„Oby połamali ci nogi”, „Zginiesz na Mazowieckiej” – takie wiadomości otrzymywał po transferze z Jagiellonii Białystok do Legii Warszawa. Reprezentant Litwy odnosi się do łatki imprezowicza, opowiada o zmianach w swoim życiu i chrzcie w drużynie wicemistrzów Polski.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Arvydas Novikovas jest najbardziej rozchwytywanym zawodnikiem Legii przez dziennikarzy w ostatnich tygodniach? No tak, faktycznie, sporo jest zapytań o wywiady – odpowiada Novikovas. – W zasadzie, odkąd wróciliśmy z obozu, prawie codziennie ktoś odzywał się z prośbą o rozmowę i nie ukrywam, że trochę to było już męczące. Często te same pytania, odpowiadanie na to, jak cię pożegnali w Jagiellonii, jak przywitali w Warszawie, czy wiem, kto grał przede mną z numerem 18… Jednemu coś powiesz, drugi próbuje cię o to dopytać, ale już powiedziałeś wszystko, co miałeś do powiedzenia w tym temacie i znowu musisz tłumaczyć to samo, ale rozumiem, że tak to działa.
(…)
Widziałeś jakie opinie w internecie pojawiły się po twoim transferze do Legii? Jakie?
Że lubisz się bawić, masz charakter gwiazdora… Przyzwyczaiłem się do tego. Zobacz, że piszą to ludzie, którzy mnie nie znają. Widzą mnie raz w tygodniu na boisku i to nie zawsze z perspektywy trybun. Ze zdecydowaną większością tych osób nawet w życiu pół zdania nie zamieniłem. OK, Białystok nie jest dużym miastem, każdy cię kojarzy, tym bardziej, kiedy grasz w Jadze. Ale kojarzenie i rozpoznawanie kogoś na ulicy nie jest tym samym, co poznanie człowieka w normalnej relacji. To, że przeczytasz ze mną kilka wywiadów i obejrzysz kilkadziesiąt meczów nie powoduje, że się znamy.
(…)
Mówiło się, że wybrałeś nowy klub tylko ze względu na pieniądze. Każdy zawodnik na to patrzy. Wszyscy wiedzą, że Legia to największy klub w Polsce, ale nie każdy o tym głośno powie. Mogłem pójść do Turcji, gdzie proponowano mi jeszcze większą pensję. Miałem ofertę z Ankaragucu i jeszcze z dwóch innych drużyn. Zimą chciały mnie zespoły z Rosji, ale wtedy nie było zgody władz Jagiellonii. Wybrałem Legię, ponieważ chcę się rozwijać i wiem, że w tym zespole mogę postawić kolejny krok.
Rzeczywistość warszawska jest trochę inna niż białostocka? W Jagiellonii niczego mi nie brakowało, przeżyłem tam piękne 2,5 roku, mam mnóstwo przyjaciół i wspaniałych wspomnień, których nikt mi nie zabierze. Białystok jest o wiele mniejszym miastem niż Warszawa, ale z tym nie mam problemów, ponieważ wychowywałem się w Wilnie, które wielkościowo jest podobne do stolicy Polski. Jeśli chodzi o kluby, to oba są na dobrym poziomie, ale Legia jest wyżej.
(…)
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (30/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”