Przejdź do treści
90 minut z Gerardem Badią: Spokojna głowa

Polska Ekstraklasa

90 minut z Gerardem Badią: Spokojna głowa

17 lutego 2014 roku Gerard Badia zadebiutował w barwach Piasta w ekstraklasie w meczu z Wisłą Kraków. Wówczas trenerem gliwickiego zespołu był Marcin Brosz. W poprzednim sezonie hiszpański pomocnik dołożył cegiełkę do wicemistrzostwa Polski, ale nie był do końca zadowolony, bo u Radoslava Latala raz grał w podstawowym składzie, raz siedział na ławce. Na Badię zdecydowanie postawił Dariusz Wdowczyk i to się opłaciło.

ROZMAWIAŁ JAROMIR KRUK

Trener Dariusz Wdowczyk powiedział, że potrafi pan bardzo dobrze grać w piłkę, i ruszyło?

Nowy szkoleniowiec najpierw bacznie obserwował nas na pierwszym treningu – mówi Gerard Badia (na zdjęciu). – Już po meczu z Wisłą Kraków, który przegraliśmy 1:2, a ja zdobyłem bramkę, powiedział mi kilka miłych słów, poczułem się dowartościowany. Zaufanie trenera jest ważne, zeszła ze mnie dodatkowa presja i teraz mam spokojną głowę. 

Latal panu nie ufał? 

Nie raz zdarzyło się, że po bardzo dobrym występie trafiałem na ławkę. To było frustrujące, ale nie zamierzałem dyskutować z trenerem, bo to nie przystoi piłkarzowi. Akceptowałem pozostawanie w rezerwie, jeżeli byłem słabszy od kolegi na mojej pozycji, lecz nie mogłem się pogodzić z faktem, że siedzę na ławce, gdy jestem w formie. Cóż, pracowałem jak najmocniej na treningach, by udowodnić, że zasługuję na wyjściową jedenastkę. 


Jest pan pupilem Wdowczyka?

Nie uważam tak. Może po prostu pasuję do jego koncepcji. Stawiam na pierwszym miejscu interes drużyny, a nie prywatne ambicje. Powtarzam sobie w duchu – Piast, Piast, Piast, nie Gerard, Gerard, Gerard, bo przecież piłka nożna to gra zespołowa. Każdy z zawodników pracuje dla dobra zespołu.

Wicemistrzostwo Polski było dla Piasta osiągnięciem ponad możliwości?

W poprzednim sezonie nam szło, Martinowi Nesporowi w ataku wychodziło niemal wszystko, Kamil Vacek świetnie kierował grą w środku pola. Inni też spisywali się kapitalnie, wpadliśmy w trans wygrywania, odskoczyliśmy na 10 punktów Legii, Lech grał słabiej, Wisła Kraków także. Celowo wymieniam nazwy tych zespołów, bo Piast nie może się z nimi równać potencjałem kadrowym, możliwościami finansowymi i tak dalej, i tak dalej. Nie mogę jednak powiedzieć, że bronię barw kiepskiego klubu, bo w Gliwicach jest wszystko poukładane, jak trzeba. Nie ma żadnych problemów z wypłatami, pieniądze wpływają w terminie na konta zawodników, a działacze starają się zapewniać nam jak najlepsze warunki do treningów, można się skupić na piłce.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego tak gładko ulegliście IFK Goeteborg w dwumeczu w kwalifikacjach Ligi Europy?

Sprawa kontraktu trenera Latala, jego apele do władz klubu o pozyskanie nowego napastnika wywołały trochę zamieszania. Trzeba pamiętać, że mieliśmy krótką przerwę po zakończeniu jakże udanego sezonu 2015-16. Jeszcze nie do końca oswoiliśmy się z faktem, że sięgnęliśmy po wicemistrzostwo Polski, a już przyszło nam rywalizować z Goeteborgiem. Szwedzki zespół to nie jest ekipa klasy Bayernu Monachium, więc trudno wytłumaczyć naszą porażkę w Gliwicach, i to aż 0:3. Zagraliśmy beznadziejnie… W rewanżu w Szwecji wszystko wyglądało już o niebo lepiej, lecz bezbramkowy remis nic nam nie dał, no, może prócz wątpliwego pocieszenia. Szkoda było odpadać z zespołem, który znajdował się w naszym zasięgu. 


Dlaczego tak obniżyliście loty w ekstraklasie?

Składa się na to wiele czynników. Wcześniej zaskoczyliśmy ligę ustawieniem 1-3-5-2, ale tak samo zaczęło grać dużo drużyn. Piast stracił element zaskoczenia. Nie tylko jednak to wpłynęło na gorsze wyniki. Popełnialiśmy zbyt dużo prostych błędów w obronie, marnowaliśmy wiele okazji do strzelenia gola. Przegrywasz jeden mecz, potem drugi i wpadasz w dołek. Jak odnosisz serię zwycięstw, to inaczej funkcjonują głowy. 

Psychika jest tak ważna?

Podkreślam, głowa musi być u zawodnika spokojna. Piłka powinna dawać radość, a mecze i treningi stanowić przyjemność. Stres, owszem, ale tylko przed spotkaniem, a nie w trakcie zwykłych zajęć w czasie tygodnia. Moim zdaniem piłkarz musi być też przekonany do tego, co mówi trener, wierzyć mu, ufać, gdy tak się dzieje, to lepiej funkcjonuje.

W Hiszpanii też zdarza się, że kluby są pogrążone w chaosie?

Przykład Valencii. Wszystko zależy od wyników. Jak idzie, to nie zauważa się różnych problemów, a one nagle stają się widoczne w razie porażki. Piłka nożna to prosta gra, ale na nią składa się wiele czynników. Nad emocjami nie da się często zapanować. W Valencii były pieniądze, skład, ale coś nie trybiło. Do pewnego czasu, bo kryzys się skończył. W Piaście mamy go też już za sobą i wracamy na dobrą drogę.

W zespole Dariusza Wdowczyka są zawodnicy, których stać na zrobienie poważnej kariery i występy w czołowych ligach Europy?

Radosław Murawski, Sasa Żivec, Martin Bukata, Bartek Szeliga… Choćby oni mają papiery na duży futbol. Radek w młodym wieku został kapitanem Piasta, a dzięki młodzieżowemu Euro może trafić do silnej ligi. Polska U-21 to jeden z faworytów turnieju rozgrywanego w czerwcu na waszych boiskach, wydaje mi się, że los tej drużyny zależeć będzie od inauguracyjnego spotkania ze Słowacją. Jak podopiecznym Marcina Dorny ono wyjdzie, mogą dotrzeć aż do finału. Bukata jest o rok za stary na udział w polskim Euro, czekam, aż jego wielki talent eksploduje, przede wszystkim sam musi w siebie bardziej uwierzyć. Żivec potrafi niebagatelnie zagrywać, a Szeliga ma to coś i kto wie, czy nie stanie się prawym obrońcą wielkiej klasy. W Piaście nie brakuje dobrych piłkarzy i jak któryś odpali, tak się u was mówi, to zajdzie daleko. Życzę wszystkim kolegom jak najlepiej.

Co Hiszpanie myślą o polskiej ekstraklasie?

Znane są takie kluby jak Legia Warszawa, Lech Poznań, Wisła Kraków, a wasza liga ma niezłą opinię. Gdy usłyszałem o ofercie Piasta, nic jednak nie wiedziałem o Polsce, ale szybko zobaczyłem w internecie jakiś mecz, pełne trybuny, to, co się na nich dzieje, i wtedy się nie wahałem. Już u was pytano, czy się boję śniegu, ale dla mnie to nie była nowość. Pochodzę z bardzo górzystego rejonu, a zimy czasami dają się tam ludziom we znaki, więc nie miałem problemów z adaptacją. Żona co innego, wychowała się na plaży, lecz Polska od razu przypadła jej do gustu. Dziś czujemy się w Gliwicach z dwuletnią córką jak u siebie. Lubimy tutejsze kawiarnie, a jak jest dobra pogoda, to towarzyszę córeczce na placach zabaw, które są naprawdę na poziomie.

Córka mówi po polsku?

Dużo rozumie, ale rozmawiamy z nią po katalońsku, także po angielsku. Im więcej języków pozna, tym lepiej dla niej.


A panu nasza mowa nie sprawia trudności?

Nie da się ukryć, że nie jest łatwo przyswoić język polski, ale mnie się udało opanować go w stopniu pozwalającym choćby na udzielanie wywiadów. 

Jakie pan widzi podstawowe różnice między ligowym futbolem w Hiszpanii i Polsce?

W Hiszpanii kładzie się nacisk na grę po ziemi i zajęcia taktyczne. Taktykę, jej niuanse, szlifuje się non stop, aż do znudzenia. W Polsce mecze są bardziej szalone, otwarte, w Hiszpanii jak się wygrywa, to najczęściej 1:0, 2:1, 2:0. Nie biorę pod uwagę Realu Madryt i Barcelony, które prezentują kosmiczny futbol. Co do ekstraklasy, to rozwija się dynamicznie i z roku na rok staje się coraz lepsza. Wyniki reprezentacji Polski, jej gra, a także postać Roberta Lewandowskiego znakomicie wpływają na wizerunek waszego futbolu.

Bywa pan na meczach Barcelony?

Kiedyś zdarzało mi się często. Na Camp Nou panuje taka teatralna atmosfera, kibice delektują się futbolem, ale dopingu Barcelona może pozazdrościć polskim zespołom. W Hiszpanii atmosferę podobną do panującej w ekstraklasie zapewniają fani Sevilli, Atletico Madryt i Valencii. Barcelona przyciąga swoimi gwiazdami, ja uwielbiam patrzeć, jak grają Messi, Neymar, Iniesta, i stawiam, że wygrają w tym sezonie Champions League.

Kibicuje pan reprezentacji Hiszpanii?

Dlaczego miałbym nie kibicować?

Bo jest pan Katalończykiem.

Nie każdy Katalończyk jest przeciwko Hiszpanii. Tak jak Hiszpania potrzebuje Katalonii, tak Katalonia potrzebuje Hiszpanii. Kwestię niepodległości najczęściej poruszają politycy, z wiadomych względów. Ja jestem zdecydowanie za Katalonią w granicach Hiszpanii. A co do zespołu Furia Roja, to mam kolegów, którzy nie życzą mu dobrze, ale wielu mieszkańców regionu trzyma kciuki za drużynę narodową. 

Primera Division bez Barcelony, możliwy scenariusz?

Nie sądzę. Całemu piłkarskiemu światu brakowałoby Gran Derbi z Realem Madryt. Przykładowo – jakie korzyści AS Monaco przyniosłoby odejście z francuskiej Ligue 1? Odejście Barcelony z Primera Division byłoby katastrofą dla jednej i drugiej zainteresowanej strony. Raczej taki krok piłce nie grozi. A wracając do polityki, uważam, że więcej Katalończyków jest lepiej nastawionych do Hiszpanii niż Francji, do której należy część regionu. Nie będę się jednak zagłębiał w tę tematykę, wolę rozmawiać o futbolu. Liczę, że za rok Furia Roja na mundialu w Rosji powalczy o medale. Julenowi Lopeteguiemu nie wróżono powodzenia w pracy z reprezentacją, ale on ma naprawdę fajny pomysł. Bardzo podoba mi się styl Hiszpanii prezentowany w eliminacjach mistrzostw, a w towarzyskim spotkaniu z Francją naprawdę czarowała. Na najbliższych mistrzostwach świata Polska może odegrać też poważną rolę.

Gdy nie szło panu w Piaście tak, jak sobie życzył, pojawiały się oferty z ojczyzny?

Były jakieś zapytania z innych krajów, lecz skupiałem się na Piaście. Gdy grałem w Segunda B, zdarzało się, że przez pięć, sześć miesięcy nie dostawałem wypłaty. W Gliwicach nigdy tak źle nie było. Kryzys w niższych ligach w Hiszpanii już poszedł w zapomnienie, kluby oferują co prawda niższe kontrakty, ale przynajmniej piłkarze dostają wypłaty. 

Czyli bierze pan pod uwagę pozostanie w Polsce?

Jak najbardziej, ale wszystko rozstrzygnie się po zakończeniu tego sezonu. Rok temu Piast walczył o mistrzostwo, teraz o utrzymanie, i trzeba się skupiać na piłce, a nie kwestiach kontraktowych czy transferowych.

A coś się panu w Polsce nie podoba?

Nie bardzo przypasował mi obowiązujący w ekstraklasie system rozgrywek, dzielenie punktów. Dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji jak spadek Podbeskidzia w poprzednim sezonie. Jestem zwolennikiem przejrzystych zasad. W Polsce optymalną liczbą jest 18 zespołów w ekstraklasie, ze spadkiem trzech ostatnich, bez żadnego zabierania punktów. 

WYWIAD UKAZAŁ SIĘ TAKŻE W NAJNOWSZYM (15/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024