Przejdź do treści
90 minut z Ivanem Djurdjeviciem

Polska Ekstraklasa

90 minut z Ivanem Djurdjeviciem

Lech potrzebował jego charakteru, osobowości, waleczności i wiedzy. Pochodzący z Belgradu, ale związany z Poznaniem od 11 lat Ivan Djurdjević uznał więc, że jest gotowy. W ten sposób, dość niespodziewany, Kolejorz zyskał nowego szkoleniowca.

ROZMAWIAŁ ZBIGNIEW MUCHA


(…)

– Przygotowania w Lechu ruszyły pełną parą, ale na mundial pewnie znajduje pan czas?
– Szczerze mówiąc, to nie za bardzo – mówi 41-letni trener Lecha. – Owszem, rzucę jednym okiem, ale skupiam się maksymalnie na pracy ze sztabem i piłkarzami, angażuję w to mnóstwo czasu, pochłania mnie to bez reszty. Oczywiście, kiedy gra Serbia lub Polska, siadam przed telewizorem. Pilnuję także Portugalii. To trzy drużyny, za które ściskam kciuki. 

– A czwartą jest Lech.
– Za Lecha nie muszę nic ściskać, ponieważ sam pracuję na jego chwałę, oddając serce i umiejętności. 

(…)

– Co będzie dla pana sukcesem?
– Nie składam deklaracji, nie jestem zwolennikiem wyznaczania wymiernych celów. Sukces i jego celebrowanie trwa pięć minut, istotna jest droga, która do tego doprowadziła, więc na tym się skupiam. Jako trener właśnie na sposób i styl dojścia do wyniku mam wpływ. Z tego będę rozliczał siebie i innych. Moim zadaniem jest sprawić, by zawodnicy podnosili jakość, by na boisku była intensywność i gra na maksymalnie wysokich obrotach.

– Fani więcej panu wybaczą?
– Nie liczę na to. Liczę, że będą wspierać drużynę. Nie potrzebuję transparentów sławiących trenera. OK, grałem dla Lecha, ale to było dawno, kilka lat temu. Dziś, choć uprawiam różne sporty, sportowcem nie jestem. Dopingować mnie nie trzeba, sam dopinguję się do roboty. 

– Pytam o kredyt zaufania i sympatię, bo kiedy ogłoszono pańską nominację, fani dostali dodatkowo informację od zarządu: „Wybieramy trenera, dla którego Lech jest sprawą honoru”.
– Co mogę powiedzieć? Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że tak jest, że to prawdziwe i w żadnym wypadku puste słowa. Oczywiście wszystko zaczęło się pięć lat temu, kiedy kończyłem karierę i w meczu z Koroną wyszedłem na boisku w koszulce z napisem: „Sprawa honoru. Walczyłem o dobrą sprawę, w biegu wytrwałem do końca, dochowałem wiary. Niepokonany”. Ktoś powie, że to nieco górnolotne hasła. Może. Ale dla mnie szczere, bo naprawdę czuję się częścią Lecha. Wrosłem w to miasto. Widzę, jak oddycha Kolejorzem, słucham ludzi, przesiąkam tym klimatem. Niby jestem obywatelem świata, mam obywatelstwa serbskie i portugalskie, ale nie wyobrażam sobie, bym nagle tak po prostu mógł wyjechać z Polski, z Poznania, skąd pochodzi moja żona, a dzieci chodzą tutaj do przedszkola. Kibice są wymagający, niełatwo zyskać ich szacunek. A pewnie jeszcze trudniej go utrzymać.

(…)


CAŁY WYWIAD ZNAJDZIECIE W NOWYM (26/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024