Przejdź do treści
Lech na PGE Narodowym. Gorzki smak srebra

Polska

Lech na PGE Narodowym. Gorzki smak srebra

„Do trzech razy sztuka” – to zdanie powtarzane jest ostatnio przy Bułgarskiej równie często, co „dzień dobry”. We wtorek Lech po raz trzeci z rzędu wystąpi w finale Pucharu Polski. Czy piłkarze Kolejorza w końcu dorobią się miłych wspomnień związanych z wizytą na stadionie PGE Narodowym?
Tomasz Kędziora jest jednym z nielicznych piłkarzy Lecha, którzy mają szansę zagrać w finale Pucharu Polski po raz trzeci z rzędu (foto: Ł. Skwiot)


2 maja 2015 roku po Puchar Polski sięgnęła Legia Warszawa, która w wielkim finale pokonała 2:1 Lecha. Historia powtórzyła się dokładnie 12 miesięcy później: ten sam stadion, ten sam zestaw finalistów i ten sam triumfator. Inny był tylko końcowy wynik, bo tym razem stołeczna drużyna zwyciężyła 1:0.

Puchar do kolekcji

W obecnej kadrze Lecha Poznań zostało już tylko pięciu piłkarzy, którzy wystąpili w obu potyczkach z Legią na PGE Narodowym. Gorycz finałowej porażki bardzo dobrze znają Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski, Darko Jevtić, Tomasz Kędziora oraz Dawid Kownacki.


– W obydwu finałach schodziliśmy z boiska pokonani i to najbardziej utkwiło mi w pamięci – mówi 20-letni napastnik Kolejorza. – To było dla nas bolesne. Mam nadzieję, że nie będę musiał znowu tego doświadczać i ten trzeci finał w końcu wygramy. Rywal będzie co prawda inny, ale ranga tego spotkania pozostaje taka sama. Zdobyłem już mistrzostwo kraju – mam nadzieję, że w tym sezonie wywalczę kolejne – i dwa superpuchary, także do kolekcji brakuje Pucharu Polski. Bardzo zależy mi na tym, aby wreszcie po niego sięgnąć – dodaje Kownacki.

Także Kędziora przyznaje, że PGE Narodowy jak na razie nie przywołuje w nim wesołych wspomnień. – Dwie porażki. Niestety, to zapamiętałem najlepiej. Dwukrotnie nie udało nam się zdobyć Pucharu Polski, chociaż docieraliśmy do finału. Teraz każdy z nas jest żądny tego, aby w końcu przywieźć to trofeum do Poznania. Jako drużyna zrobimy wszystko, aby wygrać go dla siebie i całej Wielkopolski – zapowiada prawy obrońca Lecha.

Kędziorę i Kownackiego, pomimo młodego wieku, można już nazwać weteranami finałów Pucharu Polski. Znacznie mniejsze doświadczenie w tej rangi spotkaniach ma natomiast Maciej Gajos.

– Dwa sezony temu jeszcze nie było mnie w Lechu, natomiast w ubiegłym roku w meczu finałowym pojawiłem się na boisku na końcowe kilkanaście minut – wspomina 26-letni pomocnik. – Z pewnością lepiej pamiętałbym to wydarzenie, gdybyśmy przywieźli puchar do Poznania. To było spotkanie do pierwszej bramki, w którym o końcowym wyniku mógł przesądzić stały fragment gry lub zwykłe szczęście. Wtedy trochę więcej miała go Legia, która strzeliła gola i już nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa. Mam nadzieję, że teraz finał potoczy się znacznie lepiej – dodaje.

Zadowolić tłumy

We wtorkowym spotkaniu z Arką Gdynia w bramce poznańskiej drużyny stanie Jasmin Burić. Pochodzący z Bośni i Hercegowiny bramkarz wystąpił również w ubiegłorocznym finale Pucharu Polski. Z kolei dwa lata temu oglądał murawę Stadionu Narodowego tylko z perspektywy ławki rezerwowych – wówczas między słupkami wystąpił Maciej Gostomski.

– Została mi w pamięci pierwsza połowa finału sprzed dwóch lat, kiedy prowadził nas trener Maciej Skorża. Graliśmy wtedy naprawdę dobrze, więc tym bardziej szkoda, że końcowy wynik był dla nas niekorzystny – zdradza Burić. – Jednak najbardziej udzieliła mi się atmosfera panująca na PGE Narodowym. Na tym stadionie podczas obu spotkań z Legią było naprawdę świetnie. Dzięki kibicom obydwu drużyn w pełni czuliśmy, że to właśnie jest mecz o ważne trofeum – dodaje 30-letni bramkarz.

Na wyjątkowy klimat PGE Narodowego zwraca uwagę również Radosław Majewski. Ofensywny pomocnik co prawda nie uczestniczył w żadnym z dwóch wspominanych finałów, jednak miał okazję poznać warszawski obiekt jako reprezentant Polski.

– O atmosferę na stadionie w ogóle się nie boję – mówi Majewski. – Trybuny będą wypełnione do ostatniego miejsca, kibice Lecha i Arki mają zgodę, więc stworzą dobry doping dla obydwu drużyn. Naszym zadaniem będzie zadowolić tych ludzi. Spodziewam się dobrego, otwartego widowiska.

Jak widać, wola zdobycia Pucharu Polski jest w Poznaniu ogromna. Nic w tym zaskakującego, wszak stolica Wielkopolski czeka na to trofeum już osiem lat. W 2009 roku Lech triumfował w tych rozgrywkach, a działo się to w innej piłkarskiej epoce: finał rozgrywany był na starym Stadionie Śląskim, w barwach Kolejorza występował jeszcze Robert Lewandowski, a jedynego gola w konfrontacji z Ruchem Chorzów strzelił Sławomir Peszko

Konrad Witkowski

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024