drużyny jest pięciu fizjoterapeutów, dwóch lekarzy, kompletny sprzęt do fizjoterapii – baseny z zimną i ciepłą wodą, rowerki w wodzie, sauna i jacuzzi. Po prostu niczego nie brakuje, wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
– Skoro trenujecie poza miastem to oznacza, że uciekacie trochę przed kibicami? – W Salonikach nie da się przed nimi uciec, są wszędzie i jest ich mnóstwo. W ośrodku treningowym mamy ciszę i spokój, a kibiców w zasadzie brak.
(…)
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWY (29/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”