90 MINUT Z GONCALO FEIO
Jeśli nie będę chciał być najlepszy, zmienię zawód Cztery lata oczekiwania na tytuł i koniec – taki plan ma Goncalo Feio na nadchodzący sezon Legii Warszawa. Portugalczyk zdaje sobie sprawę, że posucha związana z brakiem mistrzostwa Polski w stolicy jest olbrzymia. – Widzę głód sukcesu, w drużynie i u wszystkich w klubie – mówi trener.
Paweł Gołaszewski
Na jakim etapie jest proces budowy Legii według pana wizji?
Ten proces nigdy się nie zakończy, nigdy nie będę zadowolony – mówi Feio. – Taki jestem, zawsze chcę więcej. Wykonaliśmy kilka rzeczy, które chcemy pielęgnować, bo to nie funkcjonuje tak, że raz coś wypracujesz z drużyną i zostaje to na całe życie. Najważniejszą sferą dla mnie jest mentalność. Ten proces rozpoczęliśmy w poprzednim sezonie i sporo już zrobiliśmy. Jeden za drugiego ma iść w ogień, widać już takie sytuacje, kiedy drużyna staje murem za zawodnikiem, na przykład kiedy dochodzi do ostrzejszej wymiany zdań z rywalami. Wylaliśmy fundamenty też w innych sferach. Poprawiliśmy się pod kątem taktycznym, umiemy wchodzić w kontakt, dobrze się organizujemy przy odbudowie czy w skoku pressingowym, gramy z poświęceniem. Poprawiliśmy obronę pola karnego, co było widać w sparingach przed sezonem. Z punktu widzenia taktycznego jesteśmy w takim miejscu, w jakim oczekiwałem, że będziemy. Pracujemy też nad takimi aspektami jak odpowiednia mowa ciała, brak okazywania frustracji, nad sposobem komunikacji wewnątrz drużyny. Mamy ustalone reguły w całym klubie. Prosty przykład: z każdym piłkarzem pracujemy tak samo, niezależnie czy jest zdrowy, czy kontuzjowany. Po meczach mamy indywidualne rozmowy na wideo. Prowadzą je asystenci, każdy odpowiada za konkretną pozycję i grupę zawodników. Podział jednak jest tylko na chwilę, bo po jakimś czasie dochodzi do rotacji.
Dlaczego kontuzjowani piłkarze też biorą udział w analizie?
Chcemy, aby słuchali naszych wskazówek i wymagań nawet na przykładach kolegów z drużyny, to przyspiesza ich powrót do gry na dobrym poziomie.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 47/2024