Przejdź do treści
90 minut z Danim Ramirezem

Polska Ekstraklasa

90 minut z Danim Ramirezem

Dani Ramirez walnie przyczynił się do powrotu ŁKS do najwyższej klasy rozgrywkowej. 27-letni Hiszpan brylował na boiskach I ligi, a w Ekstraklasie potrzebował zaledwie kilku kolejek, by zachwycić obserwatorów.

KAMIL SULEJ


Pierwszy rok w Polsce nie był łatwy. Grał pan w Stomilu Olsztyn, ale nie na tak wysokim poziomie jak ostatnio w ŁKS. Dlaczego?
To był mój pierwszy rok poza Hiszpanią. Musiałem przestawić się na życie w innym kraju, na inną grę. Przez rok trwała adaptacja do nowych realiów. W Stomilu rozpamiętywałem ostatnie miesiące w Hiszpanii, które także nie były łatwe. Głowa nie była całkowicie wyczyszczona, dlatego nie zaprezentowałem mojej najlepszej wersji.

Czy po udanym sezonie w ŁKS otrzymał pan wiele ofert?
Prawda jest taka, że nie miałem informacji o żadnych ofertach ani od mojego przedstawiciela, ani od klubu. ŁKS nie chciał, abym odszedł latem, ale klub był uczciwy wobec mnie.

ŁKS awansował do Ekstraklasy w dobrym stylu. W najwyższej lidze zaczęły się schody, a co za tym idzie mniej punktów zaczęło trafiać na klubowe konto.
To jasne, że nie mogę być zadowolony z naszego dorobku punktowego w pierwszych kolejkach. Myślę, że kilka oczek nam uciekło. Choćby wówczas, kiedy nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Po czterech kolejkach mieliśmy na koncie cztery punkty. I to trzeba docenić, bo o ich zdobycie nie było wcale łatwo. Mimo wszystko nie jestem zadowolony. Musimy pracować, żeby w kolejnych meczach zdobyć jak najwięcej możliwych punktów.

Jak duża różnica dzieli I ligę od Ekstraklasy?
Różnica jest oczywista. W Ekstraklasie są bogate kluby, które mogą sobie pozwolić na kontraktowanie zawodników o wysokich umiejętnościach. To nie znaczy jednak, że są w niej ekipy nie do pokonania. Na początku sezonu los przydzielił ŁKS rywali z wysokiej półki. Mimo tego nie dostrzegłem, żeby osiągnęli jakąś niesamowitą przewagę w meczach z nami. Dzięki pracy i odpowiedniemu nastawieniu możemy spodziewać się dobrego sezonu.

ŁKS można określić jako klub grający w stylu hiszpańskim. To akurat musi panu pasować?
Staramy się grać w wystrzałowy sposób. Lubimy operować piłką, mieć z nią wiele kontaktów. Prezentowaliśmy ładny futbol już w pierwszej lidze, a teraz po awansie nie zmieniliśmy swojego stylu. Wierzę, że z czasem przełoży się on na dobre rezultaty.

Jaka jest pańska opinia o trenerze Kazimierzu Moskalu?
To dobry trener, posiadający swoją filozofię. Nie wariuje po przegranych meczach. Preferuje styl, który odpowiada wielu zawodnikom. Uważam, że to trener, który gustuje w futbolu, który jest bliski również mi.

Jeden z dziennikarzy określił pana mianem ekstraklasowego Davida Silvy. Co pan sądzi o tym porównaniu?
Porównanie ze znakomitym piłkarzem to zawsze powód do zadowolenia. David Silva ma fantastyczną karierę i umiejętności. Prezentuje styl, którym zachwycają również inni piłkarze z Hiszpanii, tacy jak Andres Iniesta, Santi Cazorla czy ostatnio Dani Ceballos. Porównanie jest przyjemne, ale Silva gra na najwyższym możliwym poziomie.

Rozpoczął pan trzeci rok gry w Polsce. Jak z komunikacją w zespole i z postępami w nauce języka polskiego?
Polskiego uczę się powoli. Wszystkie polecenia piłkarskie znam i rozumiem. Na boisku nie mam z tym żadnych problemów. Po angielsku też nie mówię idealnie, ale jakoś sobie radzimy.

Czy podoba się panu życie w Polsce, które przecież znacznie odbiega od tego w Hiszpanii?
Największa różnica to pogoda. Zima jest bardzo chłodna i za długa. Lato jest zdecydowanie przyjemniejsze. Mieszkam w Polsce ze swoją kobietą, często odwiedzają mnie przyjaciele i rodzina. Jestem szczęśliwy. Nie mam problemów i powodów do narzekań na poziom życia.

Spędził pan trzy lata w Realu Madryt C. Wspomnienia?
Miałem okazję być w Realu w czasach, gdy trenerem był Jose Mourinho. To był dobry moment mojej kariery, ponieważ mogłem trenować ze znakomitymi zawodnikami, takimi jak Mesut Oezil, Cristiano Ronaldo czy Karim Benzema. To największe gwiazdy światowego futbolu, posiadające niesamowite umiejętności. Lata spędzone w Realu były spektakularne. 

Czy jest pan fanem Realu?
Oczywiście. Cała moja rodzina kibicuje Realowi. Dlatego byłem podwójnie szczęśliwy z powodu gry w madryckim klubie. W tym momencie moje ulubione ekipy to ŁKS i Real Madryt.

Później grał pan w rezerwach ekstraklasowych Valencii i Getafe. Jak daleko było do kadry pierwszych zespołów?
Przebicie się do Primera Division jest bardzo trudne. Szczerze mówiąc, możliwości przejścia z rezerw do najważniejszej drużyny, czy to Valencii, czy Getafe, były niewielkie. Nauczyłem się bardzo dużo, jednak to nie wystarczyło. Akademie Realu i Valencii są silne i panuje w nich duża konkurencja. To zrozumiałe. Na akademię przeznaczane są duże pieniądze, więc nie dziwi, że poziom w nich jest wysoki.

Internacional de Madrid – to pański ostatni klub przed polskim etapem kariery. Co to za organizacja?
To klub z czwartej ligi. Miałem w nim sporo problemów, także z trenerem. To długa historia, do której nie chcę wracać. Żeby grać na poziomie Segunda B (trzeci poziom rozgrywkowy w Hiszpanii – przyp. red.) trzeba mieć minimalny poziom umiejętności. Byłem przekonany, że będę grał regularnie w Internacionalu, ale musiałem przenieść się do Polski. Jeden z agentów zwrócił się do mnie za pośrednictwem Facebooka i zaproponował transfer do Stomilu Olsztyn.

Nie miał pan obaw, że transfer do Polski stanowi ryzyko?
Nie do końca. Chciałem, żeby futbol znowu zaczął sprawiać mi radość. Szukałem nowych rozwiązań. Poszukiwanie szczęścia było ważniejsze niż ryzyko związane z nowym krajem.

Jak wielu takich Ramirezów jest jeszcze w Hiszpanii?
W Hiszpanii nie brakuje piłkarzy technicznych. W Polsce dominuje fizyczność. Piłkarze o dobrej technice użytkowej i szybkości robią różnicę. Asysty i gole zawsze są dostrzegalne. Moim planem jest jednak pomóc ŁKS, aby uzbierał jak najwięcej zwycięstw, a co za tym idzie punktów.

Jest pan w życiowej formie?
Gram dobrze i jestem zadowolony ze swojej formy. Czuję się mocny od strony fizycznej i psychicznej. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie mogę sobie pozwolić na lenistwo. Dalsza praca nad sobą pomoże mi i klubowi. Mogę być jeszcze lepszym i bardziej dojrzałym piłkarzem. Na przykład mniej dyskutować z sędziami.

Cele na przyszłość?
Przede wszystkim chcę grać w piłkę na jak najwyższym poziomie. Nie wiem, co będzie jutro, ale chcę osiągnąć swój szczyt. Jestem w znakomitym momencie swojej kariery. 




WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W OSTATNIM (34/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024