Szczelność wzorowa, skuteczność do poprawy.Chelsea zgodnie z oczekiwaniami pokonała Newcastle United, dzięki czemu przez kilka godzin była liderem angielskiej ekstraklasy. The Blues zachowali piąte czyste konto na przestrzeni sześciu meczów. Pod tym względem wyrastają na wzór godny do naśladowania, acz trudny do skopiowania.
Nieco mniej pochwał należy się formacji ofensywnej, a w szczególności jednemu z jej liderów – Timo Wernerowi. Wprawdzie Niemiec zaliczył efektowną asystę przy trafieniu Tammy’ego Abrahama, lecz jego dorobek powinien być znacznie bardziej okazały. 24-latek nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji do zdobycia bramki, przy trzeciej niepotrzebnie szukał podania, a przy czwartej był na spalonym. I choć Frank Lampard określił byłego gracza RB Lipsk mianem topowego, to zaznaczył również, że londyńczycy mogli strzelić więcej goli.
Wreszcie w dobrą stronę.
Brighton wygrało drugi mecz w bieżącym sezonie ligowym. Wreszcie. Mewy od tygodni prezentowały się lepiej niż wskazywały na to osiągane przez nie rezultaty. Potwierdzały to statystyki goli oczekiwanych, według których podopieczni Grahama Pottera mieli jedną z najlepszych obron i jeden z najlepszych działów kreacji w stawce. A jednak długo nie potrafili przełożyć tego na zdobywanie punktów. W rywalizacji z Aston Villą się udało. Teraz pozostaje powtarzać to w następnych tygodniach i miesiącach.
Efekt(y) Jose Mourinho.
Jak w lutym, tak i w listopadzie Tottenham wygrał z Manchesterem City 2:0. Gole strzelili Heung-min Son i Giovani Lo Celso, kapitalne asysty zaliczyli Tanguy Ndombele oraz Harry Kane. Dla tego ostatniego to dziewiąty tego typu udział w akcji bramkowej w tym sezonie Premier League. W poprzednich trzech rozgrywkach zanotował ich łącznie osiem.
To pierwszy z widocznych gołym okiem efektów pracy Jose Mourinho. Drugim jest naturalnie pozycja w tabeli, jaką zajmują obecnie Koguty. Po raz pierwszy od sierpnia 2014 roku kładą się do snu jako liderzy stawki. Poza tym, prezentują futbol ultra skuteczny, bardzo wyrachowany, pozytywnie pragmatyczny. I to także zasługa The Special One.
Sergio Aguero potrzebny od zaraz.
The Citizens są dla odmiany mocno chimeryczni, a nade wszystko marnotrawczy w ataku. Dogodnych do zdobycia bramki szans mają co prawda mniej niż w minionych kilku sezonach, ale i wykorzystują je niedostatecznie efektywnie. Jasne, długo musieli sobie radzić bez nominalnego napastnika, lecz powrót do zdrowia Gabriela Jesusa wcale nie okazał się lekiem na całe zło. Nic dziwnego, iż Pep Guardiola odlicza dni do ponownego występu Sergio Aguero. – Potrzebujemy go – mówi Katalończyk. Jeśli Argentyńczyk nie poprawi osiągów ofensywy wicemistrza kraju, to nie zrobi tego już chyba nikt.
Niebezpieczne uzależnienie.
O ile Manchester United wygrał pierwsze domowe spotkanie ligowe w bieżących rozgrywkach, o tyle styl triumfu nad West Bromem pozostawiał wiele do życzenia. Zamiast roznieść pogrążonego w kryzysie beniaminka w pył, Czerwone Diabły do ostatnich minut rywalizacji musiały starać się o utrzymanie jednobramkowego prowadzenia. Zwyciężyli dzięki trafieniu Bruno Fernandesa. Znowu.
Portugalczyk jest alfą i omegą zespołu z Old Trafford. Wyniki podopiecznych Ole Gunnara Solskjaera są całkowicie uzależnione od jego dyspozycji. To bardzo niebezpieczne. Na razie były piłkarz Sportingu Lizbona perfekcyjnie wywiązuje się ze swoich zadań, spełnia pokładane w nim nadzieje. Jeśli wpadnie w dołek, United będzie miało poważny problem.
Rzut karny to jeszcze nie gol.
To przemielone na wszystkie możliwe sposoby futbolowe porzekadło, którego autentyczność od kilkudziesięciu miesięcy uparcie potwierdzają zawodnicy Fulham. W zmaganiach na poziomie Premier League nie wykorzystali pięciu z poprzednich ośmiu jedenastek. Najświeższa pomyłka, autorstwa Ivana Cavaleiro, kosztowała ich porażkę w meczu z Evertonem.
Sheffield United musi przejść do historii.
W innym wypadku The Blades wrócą do Championship, Po dziewięciu kolejkach mają w dorobku zaledwie jeden punkt. Są trzecią drużyną w takiej sytuacji w dziejach angielskiej elity. Ich poprzednicy – Manchester City w sezonie 1995-96 i Sheffield Wednesday w kampanii 1999-00 – nie zdołali się utrzymać.
Przed Chrisem Wilderem i jego podopiecznymi bardzo trudne zadanie, a do tego niezwykle wymagający terminarz. Po przyszłotygodniowym starciu z West Bromem ekipie z Bramall Lane przyjdzie zmierzyć się z Leicester City, Southampton oraz Manchesterem United. Czasu na ocknięcie się i odbicie od dna tabeli nie ma zbyt wiele.
Więcej szczęścia niż umiejętności.
Tak należy podsumować występ piłkarzy Arsenalu w potyczce z graczami Leeds United. Bezbramkowy remis wyniknął wyłącznie z braku skuteczności Pawi. Nękana przez nie defensywa Kanonierów była porażająco bezradna. Gdyby rywalizacja zakończyła się rezultatem 5:0, nie sposób byłoby pisać o niesprawiedliwości. Niestety, z punktu widzenia beniaminka, żaden z jego 25 strzałów nie znalazł drogi do siatki, choć po trzech z nich piłka „całowała” obramowanie bramki. Znakomite lub przynajmniej bardzo dobre okazje marnowali Patrick Bamford, Raphinha, Mateusz Klich, Stuart Dallas i Rodrigo.
– Ofensywnie zrobiliśmy wystarczająco dużo, by zasłużyć na objęcie prowadzenia – mówi Marcelo Bielsa. I ma rację.
Prawdziwa jedność, która zbliża się do siebie tym bardziej, im więcej ma problemów.
Tak Juergen Klopp określił Liverpool przed meczem z Leicester City. Mimo 63 kolejnych spotkań ligowych na Anfield bez porażki, The Reds nie byli bitymi faworytami do zwycięstwa. Wpływała na to zarówno trudna sytuacja kadrowa, jak i bardzo dobra dyspozycja rywala. Słowa niemieckiego szkoleniowca znalazły jednak odzwierciedlenie w rzeczywistości.
W starciu z Lisami drużyna z czerwonej części Merseyside ani przez moment nie zdradziła objawów osłabienia. Wygrała bezdyskusyjnie, a grała tak, jakby wcale nie musiała sobie radzić bez całej grupy liderów. I właśnie w tym tkwi jej klucz do sukcesu. Niezależnie od tego, ilu ważnych piłkarzy nie może wybiec na boisko, zawsze znajdą się tacy, którzy wybiegną i zagwarantują wysoki poziom. Nie ma Alexandra-Arnolda, Van Dijka, Gomeza, Hendersona i Salaha? Jest Milner, Fabinho, Matip, Wijnaldum i Jota. Liverpool opanował sztukę radzenia sobie z problemami do perfekcji.
Szare chmury nad Molineux.
W rywalizacji z Southampton Wolverhampton nie było ani mocne, ani słabe. Było typowe, czyli stabilne w defensywie i oszczędne w ofensywie. Fakt, iż nie jest to ani komplement, ani nagana sporo mówi o aktualnym stanie drużyny. Z zapowiadanej ewolucji, która miała sprawić, iż Wilki będą dłużej utrzymywać się przy piłce i dominować, wynika na razie niewiele. A stare sposoby na rozpracowywanie rywali nie są już równie efektywne, co kiedyś.
***
9 Kolejka
21 Listopada: Newcastle – Chelsea 0:2 (Fernandez 10 sam, Abraham 65), Aston Villa – Brighton 1:2 (Konsa 47 – Welbeck 12, March 56), Tottenham – M. City 2:0 (Son 5, Lo Celso 65), M. United – West Brom 1:0 (Fernandes 56);
22 Listopada: Fulham – Everton 2:3 (Reid 15, Loftus-Cheek 70 – Calvert-Lewin 1 i 29, Doucoure 35). Sheffield United – West Ham 0:1 (Haller 56), Leeds – Arsenal 0:0, Liverpool – Leicester 3:0 (Evans 21 sam, Jota 41, Firmino 86);
23 Listopada: Burnley – Crystal Palace 1:0 (Wood 8), Wolves – Southampton 1:1 (Neto 75 – Walcott 58).
Maciej Sarosiek