Widzew Łódź pokonał 2:0 Jagiellonię Białystok w 2. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić. To starodawne piłkarskie porzekadło chyba już nigdy się nie zestarzeje. Jagiellonia przez większą część czasu gry kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń i częściej gościła pod polem karnym rywali.
Cóż jednak z tego, skoro efektów w postaci gola – brak. Najbliżej wpisania się na listę strzelców był Marc Gual, lecz Hiszpan nie wykazał się skutecznością i dwukrotnie zmarnował dogodne okazje podbramkowe. Nie popisali się także Martin Pospisil czy Jesus Imaz.
Tego samego nie można powiedzieć o Widzewie. W przypadku łodzian strzelecka efektywność nie szwankowała. A wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim kwadransie.
Najpierw w 73. minucie Bartłomiej Pawłowski z rzutu wolnego idealnie przymierzył w samo okienko bramki zupełnie bezradnego Zlatana Alomerovicia, a następnie w 84. minucie Jordi Sanchez przedarł się przez bierną do bólu obronę Jagi i pokonał sam na sam Alomerovicia.
W taki oto sposób Widzew odniósł debiutanckie zwycięstwo po ośmioletniej nieobecności w Ekstraklasie. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia mają uzasadnione powody do zadowolenia, w przeciwieństwie do Macieja Stolarczyka i spółki, którzy po udanej inauguracji zaznali zimnego prysznica.
jbro, PilkaNozna.pl